18.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

19.01.2012

      Nie pamiętała momentu, w którym tydzień temu zasnęła na kanapie. Ale w pamięci zapadła jej pobudka pani Park.

      Wyrwała ją ze spokojnego snu, potrząsając ramieniem. Przez sesję była zaspana, ale kobieta po rozmowie zrozumiała, dlaczego dziewczyna ucięła sobie drzemkę.

      Otrzeźwiała jednak, kiedy usłyszała, że chłopak, który ma terapię przed nią, położył ją na sofie i przykrył kurtką. Wryło ją w podłogę. Nie sądziła, że na tym świecie są dobrzy ludzie, a tym bardziej, że właśnie taka osoba okaże jej serce. Inny człowiek miałby gdzieś fakt, że zasnęła w niewygodnej pozycji i jest jej zimno.

      Teraz siedziała w poczekalni z notatnikiem na kolanach i wpatrywała się w jasną ścianę. Wiedziała, że powinna mu podziękować. Ale nie miała pojęcia, czy koniec końców coś wydusi.

      Przez myśl przeszło jej, że może napisać podziękowania na kartce i wyuczyć się ich słowo w słowo na pamięć, ale stwierdziła, iż ten pomysł jest idiotyczny. Po cholerę miała układać jakieś przemówienia?

      Kiedy chłopak wszedł do pomieszczenia i zdjął kurtkę, nie odzywała się. Nagle zaczęła się stresować, sama nie wiedząc, dlaczego. Miała przecież powiedzieć tylko jedno słowo.

      Minęło dobre dziesięć minut, podczas których on rysował, a ona siedziała, zagrywając wargę.

      Zerknęła na zegar. Była za pięć szesnasta. No, to tylko jedno słowo. Tylko jedno.

      — Dzięki — wydukała, a cały stres wyparował z niej w mgnieniu oka.

      Chłopak zmarszczył brwi i zamrugał kilka razy, z początku nie wiedząc, o co jej chodzi. Po chwili jednak na jego twarzy pojawił się wyraz, który mogła zinterpretować jako „a, no tak!".

      — Nie ma za co — mruknął w odpowiedzi, natychmiast wbijając wzrok w szkicownik.

      I to tyle, jeśli chodzi o ich rozmowę.

      Dziewczyna odetchnęła, kiedy ponownie zapanowała cisza. Wzięła do ręki długopis i zabrała się za opis.

      Nie sądziłam, że ten cichy i nieśmiały chłopak ma tak wielkie serce. Podobno jest ono tak duże, jak nasza dłoń zaciśnięta w pięść, więc jego musiało mieć spore rozmiary. Miał długie i smukłe palce, sprawnie kreślące kolejne kreski na papierze. Zastanawiałam się, co tak zawzięcie rysuje — z pewnością było to coś pięknego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro