46.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

      Wpatrywała się w sufit i nawet już nie próbowała zasnąć. Nie czuła się dobrze. Zdawała sobie sprawę z wagi słów Taehyunga, ale... Jak mogła nie zauważyć? Jak mogła być tak ślepa?

      Przecież sobie obiecała. Obiecała sobie, że zawsze będzie dostrzegać to, czego inni nie widzą i kiedyś komuś pomoże, zanim będzie za późno. A teraz? Jak mogła tak zawieść i siebie, i jego?

      Taehyung był jedyną osobą, która chyba naprawdę ją lubiła. Ba, on ją kochał.

      Ukryła twarz w dłoniach. Czuła się z tym wszystkim źle i już nie wiedziała, co robić.

      Wstała. Musiała czymś zająć myśli, bo inaczej zwariuje. Jeszcze bardziej.

      Jego uśmiech był taki śliczny. Taki czysty i szczery, odcięty od zła i cierpienia, mogący je odstraszyć w jednej chwili. Był jak powiew wiatru wiosną, jak wirujący w powietrzu kwiat wiśni. Kiedy nadeszło lato, on stał się moją nadzieją — nadzieją na to, że nieuchronnie nadchodząca jesień będzie tego roku o wiele łagodniejsza i zabierze ze sobą mniej życia. Że zimą mróz nie będzie tak szczypał, a śnieg sypał w oczy, a w końcu — choć trzeba będzie na to czekać, może nawet długo — gałęzie wiśni znów pokryją się jasnoróżowymi kwiatami, które Taehyung będzie wyjmował z moich włosów za każdym razem, kiedy się w nich zaplączą. Wierzyłam, że tegoroczna jesień i zima przyniosą piękną wiosnę, najpiękniejszą, dużo piękniejszą niż te, które kiedykolwiek widziałam i mimo, że wszystko będzie takie urzekające, nic nie przyćmi blasku chłopaka, który jako jedyny pomógł mi rozproszyć mrok, otaczający mnie ze wszystkich stron.

      Uśmiechnęła się blado. Sama nie wiedziała, kiedy Taehyung stał się dla niej taki ważny. Czy było to wtedy, kiedy otarł jej łzy z policzków czy jednak podczas innego spotkania nad mostem w parku? Chociaż, czy to było ważne? Skoro po prostu był dla niej ważny, to po co miała zastanawiać się od kiedy? Był przy niej i to było najważniejsze, liczyło się tylko to.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro