19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj Spring Day ma rok, o ile się nie mylę. Tak btw, to pisałam to, słuchając właśnie Spring Day i może widać to dopiero w ostatnich rozdziałach, ale ta piosenka przyczyniła się do... no, czegoś.

26.01.2012

      Westchnął. Próbował coś dorysować w domu, kiedy w nocy nie mógł zasnąć, ale suma summarum wyszło na to, że trochę skopał. Musiał teraz poprawić linię szczęki, cienie na policzkach i brwi.

      Sprawdził godzinę. Powinna za chwilę przyjść.

      Od incydentu sprzed dwóch tygodni był pełen energii i aż go nosiło, żeby rysować. Jego pasja powróciła, chyba już w całej swojej wspaniałości. Cieszył się z tego powodu, nawet mimo lekkiego bólu towarzyszącego podczas nanoszenia na kartki kolejnych linii.

      Zagryzł wargę, zmieniając kolejne elementy szkicu. Starał się delikatnie przyciskać ołówek, żeby w razie czego nanieść poprawki.

      Kiedy usłyszał, że ktoś wchodzi do pomieszczenia, podniósł głowę. Spodziewał się, że przyjdzie, zawsze przychodziła.

      — Cześć — przywitał się, błyskawicznie odwracając wzrok.

      Diabeł kusił go, jak widać, coraz bardziej. Z jakiegoś powodu nie żałował.

      Dziewczyna mruknęła coś podobnego w odpowiedzi i usiadła na sofie, wyciągając zeszyt i długopis. Otworzył usta, żeby zapytać, co będzie pisać, ale się powstrzymał.

      Nie bądź taki hop do przodu, skarcił się myślach.

      Skoro spędzał z nią tyle czasu czekając na terapię, nie chciał, żeby oboje byli wtedy zdenerwowani albo zestresowani swoją obecnością. Był pewien, że ona te chce odpocząć po ciężkim dniu w szkole.

***

      Po terapii miał pojechać z mamą na jakieś zakupy, ale z całych sił się wykręcał. Nie miał na to ani ochoty, ani sił.

      Jedziesz i koniec, napisała.

      Musiał coś wymyślić, żeby nie pojechać. Ale co?

      I wtedy wpadł na pomysł, żeby poczekać na dziewczynę z poczekalni. Tak o. Mógłby napisać mamie, że pani Park musiała przełożyć sesję na późniejszą godzinę. Doskonale wiedział, że gdyby jego rodzicielka zadzwoniła do terapeutki, ta potwierdziłaby jego wersję. Potem co prawda zostałby wręcz przesłuchany, ale lepsze to, niż zakupy.

      Usiadł na kanapie. Był dziwnie radosny, ale mu to nie przeszkadzało. Pani Park go pochwaliła, gdy opowiedział jej o powrocie swojej pasji.

      I siedział tam przez kolejną godzinę, dopracowując rysunek z podobizną dziewczyny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro