★Twoje towarzystwo★

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

5wirl uchodził za jeden z najbardziej ikonicznych zespołów na terenie Azji. Znane ze skandali równie mocno co z wyjątkowych utworów, od których ciało samo z siebie nie pozwalało właścicielowi na usiedzenie w bezruchu. Z 5 członków każdy posiadał własny, unikalny charakter. Każdy wyróżniał się na tle reszty. Pomimo wielu głośnych incydentów i tak dużych różnic między nimi, 5wirl wciąż trzymało się razem grając dla ogromnych publiczności na azjatyckich scenach.

Aż do jednej z najgłośniejszych spraw w historii 5wirl, po której nazwa zespołu została zmieniona na 4nemo z powodu odejścia jednego z członków.

Nie chciał mieć do czynienia z resztą grupy. Nie chciał ściągać na nich swoich hejterów, zresztą zaistniałą sytuację potraktował jako zdradę. Wyznanie paparazzi jednego z największych sekretów nigdy nie powinno mieć miejsca, a jednak Aether - jego obiekt westchnień - był w stanie dopuścić się takiego czynu. Myślał że chłopak odwzajemnia jego uczucia, a okazał się cholernym zdrajcą. To bolało go jeszcze bardziej niż sam fakt wypłynięcia informacji o mafijnej przeszłości.

Od takowych wydarzeń minęły ponad dwa tygodnie, jednak wspomnienia w jego umyśle wciąż były świeże, jak gdyby sceny w nich zawarte pochodziły z ubiegłego dnia. Serce krwawiło na myśli o Aetherze i płakało żałośnie niczym ciemne chmury unoszące się nad miastem, których łzy charakterystyczne stukały o chodnik.

Wyjątkowo postanowił udać się do baru znanego tylko nielicznym. Stary właściciel prowadził lokal ze względu na równie wiekowe marzenie o posiadaniu własnego baru. Jednak przez małą ilość klientów, lokal otwierany był tylko w soboty. Poznał to miejsce jeszcze podczas współpracy z mafią, gdy wspólnie z towarzyszami poszedł opijać poprawnie wykonaną misję.

Nie rozumiał co właściwie strzeliło mu do głowy by zagłębiać się w tę brudne interesy. Szukał spełnienia, chciał korzystać z życia. Może widział w współpracy z mafią szansę na zrealizowanie swoich pragnień? W każdym razie, nie znalazł jej tam. W przypadku 5wirl sytuacja była o niebo lepsza, myślał już nawet że mu się udało, że to TO czego szukał, a wszystko napędzała miłość do Aethera. Jednak to już się skończyło. Został sam, ze złamanym sercem i masą hejtu przed którą nawet jego własni fani nie zdołali go ochronić.

Rozmyślając wkroczył do pustej alejki. Jej nazwy właściwie nigdy nie poznał, podobna sytuacja tyczyła się bezimiennego baru do którego wszedł chwilę potem. Jego oczom ukazał się tylko wąsaty barman i 3 klientów - dwóch z nich siedziało przy staromodnych stolikach z ciemnego drewna, trzeci zaś zajął miejsce przy samym barze o tej samej teksturze co stoliki. W tle leciała jakaś nieznana mu piosenka, prawdopodobnie dość starego zespołu która podsycała panujący tu klimat.

Zdjął mokry kaptur czarnej bluzy odsłaniając ciemnoniebieskie, prawie czarne włosy. Po dwóch stronach bladej twarzy spływały dwa kosmyki, w każdym z nich widniało jedno turkusowe pasemko.

Podszedł do lady.

Jedyny pracownik lokalu przeniósł na niego wzrok, przerywając cichą konwersacje z siedzącym przy barze chłopakiem.

-- to co zawsze? -- krótkie pytanie, które z reguły powinno świadczyć o częstych wizytach w tym miejscu. Tak naprawdę było to spowodowane małą ilością klientów i charakterystyczny wygląd ciemnowłosego.

- Tak. - Odpowiedział krótko, po czym zajął miejsce na krześle barowym.

Jedną rękę oparł na czarnym blacie, wzrok jego złocistych oczu powędrował na chłopaka, od którego dzieliło go zaledwie jedno miejsce siedzące.

Miał włosy w tym samym kolorze. Na końcówkach ciemny, niebieskawy odcień przechodził w jasną zieleń. Związane w dwa warkoczyki opadały po oby stronach bladej, wilgotnej od łez twarzy. Ubrany w czarne jeansy i turkusową bluzę z miętowym znakiem 4nemo na plecach. Zaszklone, niebiesko-zielone oczy tępo wpatrywały się w kufel przed nim. Wydawał się nieobecny.

Złotooki wstrzymał oddech na chwile. Na jego twarzy pojawiło się nie małe zaskoczenie, w głowie zapanował chaos który sparaliżował na chwile wszystkie mięśnie. Nigdy nie widział głównego wokalisty aktualnego 4nemo w takiej wersji. Chłopak zawsze tryskał energią i optymizmem, z twarzy nigdy nie schodził uroczy uśmiech. A teraz? Siedzi niemalże obok, wpatrzony w na pół pusty kufel piwa.

Z nawału myśli wyrwało go dopiero krótkie "proszę" z ust siwego barmana, który właśnie postawił obok gotowego drinka. Kiwnął głową by podziękować, po czym rozpoczął obserwowanie znajomego chłopaka. Sam nie wiedział czemu, po prostu jego ciało uznało że w taki sposób łatwiej mu będzie poukładać mętlik w głowie.

Nie wiadomo ile czasu minęło zanim posiadacz niebiesko-zielonych oczu podniósł lekko głowę by wziąć naczynie i upić jasnego alkoholu. Pociągnął nosem, po czym skręcił głowę spotykając parę wpatrzonych w niego złocistych oczu. Ich właściciel spłoszony tym niespodziewanym ruchem odwrócił wzrok nerwowo biorąc łyk swojego trunku.

--....Xiao!-- krzyknął zdumiony, po czym gwałtownie zerwał się z miejsca mocno przytulając chłopaka.

Złotooki zesztywniał na chwile. Zdążył już odzwyczaić się od takich czułości. W końcu jedynymi osobami, które miały odwagę go przytulic był Aether (rzadko, ale jednak) I właśnie takowy Venti. Z naciskiem na tego drugiego.

Co tu robisz? Zwykle wolałeś popularniejsze bary. -- Zapytał, gdy w końcu udało mu się oswobodzić z objęć właściciela warkoczyków.

-- A Ty?? -- zapytał siadając na krześle barowym obok Xiao.

-- Pierwszy zadałem pytanie.

Xiao nie chciał przytaczać hejtu, którego doświadczył gdy światło dzienne ujrzała informacja podana przez Aethera. W dodatku odejście z 5wirl nie pomogło w żadnym stopniu, wręcz przeciwnie - było jak dolanie benzyny do ognia. I siedzący z nim wokalista dobrze o tym wiedział.

-- Ja um... -- zmieszał się.

Nad barem zawisła cisza, uzupełniana jedynie przez melodie w tle.  W końcu jednak po paru minutach składania w głowie odpowiedzi, Venti postanowił podzielić się nią z osobą którą postawiła pytanie.

-- Można powiedzieć, że uciekam tu od życia gwiazdy muzycznej. -- posłał mu krzywy uśmiech -- Dedukuje, że twoja obecność w tym miejscu też jest spowodowana popularnością. -- ewidentnie starał się brzmieć naturalnie, jakby przyciszenie głosu miało jakkolwiek ukryć oznaki dobijającej melancholii w brzmieniu łamiącego się głosu. Ewidentnie płakał najwyżej 10 minut temu.

-- Hm. To nie podobne do Ciebie. Z naszej piątki najbardziej kochałeś swoją popularność i teraz od tego uciekasz? -- upił łyk drinka. W odpowiedzi usłyszał przykry, cichy śmiech.

-- Ostatnio nic nie jest podobne do swojej pierwotnej formy.

Czy Venti właśnie nawiązał do odejścia Xiao z zespołu? W sumie ciężko powiedzieć, ale pomimo wszystko wywołało to lekką irytację w złotookim.

-- Masz na myśli coś konkretnego? -- zapytał,  spoglądając na szklankę z alkoholem stojącą tuż obok jego dłoni.

Wokalista przeniósł wzrok na kufel. Westchnął cicho.

-- Tak... zespół. -- posmutniał nieco bardziej.

--Kolejny skandal? -- rzucił.

Ventiemu zaszkliły się oczy. Xiao zdał sobie sprawę że takie przygadywanie z jego strony było na tą chwilę co najmniej chamskie I nie na miejscu, jednak zwyczajowo nie lubił przyznawać się do błędów, więc nie dopowiedział już nic więcej.

Właściciel warkoczyków zaśmiał się krótko i sztucznie lekko kręcąc głową. Upił trochę piwa.

-- Nie... wciąż ten sam. Ciągnie się od ponad dwóch tygodni.

"Jakim cudem incydent upokarzający mnie, miał się ciągnąć za zespołem nawet po moim odejściu?"
To pytanie rozbłysło w głowie Xiao. W końcu tylko mała część hejtu wylała się na Aethera, głównym obiektem obelg był złotooki. Odchodząc od zespołu, tym bardziej odsunął od nich i swoich prześladowców.

-- To znaczy? -- zapytał, oczekując jakiejkolwiek konkretnej odpowiedzi.

-- Cały zespół się sypie. -- jego głos zadrżał, twarz ukrył w szczupłych dłoniach.

Do uszu Xiao doszedł cichy szloch. Przeraziło go to. Po optymistycznym chłopaku, tryskającego pozytywną energią i zarażającego uśmiechem wszystkich wokół, nie został nawet ślad. Cały ten cudowny obraz Ventiego rozpadł się na milion kawałków jak szklany wazon, na który spadła metalowa figurka kotka, strącona przez łokieć Heizou szukającego na półce albumu ze zdjęciami. Co musiało się stać wśród 4nemo? Co spowodowało taką rozpacz ze strony Ventiego?

-- Wygadanie się Aethera paparazzi, doprowadziło do prawdziwej tragedii. -- pociągnął nosem odsłaniając zarumienioną twarz. -- Jak wiesz, próbowałem jedynie zatrzymać cię w 5wirl, ale Kazuha... on chciał zrobić więcej. -- Westchnął. Odpuścił już nawet ujarzmianie cholernie drżącego głosu. Przybrał przegraną pozycję. -- Próbował zmniejszyć hejt na twoja osobę poprzez działalność na swoich mediach społecznościowych. Podziałało, ale jak widać nie na tyle by cię zatrzymać. Gdy odszedłeś, rozpoczął kłótnie z Aetherem o brak dyskretności, którą zresztą nasz gitarzysta szybko przegrał. Naprawdę żałuję tego co zrobił.

Żałuje...
Aether żałuję.
To brzmi realnie. W końcu to Kazuha zawsze był osobą, która miała za zadanie rozwikłać wszelkie spory w zespole. Xiao zrobiło się lżej na sercu. Może faktycznie niepotrzebne odchodził...?
Venti kontynuował.

-- Kłótnia na tym by się skończyła, gdyby nie fakt że wtrącił się Heizou. Nadal twierdził że nic szczególnego się nie stało, i niepotrzebnie nas zostawiłeś więc stanął po stronie Aethera. Wtedy... naprawdę wybuchł. Wyzwał Kazuhe od przestępców, wytknął mu ze broni Ciebie tylko i wyłącznie przez swoja nieciekawą przeszłość. Mówił że przestępcy powinni trzymać się razem i takie tam... potem się okazało że był pod wpływem alkoholu. Ale Kazuha nadal się o tym nie dowiedział. Tego samego dnia nakryłem go na paleniu marihuany w ukryciu. -- Wziął łyka piwa. Po policzkach spływały mu pojedyncze łzy.

Zaskoczenie Xiao narastało z każdą chwilą. Kłótnia faktycznie musiała być potężną, że keyboardzista 4nemo posunął się aż do takich drastycznych środków. Które zresztą obiecał odstawić i nigdy więcej nawet dotknąć. I faktycznie to robił. Jednorazowe odejście od tej obietnicy samo w sobie pokazuje skale kłótni.

-- Wyzwał Kazuhe? Rozumiem że był pod wpływem alkoholu ale... jednak łączy ich długa przyjaźń, w końcu znali się jeszcze przez założeniem 5wirl. Są bardzo zżyci. -- myślał głośno. -- I ta marihuana...

-- Heizou... powiedział, że przyjaźń którą nawiązał z Kazuhą za czasów swojej detektywistycznej kariery była tylko kluczem mającym pomóc mu w namierzeniu osób, odpowiadających za nielegalny handel narkotykami.

Co musiał czuć białowłosy chłopak, gdy usłyszał że osoba którą zakleił lukę po swoim zmarłym przyjacielu, nawiązała z nim kontakt tylko dla własnych korzyści. Jak ogromny bol musiał czuć. To wyjaśniało sięgnięcie po używkę. Złotooki uchylił usta z niedowierzania.

-- Rozmawiałem z nim, powiedział że potem jego relacja z Kazu rozwinęła się w prawdziwą i szczerą przyjaźń. Jednak nie chce mu tego powiedzieć osobiście. Chyba jest mu wstyd i boi się, że Kazuha mu nie wybaczy.

"Co za szuja."
Czerwonooki został tak zraniony, właściwie tylko dlatego bo stanął w obronie Xiao.
No właśnie, stanął w obronie. A on bezlitośnie urwał kontakt z całym 4nemo pod pretekstem odsunięcia od nich swoich hejterów, zmieniając numer telefonu i zamieszkania. Poczuł się winny za ból keyboardzisty.

-- Xiao ja... proszę Cię. Pomóż mi. Ja już po prostu nie daje rady.

Venti spojrzał na złotookiego.
Niebiesko-zielone oczy zawsze przypominały piękną trawiastą polane, nad którą rozciągało się czyste, błękitne niebo, które teraz zakryte zostało granatowymi chmurami. Gęste strugi deszczu wylewały się rwącymi strumieniami, stwarzając prawdziwą powódź na niegdyś słonecznej polanie. Zalały różowe policzki na niezwykle smutnej twarzy. Jego całe ciało drżało, turkusowa bluza wilgotniała od słonych kropli.

-- Jak..? -- To wszystko co był w stanie wydusić.

Totalnie nie wiedział w jaki sposób miałby pomóc wokaliście, nigdy nie był biegły w pomaganiu komukolwiek. W szczególności tyczyło się to osób w takim stanie jak chłopak siedzący obok.

-- Wróć do zespołu.

Czyli to chciał osiągnąć Venti. Xiao, pomimo wszystko bał się wracać do zespołu. Głównie przez kolejną fale hejtu która mogła się na niego wylać.

-- Proszę Cię... Kazuha rozważa dłuższy wyjazd z miasta i zawieszenie swojej działalności w 4nemo. A Heizou sam z siebie go nie przeprosi. Ja i Aether nie potrafimy na niego wpłynąć, tu potrzeba kogoś stanowczego kto przemówi mu do rozsądku. Potrzeba Ciebie. Jeśli Kazuha odejdzie to będzie koniec tego zespołu. Nie damy rady bez keyboardzisty.

Faktycznie to co mówił właściciel warkoczyków miało dużo sensu. Bez białowłosego, z zespołu zostałby tylko wokalista, gitarzysta i perkusista. Zbyt mało na wykonanie którejkolwiek z piosenek.

-- Aż tak Ci zależy na tym składzie..?

-- Tak. To też ale... głównie zależy mi na tym, żeby mieć Cię przy sobie. -- odwrócił wzrok.

"Chce... mieć mnie przy sobie?"
Czyli nie chodzili tylko o dobro zespołu, ale i o samego Xiao.
Zaciął się na chwilę.

-- W jakim sensie? -- wydukał.

Venti lekko odwrócił wzrok.

-- Ja... wiem że to nie istotne... w końcu prawdopodobnie żywisz uczucie do Aethera, patrząc na jego humor przez ostatnie 2 tygodnie, on do Ciebie też, ale...

Aether.... odwzajemnia jego uczucia? Poczuł przyjemne ciepło w sercu. Chęć powrotu do zespołu wzrosła. Venti na podstawie reakcji złotookiego tylko umocnił się w przekonaniu, że miał rację co do jego uczuć. Wstał z miejsca, i położył dłoń na ramieniu Xiao, ściągając go tym samym na ziemie.

-- Xiao ja... też Cię kocham. Wiem że nic to nie znaczy, że nie wygram z Aetherem. Nie musisz się przejmować moim uczuciem. Ja tylko pragnę byś był obok. W zespole. Twoje towarzystwo mi wystarczy... -- uśmiech przez łzy. Jego własne słowa sprawiały mu ból, jednak nie widział lepszego rozwiązania. Nie mógł wchodzi z butami w miłość dwóch gitarzystów.

Xiao patrzył na Ventiego zaskoczony.

-- Ja.... -- przełknął ślinę. -- Dobrze, jeśli to wszystko czego pragniesz. Wrócę do was.

-- Dziękuję. -- Delikatnie przytulił Xiao, niemal dławiąc się własnymi łzami.

Xiao po raz kolejny nie odwzajemnił.

<•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•><•>
>•<>•<>•<>•<>•<>•<>•<>•<>•<>•<>•<>•<>

★2070 słów★

I jak emocje?

Mam nadzieję że pierwsze 1500 słów i konwersacja przy barze was nie zanudziła.

Przepraszam mainów Ventiego i Kazuhy, bo ta dwójka została mocno skrzywdzona.

A, i osoby lubiące Xiaoven również.

Do następnego  <3

~KittyMilka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro