4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Brunet patrzył przez szybę, jak wkurzony rudowłosy siada na swoim miejscu. Czuł jeszcze na ustach delikatnie mrowienie po wargach chłopaka. Zhongli był nietypowym przypadkiem. Po pewnych wydarzeniach z życia nie potrafił się zakochać czy czuć miłości. Jednak po spotkaniu tego chłopaka poczuł coś zupełnie innego, coś, czego już od dawna nie mógł poczuć.

- Aether. - Archon nacisnął słuchawkę. - Przyjdź.

Już po chwili jego sekretarz stanął przed nim w pełni gotowości z tabletem w dłoniach.

- Chcę mieć wszystkie informacje o tym chłopaku, co tutaj był. - brunet założył ręce na piersi. - Do końca dnia.

- A moje inne obowiązki? - blondyn uniósł brew.

- Przekaż Lumine. - prezes machnął ręką i wrócił do patrzenia w ekran monitora.

Aether ukłonił się nisko i szczęśliwy wyszedł z biura szefa. Właśnie załatwił sobie dzień wolnego. Już dawno zakopał się w przeszłości rudzielca, więc wszystkie informacje były gotowe. Ale! Czego się nie zrobi, żeby odpocząć od obowiązków. 

Tymczasem Childe w dalszym ciągu oburzony z zabójczą prędkością zakopywał swojego przyjaciela wiadomościami. 



Ty to rozumiesz! Zaproponował mi związek na umowę! :Childe

Xiao: I?

Co i? :Childe

Xiao: To źle?

Xiao: Nie żeby coś, ale o to Ci chodziło.

Wcześniej nie musiałem podpisywać jakiś pojebanych kontraktów! Co on sobie myśli?! Że jestem jakąś rzeczą do kupienia. :Childe

Xiao: Przestań pierdolić. Innym facetom dawałeś dupy bez umowy, a polegało to na tym samym.

Xiao:  Facet sam wystąpił z propozycją. Jak Ci się nie podoba, to zrezygnuj!

Nie zniżę się do tego poziomu! :Childe

Xiao: Ha. Niżej się nie da. 

Da. Do Twojego ;3 :Childe

Xiao: ...

Xiao: Czekam na Ciebie w domu.



Po plecach Harbinger'a przeszedł nieznany dreszcz. Zaczął myśleć, że mógł zajść chłopakowi nieco za skórę. Ale chyba nie powinno być tak źle. Prawda? 

Wyciągnął się i głośno wzdychając, zaczął kontynuować swoją pracę. I nie, nie chodziło o pracę biurową. W notatniku zaczął wypisywać wszystkie "za" i "przeciw" tej umowy. Przynajmniej to, czego się domyślał. Do tabelki "za" trafiły takie argumenty jak: ma pieniądze, jest przystojny, skoro dobrze całuje, to chyba jest też dobry w innych rzeczach. Natomiast do "przeciw" Childe zapisał: chujowy charakter, jebana umowa, strata pieniędzy. Walnął czołem w biurko, ponownie wzdychając. Ktoś by pomyślał, że to tylko utrapiona dusza świeżego pracownika, który nie przywykł do nakładu zadań. Prawda była taka, że to facet, który nie wiedział, czy sprzedać swoją dupę za parę tysięcy, czy jednak zawalczyć o godność.

Gdy minęły jego godziny pracy, spakował swoje rzeczy i powolnym krokiem udał się do mieszkania Xiao. Rudowłosy był pewnego rodzaju koczownikiem. Nie miał stałego miejsca zamieszkania, zazwyczaj włóczył się po znajomych lub sypiał u swoich "kochanków". Marzył, żeby znowu mieć dom i nie zawracać głowy swoim znajomym. Ale na ten moment nie miał ani funduszy, ani warunków. 

Będąc już przy właściwych drzwiach, zadzwonił domofonem. Drzwi uchyliły się, ale nikt za nimi nie stał. Niebieskooki zmarszczył brwi, powoli wsuwając swoje ciało do środka.

- Xiao? - zapytał, zamykając za sobą drzwi. - Jesteś?

Chcąc przekroczyć próg salonu, nie zauważył rozciągniętej liny, o którą się potknął. Wylądował na ziemi, a już po chwili na jego plecach usiadło coś ciężkiego. Jęknął głośno, odwracając głowę.

- Ty mały skurczybyku. - syknął z bólu.

- Jeszcze masz coś do dodania? - zapytał ciemnowłosy, ostrząc nóż, który trzymał w dłoniach.

- Ty chyba nie chcesz mnie zadźgać? - rudowłosego oblał zimny pot. - Ej! Przepraszam! Nie będę już więcej żartował z twojego wzrostu!

- Jak miałbym Cię zadźgać, to wziąłbym tępy nóż. Ten jest do pracy. - chłopak wstał z niego i usiadł na kanapie, całkowicie oddając się czynności.

- Tylko tyle?

- A na coś liczysz? - Yaksha uniósł brew. Rudowłosy zaprzeczył ruchem głowy. - Twój strach w oczach jest dla mnie jak silny lek na uspokojenie. 

- To Twoja praca Ci nie służy. - mruknął Harbinger, rozmasowując swoje ramiona.

- Myślałem, że dzisiaj pójdziesz do szpitala. - ciemnowłosy uciął temat. - Dawno go nie odwiedzałeś.

- Zamierzam to zrobić jutro. - oznajmił, siadając naprzeciw chłopaka. - I tak na razie nie mam po co tam być...





Blondyn położył dokumenty na stole prezesa. 

- Siadaj. - rozkazał Zhongli, przeglądając kartki. Sekretarz posłusznie wykonał polecenie. 

Brunet oparł głowę na ręce. Childe Harbinger. Urodzony 20 lipca w Shnezhnayi. Brak średniego i wyższego wykształcenia oraz brak doświadczenia zawodowego. Przez większość życia wychowywał się w domu dziecka. Brak danych na temat jego miejsca zamieszkania. 

- To na pewno ta sama osoba? - zapytał brunet, spoglądając na dołączone CV. - Sfałszował swoje dane?

- Na to wygląda. - przyznał za smutkiem Outlander. - Prezes wybaczy. Nie miałem pojęcia, na rozmowie był bardzo przekonujący i uznałem go za najlepszego kandydata. Wezmę na siebie wszelką odpowiedzialność.

- Nie musisz. - przerwał mu. 

- Nie zwalniać go?

- Nie. - mruknął Zhongli, patrząc na adres podany w umowie o pracę. - Znalazłeś czyj to adres?

- Szukałem, ale taki adres nie istnieje. - blondyn wzruszył ramionami.

Archon zaczął stukać palcem o blat. Wiedział, że z tym chłopakiem jest coś nie tak i chciał się dowiedzieć co. Dlaczego nagle pojawił się w jego firmie ze sfałszowanymi dokumentami? Było to zbyt podejrzane, gdyby chciał mu tylko wyznać miłość.

- Jak jutro pojawi się w firmie, wyślij go od razu do mojego biura. - Zhongli oparł się wygodnie na krześle. - Przekażesz mu, że umowa już czeka.



***

Ohayo!

Powiem tak. Rozjebaliście mnie pod ostatnim rozdziałem xD co się stało w tamten weekend pozostanie dla mnie największą zagadką xD

Dziękuję! *ukłon* Gdzieś tak otworzył się klub z herbatką i ziółkami, zapraszam!

Wiem, że jest tu trochę osób co interesuje się Genshinem bądź w niego gra. Także pytanie, które zawsze zadaje: Kto jest Main DPS? XD

Kolejny rozdział na kolejny weekend. :D No chyba, że mnie wena natknie haha

Do następnego!

Sashy ;3




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro