41.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przepraszam, że tak późno, ale przez Face Yourself jestem tak rozchwiana emocjonalnie, że prawie zapomniałam o dodaniu rozdziału.

Co sądzicie o FY?

***

     Nie wiedziała, co o tym myśleć. Nigdy nie sądziła, że usłyszy coś takiego od jakiegoś chłopaka, nie mówiąc o tym, że w taki sposób.

      Starała się nie traktować go z dystansem. Nie zasługiwał na to przez to, że się zakochał, prawda? Nie mogła go za to karać. Nie jego.

      Teraz siedzieli na moście, który ostatnimi czasy zaczęli nazywać swoim i wpatrywali się w odbijające się w tafli wody światła. Było już późno, ale żadne z nich nie chciało wracać do domu. Kupili pizzę, która co prawda była trochę zimna, ale niespecjalnie im to przeszkadzało.

      — Jesteś śpiąca? — zapytał między kolejnymi kęsami jedzenia. To było miłe, że martwił się o jej częstą bezsenność. Naprawdę miłe.

      Pokręciła głową. Może i oczy zaczynały się jej zamykać, ale nie chciała przerywać tej chwili.

      Nagle Taehyung położył się na poście i przez chwilę nie odzywał. Lee przysunęła się bliżej i nachyliła się nad nim, podtrzymując się ręką i opierając głowę o swoje ramię. Wyglądał tak, jakby był dopracowaną w jakimś programie graficznym postacią. Jego delikatne rysy twarzy sprawiały, że był jeszcze bardziej nierealny. W oczach nastolatka odbijały się nikłe światła lamp, które jako jedyne świadczyły o tym, że chłopak nie jest iluzją albo wytworem jej bujnej wyobraźni.

      Niespodziewanie podniósł się, ale w taki sposób, że nie zderzyli się głowami. Dziewczyna przypatrywała mu się jeszcze chwilę, oczekując wytłumaczenia, a on usilnie milczał. Nie podobało jej się to.

      — Coś się stało, Tae? — zapytała z troską. Zachowywał się dziwnie i nie rozumiała, o co chodzi.

      — Lubisz gwiazdy, prawda? — odpowiedział pytaniem na pytanie, wciąż nie patrząc jej w oczy. Przytaknęła, a on dopiero wtedy na nią zerknął. Uśmiechnął się lekko. — To świetnie.

      I znowu się położył. Co mu odbiło?

      Widząc jej zdziwioną minę, poprosił, żeby położyła się obok niego. Marszcząc brwi odsunęła puste już pudełko po pizzy i opadła na deski. Nie rozumiała go.

      — Spójrz na niebo — polecił, wyciągając przed siebie dłoń.

      Jej oczom ukazały się wyglądające nieśmiało zza gęstych chmur gwiazdy. Przypominały kryształy świecące tak jasno, że gdyby zgasnęły wszystkie światła Daegu, mogłyby oświetlić miasto swoim blaskiem.

      Sama nie wiedziała, w którym momencie przekręciła głowę w prawo i ile wpatrywała się w oczy Taehyunga, przy których bladły najjaśniejsze gwiazdy, jakie kiedykolwiek mogła zobaczyć na nocnym niebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro