Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Alicja obudziła się dość wcześnie, jeszcze przed budzikiem. Zaplątana w pościel przekręciła się na bok i od razu zakryła oczy przed ostrym słońcem, które wpadało przez uchylone okno. Czuła zapach wiosny, niesiony lekkim powiewem wiatru. Podniosła się, opierając na łokciach. Odgłosy dobiegające do niej z głębi mieszkania świadczyły o obecności innej osoby. Odrzuciła pościel i usiadła. Na szafce nocnej stała gorąca kawa. Chwyciła kubek i wypiła kilka łyków, od razu się rozbudzając. Nałożyła kapcie i wyszła z sypialni, kierując się w stronę kuchni.

Czasem nie mogła uwierzyć w to, jak bardzo jest szczęśliwa. I to szczęście czerpała z prostej codzienności, tak, jak ją tego nauczył tata.

Weszła do kuchni, gdzie Igor szykował sobie i jej kanapki do pracy. Robił to codziennie, stało się to ich rutyną. Podeszła do niego i wspinając się na palce, pocałowała go lekko w policzek na powitanie. Niedługo musiał wychodzić, aby zdążyć do szpitala. Ona mogła jeszcze chwilę poleniuchować, bo zwykle później pojawiała się w kancelarii.

Razem z Niną, jeszcze zimą, śpiewająco zdały kolejny roczny egzamin i teraz rozpoczęły już trzeci ostatni rok aplikacji.

Alicja wciąż podtrzymywała, że poprzedni rok był najgorszym i jednocześnie najlepszym w całym jej dotychczasowym życiu.

Niczego nie żałowała. Gdy czasem wracała do tamtych wydarzeń, wiedziała, że postąpiłaby dokładnie tak samo.

Bez wahania. Bez najmniejszych wątpliwości.

Pomimo bólu i łez, dla tych wszystkich uniesień i radości, które przeżyła, bo zostaną z nią na zawsze.

W marcu urodził się jej ukochany bratanek, który dostał dwa imiona – pierwsze Miłosz, a drugie Zbigniew po dziadku, którego nie zdążył poznać. Kamil jednak wiedział, że nie pozwoli, aby został zapomniany. Bo będzie żywy we wspomnieniach i te wspomnienia zamierzał swojemu synowi podarować.

Ilekroć Alicja pomyślała o tym maleńkim człowieku, którego została matką chrzestną, coś niezwykle ciepłego rozchodziło się po jej ciele – miłość w najczystszej postaci.

Musiała przeprowadzić szczerą rozmowę ze swoim szefem na temat Igora. Mecenas nie okazywał złości, jedynie troskę o to, że wszystko w przypadku komplikacji, wszystko mogło się naprawdę źle dla niej skończyć. Ale ostatecznie pogratulował jej i życzył im szczęścia.

Zamieszkali razem dość szybko, bo Igor znalazł pracę w miejscowym szpitalu. Wspólnie podjęli decyzję o tym, że nie chcą dłużej czekać na kolejny krok w ich związku. Znaleźli mieszkanie do wynajęcia, znajdujące się w połowie drogi między szpitalem a centrum miasta i podpisali umowę z wynajmującym. Kasia nie była zadowolona, że straciła współlokatorkę, ale i tak niezmiernie cieszyła się szczęściem Alicji.

Miesiąc po przeprowadzce, jeszcze w na wpół pustym mieszkaniu, Igor urządził Alicji niespodziankę.

Najlepszą, jaką mógł.

Wszędzie rozstawił świeczki, rozsypał płatki kwiatów, a gdy tylko Alicja stanęła w drzwiach, klęknął przed nią na jedno kolano.

Zapytał o to, czy uczyni mu ten zaszczyt i zostanie jego żoną.

Zgodziła się od razu, nie czując w sercu żadnych wątpliwości.

Bo go kochała i wiedziała, że on ją również kocha.

I jak to ona, z wiarą, siłą i nadzieją, rzucała się wciąż w ogień, lecz od teraz już razem z Igorem.


KONIEC


Podziękowania i zaproszenie

Chciałabym serdecznie podziękować każdemu Czytelnikowi, który kiedykolwiek tutaj zajrzał. Jestem wdzięczna za odzew i każdą pozostawioną uwagę.

Szczególne podziękowania należą się moim Przyjaciółkom, które regularnie mnie popychały do pisania i wspierały mnie w całym procesie. To dzięki ich pomocy, udało mi się opublikować tę książkę w całości. Dziękuję Wam z całego serca.

Już niedługo rozpocznę publikację kolejnej książki, w której główną rolę będzie grała dobrze już Wam znana Nina. Serdecznie zapraszam.

Mam nadzieję, że przy lekturze tekstu bawiliście się równie dobrze, jak ja przy jego pisaniu.

Jeśli macie jakieś pytania, serdecznie zachęcam do ich pozostawienia, chętnie na nie odpowiem.

Jestem wzruszona i zadowolona z efektu. I teraz pójdę sobie trochę popłakać.

Pozdrawiam ciepło po raz ostatni w tej historii

J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro