...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Bóg piorunów wysłuchał brata i równie zaniepokojony przerwaniem równowagi w ich świecie, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, zabijając Ophiuchusa. Jak się pewnie domyślacie, raził go piorunem. Był jednak pod ogromnym wrażeniem umiejętności Ophiuchusa i postanowił jakoś uhonorować tego niezwykłego uzdrowiciela. Dokonał tego poprzez umieszczenie go niebie pod postacią gwiazdozbioru Wężownika, czyli mężczyzny w towarzystwie węża. Dzięki temu również Wężownik zyskał nowy dar, władania żywiołem – opowiedział Aleksander i zamilkł na dłuższą chwilę, wprowadzając nastolatków w osłupienie.

– I to tyle? Po prostu umarł? – zapytała zaskoczona tym jakże zdumiewająco dziwnym zakończeniem Anastazja.

– Według tego mitu tak, jednak my znamy inne zakończenie tej legendy. Ciała Ophiuchusa nigdy nie odnaleziono, a wśród miejscowych krążyły opowieści, że zawsze przeżuwał zioło, które służyło mu do wskrzeszania zmarłych. Zdawał sobie sprawę, że nie każdemu może podobać się jego wspaniały dar, lub że ktoś dowie się o magicznym ziele i będzie próbował mu je odebrać. Zioło to miało uczynić go nieśmiertelnym i wskrzesić po tym, jak trafił go piorun. Zdradzony Ophiuchus ukrywał się przez długie lata, udając zmarłego, aby nikt go nie szukał. Odznaczenie boga piorunów w postaci gwiazdozbioru spowodowało jednak ogromny gniew Ophiuchusa, który po wielu latach ujawnił się bogom, zostawiając wiadomość, że kiedy przyjdzie czas, wszyscy będą go prosić o przebaczenie i w końcu poznają jego imię! Aghu! – Aleksander zakrztusił się, chcąc zniżyć głos na końcu opowieści.

– Nie rozumiem, dlaczego to zrobił? – zapytał zaintrygowany historią Albert.

– Bóg piorunów umieścił gwiazdozbiór Wężownika, przecinając gwiazdozbiór Węża. Chciał w ten sposób przekazać światu skąd wzięła się niezwykła moc Ophiuchusa. Sęk w tym, że nikt o gwiazdozbiorze Wężownika nie pamiętał. Jest to jedyny przecinający ekliptykę i znajdujący się w okręgu gwiazdozbiór, niebędący gwiazdozbiorem zodiakalnym – tłumaczył Aleksander.

– Przepraszam, ale nie rozumiem jeszcze bardziej – wzruszył ramionami Albert. – Jak ma się jedno do drugiego?

– Babilończycy podzielili wędrówkę Słońca widocznego z Ziemi na dwanaście równych części, gdzie według nich powinno ono być umieszczone na tle odpowiadających części gwiazdozbiorów. Stąd tak ważna dla świata stała się liczba dwanaście. Pominęli jednak jeden bardzo ważny gwiazdozbiór, który nie był po prostu tak bardzo widoczny. Myślę, że nie zrobili tego nawet specjalnie, ale w rzeczywistości powinni podzielić wędrówkę Słońca na aż trzynaście części. Tym ostatnim, pominiętym gwiazdozbiorem był niestety Wężownik. Wężownik zapowiedział swój powrót, kiedy jego gwiazdozbiór będzie najbardziej widoczny. Ludzie stosunkowo niedawno zaczęli gadać o trzynastym gwiazdozbiorze. Do tej pory Wężownik nie dawał o sobie znać, więc wszyscy mieliśmy nadzieję, że jednak nie przeżył lub opamiętał się – dopowiedział Aleksander i zaciągnął duży haust powietrza do płuc.

– Czyli co? Gość jest wściekły, bo ludzie nie uwzględnili go w swoich obliczeniach? – dopytał Albert, próbując zrozumieć sens opowiedzianej historii.

– On był wściekły na bogów, którzy chcieli jego śmierci i tego, który go zabił! Ukrywał się przez długi czas, ale przez odkrycia ludzkości potraktował dar w postaci gwiazdozbioru jako obelgę – powiedziała Anastazja, będąc w trakcie silnego procesu myślowego. – Na ludzi też musi być wściekły.

– Jak można potraktować dar jako obelgę? – dociekał Albert, przygryzając kostkę wskazującego palca, jakoby wiedział, że zadaje kolejne głupie pytanie.

– Czy ty nic nie łapiesz? – zapytała oburzona Teresa. – Bóg piorunów umieścił go na niebie w takim miejscu, że nikt nie miał szans go zobaczyć! Wszyscy o nim zapomnieli! Jest tym czwartym na mecie. Niby dobre miejsce, ale zbyt niskie by otrzymać nagrodę. O tym, że Wężownik powinien być gwiazdozbiorem zodiakalnym, ludzie dowiedzieli się, gdy było już za późno i znów nikogo nie obchodził, bo nie chcieli zmieniać czegoś, co sprawdzało się przez taki kawał czasu! – dziewczyna dotknęła dłonią czoła i opadła zrezygnowana plecami na oparcie kanapy.

– Dobra, chyba rozumiem. W sumie to ten bóg piorunów zabił go i skazał na zapomnienie. Ludzie nie chcieli już mieszać i udawali, że wcale go nie widzą. Gość miał prawo się zdenerwować i mścić, ale żeby porywać niewinną dziewczynę? – zbulwersował się chłopak.

– To bardzo długa i skomplikowana historia – rzekł Aleksander.

– Może na dziś już wystarczy tego opowiadania – przerwała pani Eleonora.

– Nie! Proszę mówić dalej – buntowała się Teresa.

– Tak, chcemy wszystko zrozumieć, żeby móc pomóc Rozalii! – Anastazja wytarła łzę spływającą po policzku.

– Ale z drugiej strony, to tylko jakieś mity... Zaraz nam pan tu wyskoczy z przepowiedniami ze znaków zodiaku! – wzburzył się Albert.

– Oj chłopaku. Jakie znaki zodiaku? To kolejny wymysł ludzi – zbulwersował się Aleksander. – One nawet nie są oparte na nauce!

– Dobrze, kontynuuj swoją opowieść Aleksandrze – przerwała wychowawczyni, czując, że Albert poruszył drażliwy temat.

Aleksander zgodził się na prośbę Eleonory. Nie chciał bowiem sprzeciwiać się jej ani robić czegokolwiek wbrew jej woli. W końcu to ona wychowywała nastolatków i to ona, jako dorosła opiekunka powinna decydować o tym, co powinni wiedzieć, a czego nie. Byłoby wysoko nietaktownym pogwałceniem jej autorytetu, gdyby nie czekając na zgodę zdradził jej wychowankom tak ważne tajemnice lub gdyby teraz zamilkł.

– Trzynaście gwiazdozbiorów zodiakalnych było symbolem trzynastu bardzo ważnych postaci w świecie greckich bogów. Bóg piorunów tak umieścił je na niebie, aby ludzie dokonywali podziału czasu na ich podstawie. Niestety popełnił błąd umieszczając Wężownika w złym miejscu. Ludzie nie dostrzegli go i stało się to, co już wam opowiedziałem. Jednakże, według legend trzynaście głównych gwiazdozbiorów, odpowiadało trzynastu postaciom, ukrytym pod symbolami, które wspólnie tworzyły pas zodiakalny. Był to symbol Barana, Wodnika, Raka, Koziorożca, Bliźniąt, Lwa, Wagi, Ryb, Strzelca, Skorpiona, Byka, Panny i Wężownika. Tak, nazwy te odpowiadają nazwom znaków zodiaku, które pewnie kojarzycie bardziej niż samo istnienie gwiazdozbiorów. Według legendy postacie te były również symbolami czterech żywiołów: wody, ognia, powietrza i ziemi.

– Nasze moce – powiedziała cicho Anastazja, przerywając wypowiedź Aleksandra – Przepraszam, kontynuuj – dodała, gdy mężczyzna popatrzył na nią zrezygnowanym wzrokiem.

Aleksander podniósł się z fotela, rozprostował kości wyginając się w łuk do tyłu, przy czym wydobył się obrzydliwy dźwięk strzelających kości i usiadł ponownie w fotelu, wiercąc się na nim przez chwilę. Odchrząknął kilka razy, położył dłonie na kolanach i ułożył plecy na miękkim oparciu.

– Każdy symbol powstał na cześć kogoś bardzo ważnego. Zwykle herosa lub boga. Postacie, o których mówi legenda miały mieć swoich potomków wśród ludzi, jednak tylko jedno pokolenie miało zyskać moce, którymi szczycili się bogowie, czyli panowanie nad żywiołami. Według opowieści bóg piorunów, aby zabezpieczyć ludzkość zaplanował, że dzięki połączeniu na niebie, moce u potomków obudzą się, kiedy Wężownik będzie rósł w siłę. Miało to sprawić, że położą kres jego poczynaniom i raz na zawsze odeślą go do czeluści Tartaru. Tak bóg piorunów postanowił naprawić swój błąd. Według innych legend ktoś już kiedyś walczył z Wężownikiem, ale to nie czas na te opowieść. Jak się pewnie domyślacie, nie tylko my znamy tę historię. Eleonora opowiedziała nam o waszych mocach. To pewnie dlatego Ophiuchus porwał waszą przyjaciółkę.

– Chwila my nawet nie wiemy, czy to prawda. Przecież to tylko jakaś stara legenda – stwierdził ponownie Albert. – I poza tym czego chce od Rozalii? Mógł nas przecież zaatakować, kiedy byliśmy bezbronni w Motylu.

– Może wasze moce były jeszcze zbyt słabe lub bał się, że zdążyliście je już opanować i ciężko będzie mu pokonać was razem. Tego niestety nie wiem. Mogę jedynie przypuszczać – odrzekł Aleksander.

– Albercie, jak możesz nie wierzyć w te legendy?! Nie wystarczy Ci gigantyczny wąż, który zaatakował mnie i Rozalię w stołówce, nasze moce i dziwna wioska, do której przejście ukryte jest we wnętrzu drzewa? – zapytała mocno zaskoczona Anastazja, podnosząc dłoń na wysokość twarzy przy wyliczaniu poszczególnych zdarzeń. Albert popatrzył na nią zdezorientowany i przygryzając wargi, przytaknął przyjaciółce.

– Według legendy, to wy powinniście powstrzym...– Aleksander został skarcony wzrokiem przez panią Eleonorę, która widocznie nie chciała, aby kończył swoją wypowiedź.

– Czyli mamy już ustalone, że to on, a my według tej legendy mamy go powstrzymać? – zapytała Teresa, a Aleksander tylko kiwnął głową, z obawy przez wychowawczynią nastolatków. – Świetnie! Albert ze skręconą kostką i my wszyscy ze swoimi nieopanowanymi mocami mamy iść do nieśmiertelnego typa, który miał tysiące lat, żeby zaplanować sobie to spotkanie? – zaśmiała się nerwowo.

– To prawda Aleksandrze. Nie wypuszczę moich dzieci na to spotkanie. Nawet nie są na to gotowi! – stanowczo sprzeciwiła się pani Borgacz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro