2. | "Zawsze będzie tylko przyjaciółką" |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dźwięk strojonej przez Lukę gitary roznosił się na całym wybrzeżu Sekwany. Marinette lubiła, kiedy to robił. Pomimo, iż zanim udało mu się nastroić instrument, by brzmiał tak, jak powinien, wydobywane przez niego dźwięki nie zawsze trafiały w odpowiednie tony, łagodne wibracje strun wprawiały ją w twórczy nastrój. Siedząc po turecku, układała w swojej głowie plan na kolejną sukienkę dla swoich przyjaciółek, w których będą mogły olśnić wszystkich na balu maturalnym. Wprawdzie do tego wielkiego wydarzenia pozostało jeszcze sporo czasu, jednak Marinette doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jeżeli nie zacznie pracować nad projektami dostatecznie wcześnie, nie wyrobi się z ich realizacją na czas, mając na głowie tyle, co ostatnimi czasy.

— Jak tak dalej pójdzie, wydrapiesz tam dziurę — zażartował gitarzysta, wskazując brodą na ściskany przez nią szkicownik. — To jakiś projekt dla Kitty Section? — spytał, skupiając się nadal na swoim zajęciu.

— To akurat suknia dla Rose — odparła niewyraźnie, trzymając w ustach ołówek. — Te dla Alyi i Alix zostały przez nie wstępnie zaakceptowane tak jak i kostium Juleki. Nie mam jeszcze tylko pomysłu na sukienkę dla Mylene. Koniecznie chciała, żeby to było coś, co będzie wykonane z ekologicznej tkaniny. Może dobrym pomysłem byłoby przerobienie którejś z jej starych kreacji? — zastanawiała się na głos. — Z drugiej strony, bal maturalny jest tylko raz w życiu. Mylene zasługuje na coś niepowtarzalnego!

— I na pewno takie będzie, skoro to ty projektujesz jej strój, przyszła najjaśniejsza gwiazdo sceny modowej — odparł melodyjnie, odkładając instrument na bok. — Swoją drogą, zaplanowałaś już w jaki sposób zaprosisz na bal Adriena? — dopytywał, zajmując wolne miejsce na ławce obok niej.

Policzki Marinette zaróżowiły się natychmiast na samo wspomnienie o modelu, a po jej twarzy zaczął błąkać się nieobecny uśmiech. Po chwili jednak, otrząsnęła się ze swoich niedorzecznych fantazji, odchrząknęła głośno i machnęła ręką w niedbałym geście.

— Adrien to tylko przyjaciel — rzekła, siląc się na najbardziej naturalny ton głosu, na jaki było ją stać w tamtej chwili.

Brwi Luki powędrowały ku górze, kiedy jego stalowo-błękitne spojrzenie uparcie utkwione było w jej twarzy.

— Czyżby? — zagadnął wesoło.

— Oczywiście, że tak! Poza tym on na pewno pójdzie na bal z...

— Kagami! — zawołał chłopak, podnosząc się z miejsca.

— No właśnie — odparła kwaśno Marinette, nie zauważając, że Japonka wchodziła właśnie na pokład barki w asyście swojego chłopaka.

— No i jest również nasz klawiszowiec — dodał, ściskając dłoń blondyna w powitalnym geście. — W samą porę. Już myślałem, że nie przyjdziesz. Ostatnio ominąłeś dwie próby z rzędu.

Luka nie chciał, żeby jego wypowiedź wybrzmiała w oskarżającym tonie, jednak Adrien uśmiechnął się przepraszająco i bąknął:

— Wybacz. Miałem sporo zajęć. Cześć Marinette! — zawołał, ożywiając się nieco na widok swojej przyjaciółki, odkładającej na bok szkicownik. — Miło cię widzieć! Od czasu naszych ostatnich wagarów w kawiarni nie miałem od ciebie żadnych wieści!

Kagami i Luka wymienili między sobą zdezorientowane spojrzenia.

— Wagary? — warknęła brunetka, posyłając swojemu chłopakowi krzywe spojrzenie.

— W kawiarni? — dodał Luka, otaczając Marinette ramieniem w protekcjonalnym geście.

— Byliście w naszej kawiarni bez nas?! — jęknęła Alya, która wraz z Nino, Mylene, Ivanem i Rose przybyła na pokład. — Marinette Dupain-Cheng! Jak mogłaś zdradzić mnie dla pączka z Agrestem?!

— Pączek był z konfiturą z róży — odparował radośnie Adrien, ignorując przeszywające spojrzenie swojej dziewczyny. — Z Agrestem byłyby dość cierpkie, prawda Marinette?

Dziewczyna roześmiała się melodyjnie i pokiwała z entuzjazmem głową, a delikatny rumieniec, jawiący się na jej policzkach nie umknął uwadze Kagami, której ramię oplotło łokieć Adriena niczym macka ośmiornicy.

— Mówiłam ci już, że żarty sytuacyjne są nieśmieszne i żenujące — prychnęła, wbijając w niego swoje karcące spojrzenie.

— Tak, tak... Tak samo, jak gry słowne i suchary z magazynu „Sery Gentlemana" — wymieniał na palcach. — Wybacz, już nie będę ich używał — obiecał, podążając za jej krokami, gdy ciągnęła go w stronę prowizorycznej sceny, używanej przez zespół do prób.

Kiedy wszyscy członkowie zespołu zajęli się rozstawianiem i podłączaniem sprzętu, a dziewczęta zajęły swoje stałe miejsca na „widowni", uwagę Marinette przykuły dwa białe elementy, które Kagami uparcie wpychała sobie do ucha, separując się przy tym od pozostałych dziewczyn.

— Co ona wyprawia? — szepnęła, szturchając w łokieć Alyę, pochłoniętą do tej pory żywiołową dyskusją z Nino.

— Kto, Kagami? — spytała, wodząc wzrokiem, za spojrzeniem przyjaciółki. — Jak na moje dziennikarskie oko, wpycha sobie do uszu słuchawki.

— Co takiego?!

— Wiesz... — zaczął niepewnie Nino. — Nie mów o tym Adrienowi. Nie chciałbym, żeby było mu przykro, ale Kagami zawsze tak robi, kiedy przychodzi na próby zespołu. Na początku myślałem, że to zatyczki do uszu, ale kiedyś siedząc obok niej, zorientowałem się, że słucha po prostu innej muzyki, niż ta grana przez zespół.

— A to wredna...

— Alya! — przerwała jej wpół zdania Marinette. — Nie osądzajmy jej.

— Jak mam nie osądzać kogoś, kto przychodzi na próbę zespołu swojego chłopaka i zamiast słuchać jego występu, wsadza sobie w uszy słuchawki? — odparła, zakrywając twarz dłońmi.

Marinette wzdrygnęła ramionami, a jej uszu dobiegły pierwsze dźwięki dobrze jej już znanej piosenki, napisanej przez Lukę, której słuchała przez ostatnie dni dość często.

***

Gra z zespołem na keyboardzie przynosiła Adrienowi o wiele więcej radości niż żałosne, fortepianowe dźwięki, których brzmienie tylko utwierdzały go w poczuciu beznadziei i izolacji. Piosenka skomponowana przez Lukę była zupełnie inna. Radosna, rytmiczna melodia oraz tekst o porywczej, nastoletniej miłości trafił do niego od pierwszego momentu, kiedy ją usłyszał. Teraz jednak, stojąc na scenie i uderzając rytmicznie w odpowiednie klawisze, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że słowa wypływające z ust gitarzysty nie były tylko zestawieniem zdań pasujących do melodii. Wyśpiewując każdą kolejną frazę, jego przyjaciel nie spuszczał swojego wzroku z radosnej twarzy Marinette, która przez cały czas trwania próby nie ustawała w dopingowaniu ich głośnymi brawami i gwizdami. Jej słoneczna aparycja boleśnie kontrastowała z tym, co prezentowała sobą jego własna dziewczyna za każdym razem, kiedy udało mu się ją namówić na to, żeby przyszła posłuchać jego popisów.

Podczas gdy Marinette, Alya i Mylene kołysały się radośnie w rytm muzyki, wyśpiewując razem z nimi dobrze im znane teksty piosenek, Kagami siedziała nieruchomo na ławce, pogrążona w swoich myślach, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.

Było mu przykro, że nie czerpała przyjemności z przebywania z jego przyjaciółmi. I wtedy przez jeden krótki moment przez jego umysł przeszła myśl, która zasiała w jego głowie ziarno niepewności.

Jakby to było, gdyby to nie Kagami nazywał „swoją dziewczyną"? Co byłoby, gdyby u jego boku, zamiast niej znalazła się Marinette? Czy byłaby skłonna śmiać się z jego żartów? Czy życzyłaby mu powodzenia i podarowała mu przelotnego buziaka przed próbą? Czy upiekłaby dla niego makaroniki w jego ulubionym smaku, tak jak zrobiła to dla Luki?

— Stary, przestań, bo to już lekka przesada. Za chwilę twoja Królowa Lodu sparaliżuje cię swoim świetlistym promieniem — zadrwił Nino, podchodząc do niego i klepiąc go po przyjacielsku po ramieniu.

Adrien przeniósł swoje spojrzenie z uśmiechniętej uroczo twarzy Marinette, która gratulowała właśnie Luce udanej próby, na zmartwionego Nino.

— O co ci chodzi? — zapytał szczerze zdziwiony.

— Gapiłeś się na Marinette przez kilka dobrych chwil. W dodatku z otwartymi ustami! — roześmiał się Nino, targając jasne włosy przyjaciela. — Wiesz dobrze, że nic do tego nie mam. Jak dla mnie byłoby w dechę, gdybyście zaczęli ze sobą... no wiesz... Ten-tego — oznajmił, wzruszając przy tym wymownie brwiami. — Moglibyście chodzić ze mną i Alyą na podwójne randki i byłoby naprawdę super. Obawiam się tylko, co mogłaby ci zrobić ta...

— Nino, o czym ty w ogóle mówisz? — Głos Adriena wybrzmiał o wiele głośniej, niż by sobie tego życzył. — Powtarzałem ci sto razy! Marinette to tylko przyjaciółka! Zawsze nią była i zawsze będzie, zapamiętaj to sobie raz na zawsze! Nigdy, przenigdy nie mógłbym być z kimś takim jak ona, rozumiesz?! — warknął, rozglądając się za Kagami, która od dłuższej chwili zniknęła z jego pola widzenia.

Jakież było jego zdumienie, kiedy zamiast twarzy swojej dziewczyny, zobaczył za swoimi plecami postać Marinette, której i tak drobne ciało, wydawało się jeszcze mniejsze, gdy kuliła się pod ciężarem wypowiadanych przez niego słów. Jej wielkie, niebieskie oczy wyrażały niedowierzanie i ból, a zaróżowione zazwyczaj usta pobladły, zlewając się z jasną karnacją.
Kiedy dotarło do niego, jak strasznie mogły zabrzmieć dla niej słowa, które przed chwilą padły, zrobiło mu się niedobrze.

Chciał coś powiedzieć, wyjaśnić, że nie miał na myśli nic złego, że zależało mu na ich przyjaźni, jednak jego struny głosowe odmówiły posłuszeństwa. Nie wiedział co robić. Wpadł w panikę. Wykonał gwałtowny krok naprzód, zaciskając swoją dłoń na jej nadgarstku, jednak ona natychmiast wyrwała się z jego uścisku i nie odrywając wzroku od jego twarzy, cofnęła się natychmiast.

— Marinette... — wychrypiał, nie wiedząc, co powinien powiedzieć.

— Przepraszam — szepnęła, nie starając się nawet ukryć zawodu w swoim głosie. — Chciałam ci tylko pogratulować udanego występu, Adrien — dodała, cofając się o kolejny krok. — Muszę... muszę już iść. Do zobaczenia w szkole.

— Ma...Marinette... — zawołał za nią, licząc, że uda mu się zatrzymać ją, przeprosić, wyjaśnić, jednak już po chwili jej sylwetka zniknęła z jego pola widzenia. — Marinette... — powtórzył bezgłośnie, wpatrując pustym wzrokiem w miejsce, gdzie przed momentem stała.

***

— „Nigdy nie mógłbym być z kimś takim jak ona!"

— Plagg...

— „Marinette jest tylko przyjaciółką! Zawsze będzie tylko przyjaciółką!"

— Plagg, na litość boską, przymknij się! — jęknął, rzucając w kwami jedną z poduszek, by po chwili nakryć głowę kolejną. — Jestem kretynem, to fakt. Powiedz mi lepiej, jak mam to odkręcić.

Czarna istotka pokręciła z dezaprobatą główką, wpychając sobie do pyszczka sporych rozmiarów kawałek sera.

— Ty jesteś skończonym debilem, a nie kretynem, dzieciaku — obruszył się, wycierając kąciki ust łapkami. — Ślepym, płytkim głąbem, który tak się napalił na trójkącik bree, że nie zauważa tego, że ma pod nosem świeżutki kawałek camemberta! Mało tego! — ciągnął. — Do tego stopnia skretyniałeś, że nie widzisz najbardziej oczywistej prawdy! Że zarówno camembert, jak i bree są serami pleśniowymi! P L E Ś N I O W Y M I. Są praktycznie identyczne w smaku! — wyrzucał z siebie ze złością. — Chcesz ją odzyskać? Musisz z nią porozmawiać!

— Marinette na pewno nie chce mnie widzieć — westchnął, naciągając mocniej poduszkę. — I wcale jej się nie dziwię.

— Nie wiem, co ty tam mamroczesz pod tą poduszką, dzieciaku, ale wiem jedno. Leżąc tu i wdychając swoje wątpliwej jakości opary własnych wyziewów, niczego nie naprawisz. Powinieneś przejść się na spacer, najlepiej do piekarni rodziców tej dziewczyny. A jak już tam będziesz, pogodzicie się i postanowicie z tej okazji zjeść uroczysty podwieczorek, zajmiesz ją rozmową, podczas gdy ja będę miał małe randez vous z deską serów. Brzmi jak plan, zgadza się? — spytał, unosząc brwi, kiedy Adrien zerwał się z łóżka jak oparzony.

— Masz rację, muszę z nią porozmawiać! — stwierdził, obracając na palcu pierścień. — Marinette nie będzie chciała rozmawiać z Adrienem, ale być może zechce porozmawiać z Czarnym Kotem! Plagg, wysuwaj pazury!

***

A teraz wszyscy zgodnie wyobraźmy sobie, że Kitty Section nie śpiewają o jednorożcach, tylko grają normalną muzykę. Piosenka, którą wykonywali na próbie w mediach.

Ach, No i jutro premiera Glaciatora 2.0. Chciałabym z tego miejsca serdecznie przeprosić mojego ukochanego już-niedługo-męża za to, co jutro będzie się działo w naszym mieszkaniu o godzinie 9:10 😂

Do napisania! 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro