...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Co wy tu wyprawiacie do jasnej Anielki? – zawołała zdezorientowana Hela, ściągając srebrne słuchawki z uszu. – Co to za hałasy? – dopytała słysząc, że coś mocno uderza w stare drzwi od kuchni, które nastolatki trzymają teraz z całej siły rękami.

– Tam jest jakiś ogromny wąż! – krzyknęła Anastazja do Heli, wskazując dłonią na znak, że potrzebują pomocy.

Hela popatrzyła na nią wielkimi oczami i podbiegła niezdarnie do telefonu, wiszącego na ścianie obok drzwi i opierając się na nich razem z nastolatkami, wykręciła jakiś numer.

– Co znowu zrobili? – Hela usłyszała w słuchawce dobrze znany jej głos.

– Eleonoro, on wrócił! W stołówce jest wąż! – krzyczała zdenerwowana Hela, dociskając ciało do drzwi.

– Jesteś sama? Co to za hałas!? – pani Borgacz dopytywała zatrwożona.

– Nie, jest ze mną Anastazja i Rozalia, pomagają mi trzymać drzwi do kuchni, bo to coś chce się tu dostać! Błagam pomóż nam! – krzyczała wciąż Hela z głosem pełnym lęku.

– Matko przenajświętsza... już biegnę! – krzyknęła wychowawczyni i w słuchawce słychać było już tylko głuchą ciszę.

Słowa „on wrócił", które wypowiedziała zlękniona Hela sprawiły, że Anastazja i Rozalia bardzo szybko zrozumiały, że zarówno Hela, jak i pani Borgacz, mają pojęcie o tym, z kim lub czym mają do czynienia.

– Kto wrócił?! – Anastazja postanowiła nie czekać z zapytaniem.

– Nie pora na wyjaśnienia drogie dziecko! – odpowiedziała jej stanowczo Hela.

– A kiedy będzie? Za chwilę to wielkie coś dostanie się tutaj, zawiasy już nie wytrzymują! – dociekała blondynka wskazując na futrynę drzwi.

Hela czuła się przyparta do muru i zbyt przerażona by racjonalnie myśleć. Choć w jej oczach iskrzyła się niepewność i strachliwość, postanowiła zacząć mówić.

– Ten wąż! Nie powinno go tu być. Został zgładzony bardzo dawno temu – próbowała w pośpiechu tłumaczyć Hela.

– A skąd ty o tym wiesz? – dopytała Rozalia.

– Moja babka mi o tym opowiadała, ona znała się na tych sprawach, ja teraz już prawie nic nie wiem – tłumaczyła się kobieta. – Módlcie się, żeby Eleonora przyszła szybko, ona wie co robić – kontynuowała, uderzając z całej siły ciałem w drzwi, mając tym samym nadzieję, że to zaboli węża. Ten nie dawał jednak za wygraną i chociaż przez kilka sekund był spokój, wąż ponownie zaczął nacierać.

– Pani Eleonora? A co ona ma do tego!? – dociekała wciąż Anastazja.

W tej chwili, drzwi przestały łomotać, a w stołówce rozległ się jeszcze większy hałas. Do kuchni docierały odgłosy niczym z pola walki. Wśród dźwięków można było wyróżnić trzaskanie drewna, piski, a także uderzanie metalem o metal. Mimo to, Hela wciąż mocno trzymała drzwi.

– Wszyscy cali? – usłyszeli czyjś głos, dochodzący ze stołówki. Wszystkie pozostałe hałasy ucichły.

Hela wyjrzała przez mały otwór w drzwiach i wyszła pierwsza, a zaraz za nią obydwie podopieczne. Na podłodze leżało ciało węża, a zaraz obok jego głowa z wybałuszonymi oczami. Hela na ten widok pobladła i zgięła ciało wpół, próbując nie stracić przytomności. Nastolatki stanęły w bezruchu, przyglądając się martwemu potworowi.

– Czy ktoś może nam wyjaśnić, co to jest i czego tu szukało?! – dociekała Anastazja.

Eleonora popatrzyła na ciało węża, a później rozejrzała się po sali unikając, kontaktu wzrokowego z wychowankami.

– Jesteście zbyt młode i nie możemy was w to mieszać – Eleonora zwróciła się bezpośrednio do nastolatek. – Hela, musimy to posprzątać i jak najszybciej zabezpieczyć budynek! – oparła dłonie na własnych biodrach w geście gotowości, ale po chwili spojrzała na wielkie i ciężkie cielsko potwora i opuściła je, rezygnując z własnego pomysłu. Trzeba było przynajmniej kilka dodatkowych osób do przeniesienia tak dużego ciała i wielkiej rolniczej maszyny do wykopania dołu, w którym się zmieści. Nie było więc możliwe, by dokonać tego samodzielnie, ani nawet w dwie osoby.

– Eleonoro wiesz, że ja szanuję cię z całego serca i ufam każdej twojej decyzji, ale myślę, że sama doskonale wiesz..., że to tutaj zaszło już za daleko, żeby odesłać te dwie panny do pokoju i kazać udawać, że nic się nie stało – wyprostowała się kobieta, a jej kręgosłup wydał dźwięki, jakby kości właśnie się poprzestawiały. – A do tego, jak mamy do licha to przenieść i co z tym zrobimy?! – wskazała na węża i lekko trąciła go zabrudzonym mąką butem. – Przecież go nie ugotuję! – zadrwiła.

Heli wydawało się, że wąż drgnął delikatnie, ale przecież było to niemożliwe, bo widziała leżącą obok jego odciętą głowę. Prześledziła oczami jego długie, masywne cielsko, aż dotarła do łba. Sęk w tym, że nie tego, który leżał na podłodze, ale drugiego, nowego, który zaczął odrastać w zatrważającym tempie. Hela stanęła nieruchomo i nie dała rady wydobyć z siebie żadnego dźwięku, zupełnie jakby ktoś zatkał jej usta kneblem. Zamiast tego pokazała tylko palcem na węża i cała zaczęła telepać się ze strachu. Zachowanie kobiety nie uszło uwadze Anastazji, która niemal natychmiast krzyknęła, zwracając uwagę pozostałych na odrośnięty łeb potwora.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro