R 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

= Diana =
#29.08.1997#

Powoli przyzwyczajałam się do bycia wdową, chociaż nadal co rano liczyłam, że gdy się obudzę, to Mike będzie obok... Wysłałam Billa po kwiaty. Wiedziałam, że jeśli sama bym to zrobiła, to media by mnie zjadły... Pół godziny później wrócił z bukietem słoneczników. Wzięłam kwiaty i poszłam do grobu Michi'ego... Znów dziewczynki siedziały przed grobem i rozmawiały z Michael'em...

– Sami, Alice, pomożecie mi? Zabierzcie te stare kwiaty. Ja wstawię nowe. – zwróciłam się do córek swojego męża...

– Tak mamo – odparła Sami i zabrały zeschłe kwiaty... Dopiero zobaczyłam stojące na grobie laurki. Rozczulił mnie ten widok...

– Dziękuję Michael... – powiedziałam w łzami w oczach – uratowałeś mi życie... Gdyby nie ty... Gdyby nie ty, to bym zginęła... Dziękuję kochanie...– położyłam bukiet na grobie

– Mamo nie płacz, bo tatuś też płacze...

– Chciałabym go zobaczyć... Chociaż na chwilkę... Na tę jedną minutę... Boże, Michael, czemu byłam tak głupia, żeby za ciebie wyjść... Pewnie żył byś dalej... A teraz przeze mnie, nie dożyłeś 39. urodzin... To moja wina...

– Tata mówi, że nie twoja... To tatuś zostawia ci róże...

– Chciałabym go przytulić... Chociaż dotknąć jednym palcem... Chcę cofnąć czas... Do tamtej nocy we Francji... Nie wracaliśmy tego dnia... Innego... Tylko ty mi zostałaś córeczko...

– Tatuś mówi, że zawsze będzie przy nas...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro