I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się rano i uszykowałam do pracy. Tia... Muszę się jakoś utrzymywać. Jestem kasjerką w pobliskim sklepie. Trzeba tam umieć dobrze liczyć, a matma to mój konik.

Dzień jak co dzień. Kupa klientów i 7 godzin pracy. O trztnastej skończyłam pracę. Byłam wykończona i głodna. Weszłam do baru i wzięłam obiad na wynos. Poszłam do domu i zjadłam posiłek.

Resztę dnia się nudziłam. Wieczorem usiadłam w łóżku i bawiłam się zapalniczką. Lubiłam patrzeć na ogień.

Nagle kołdrą zajęła się ogniem. Po chwili cały pokój płonął.
Mówiąc że lubię patrzeć na ogień nie miałam na myśli tego!! Na dodatek drzwi się zacieły. Zaczęłam krzyczeć. Lecz nikt mnie nie słyszał. Jedyne co mi zostało to skoczyć przez okno... Z 2 piętra.

- Jak umrę to przynajmniej już nie będę problemów.

Niepewnie stanęłam w oknie. Wokoło nikogo nie widziałam. Małe miasto. Nikt tu nie chodził.

Skoczyłam, robiąc wielki hałas krzycząc. Gdy upadłam poczułam wielki ból. Nie mogłam się poruszać bo wszystko mnie bolało. Niesamowite krzyczałam. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi. Zaczęłam płakać, każdy ruch mnie bolał. Próbowałam otworzyć oczy ale nie miałam siły.

Nagle usłyszałam głos. Męski głosy..

- Cicho. Frisk jest okey. Będzie dobrze. Nie płacz.

Słyszałam go bardzo zniekształconego. Nie wiem czy go znam czy nie... Straciłam przytomność.

Dobra zaczynam pisać to opowiadanie.
To do następnego! Bayo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro