42.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jak tak dalej pójdzie, przez BigHit nie dożyję końca tego miesiąca.

Plus Wattpad nie chce mi publikować Tteoreojine.

***

      Siedziała na łóżku i wpatrywała się w ścianę naprzeciwko bez żadnego celu. Ostatnie dni były nie do zniesienia. Jej siostra pojechała na kolonię, rodzice pracowali, a ona siedziała w domu, bo Taehyung wyjechał do Busan. Co prawda codziennie pisał i kilka razy zadzwonił, ale to nie było to samo.

      Tęskniła z nim i nie mogła znaleźć sobie miejsca. Raz poszła do parku i kiedy usiadła na ich moście, prawie zaczęła płakać. Czuła się bez niego taka pusta i czasami czekała przez całą noc na głupiego esemesa.

      Teraz trzymała na kolanach otwarty notatnik, którego większą część zajmowały opisy chłopaka. Nigdy nie sądziła, że tak się stanie, ale nie żałowała. Lubiła ukradkiem na niego spoglądać i potem przelewać na papier obrazy, które powstały w jej głowie.

      Czasami widziałam go w cieniu, kiedy budziłam się w środku nocy. Wielokrotnie przywoływałam jego obraz — farbowane włosy, ciemne oczy i niebieskie soczewki, długie i smukłe palce, które rysowały piękne szkice. Musiały być piękne i choć sama nigdy ich nie widziałam, byłam tego pewna.

      Uśmiechnęła się pod nosem. Obiecał, że kiedyś jej je pokaże. Było to po tym, jak przeczytał wszystkie swoje opisy w jej notatniku.

     — Musisz być cierpliwa — zaśmiał się melodyjnie, jak te dzwoneczki poruszane przez wiatr, które wiesza się na werandach. — Kiedyś pokażę ci je wszystkie, ale muszę najpierw skończyć najważniejszy rysunek.

      Nie miała pojęcia, co takiego rysuje i co jest tak ważnego. Ale ufała mu i wiedziała, że kiedy go zobaczy, będzie to najpiękniejszy szkic na świecie.

      Zegar wiszący na ścianie już irytująco nie tykał, bo zdjęła go jakiś czas temu. Leżał teraz gdzieś pod łóżkiem jej siostry, która uparła się, że Lee ma go zostawić. Nie przeszkadzało jej to, póki urządzenie nie denerwowało tykaniem.

      Zastanawiała się, co Taehyung teraz robi. Może siedzi w jakiejś restauracji albo na plaży? Czy był szczęśliwy? Jeśli tak, mógł zostać tam ile chciał, ona mogła poczekać. Przecież najważniejsze było jego szczęście, tak? Nawet, jeśli musiała być przez to smutna. Chłopak był jej dobrym duszkiem, aniołkiem, którego chciała chronić na tyle, na ile mogła.

      Odkąd w dość nietypowy sposób wyznał jej miłość wzięła sobie za cel opiekowanie się nim. Sama właściwie nie wiedziała, dlaczego; czuła, że powinna.

      Powód był bardzo prosty, choć sama go nie dostrzegała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro