A to ciekawe !

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czułam się tak jakbym pierwszy raz szła z chłopakiem nowo poznanym na randkę, jak wtedy kiedy Michael zaprosił mnie na naszą pierwsza. Jego widziałam dokładnie, mogłam przyjrzeć mu się dłuższą chwilę i jego pierwszymi słowami nie były ty na dyskotece a twoim dzieckiem zajmuje się mamusia.Wiem że wtedy to miał na myśli, dupek. 

Nadia wypchała mnie z domu bo do końca nie wiedziałam czy to dobry pomysł a co jeśli popełniam błąd swojego życia ? A co jeśli to będzie najlepsze co mogła cię spotkać w życiu ?

Kazałam jej pisać do godzinę i wysyłać zdjęcia małej, aby wiedziała ze wszystko jest okey.Negocjacje trwały i będzie co dwie godziny pisać, aby wiedzieć że żyję i wszystko jest okey ze mną. Kiedy wychodzę z bramy już od razu mi się rzuca wielki czarny samochód który specjalnie przyjechał po mnie. 

-Panna Smith ?- kiwam głową że tak to ja i wtedy kierowca otwiera dla mnie drzwi -Zapraszam -od razu mi lepiej kiedy widzę miłe oczy starszego Pana może troszkę starszego od mojego taty i lekki uśmiech. Dziękuję i wchodzę do środka, zaraz zamykają się za mną drzwi. Wypuszczam powietrze, chociaż nie wiem nawet kiedy je wstrzymałam. - Czeka nas 30 minutowa jazda 

- Nie ma problemu -uśmiecham się do kierowcy - Mam nadzieje że nie musiał Pan długo na mnie czekać. 

-Nie, Pani jedyna chyba się nie spóźnia -śmieje się bo to prawda, czasami wyjdę szybciej i wolę poczekać niż być na ostatnią chwilę 

-Proszę mi mówić Mia, głupio mi słuchać kiedy tak Pan do mnie mówi Pani 

-Dobrze, dziękuję Mio, ale ty też do mnie mów po imieniu. James jestem 

-Miło mi poznać -resztę drogi spędzamy na lekkich pogaduszkach o wszystkim i o niczym. James jeździ jako kierowca u jak się dowiedziałam Pana Davisa już ponad 18 lat. Najpierw jeździł u seniora teraz u  juniora, jakie to wspaniałe. Przez ten czas kiedy jechaliśmy polubiłam Jamesa, jak dzidziusia który jest zawsze i dla każdego wnuczka taki miły, opiekuńczy. James chyba chciał mi powiedzieć że jego szef nie jest tak straszny jak mi się wydaje.Jakie to irracjonalne bo nawet nie wiem jak ma na imię Pan Davis. '

Kiedy podjeżdżamy pod restauracje wiem że to tutaj i James nie uśpił mojej czujności aby mnie wywieź gdzieś do lasu czy do innego państwa. Poznaje ten budynek po zdjęciach z internetu, Nadia pokazywała mi żebym zobaczyła jak tutaj ślicznie i miała racje. Czerwony dywan na wejściu jakbym była gwiazdą telewizji i świata. Pełno kwiatów, świece, dekoracje wszystko tak eleganckie i czyste, ciekawe czy dobre chociaż jedzenia . James pomaga mi wysiąść i zaraz zamyka za mną drzwi. 

-Baw się dobrze kochana -uśmiecham się do Jamesa, on wie po co tutaj jestem widzę po jego oczach po tym jak mi się przygląda -Myślę że idealnie trafił 

-Nie wiem czy zostanę 

-Zostaniesz -mruga do mnie okiem i odchodzi.Zostaniesz, nie był by taki pewny jeśli by czegoś nie wiedział, albo po prostu wie jaki wspaniały jest jego pracodawca i dlatego tak powiedział.

Ruszam do przodu bo przecież nie będę stała przed restauracją i zastanawiała się nad tym czy iść czy nie, jestem już tutaj innego wyjścia nie widzę.Chcę się dowiedzieć co ma mi do zaoferowania Pan Davis,tyle się trudził aby w końcu doszło do tego spotkania. Na wejściu zostają otworzone przede mną drzwi i wchodzę do środka.Tak jak myślałam, mnóstwo kasy tutaj w to poszło ale opłacało się wszystko razem wygląda elegancko i z klasą. Nie rozglądam się aż tak bardzo bo jeśli ktoś z boku zobaczy pomyśli że jestem jakaś nienormalna ale dobrane kolory, dodatki, stoły, oświetlenie to robi największą robotę. 

-Dzień Dobry witamy w restauracji Luce La, na jakie nazwisko rezerwacja ? -wita mnie zaraz po wejściu bardzo śliczna i miła kobitka w eleganckim wydaniu.

-Na nazwisko Davis -w sumie nie wiem czy na jego nazwisko, bo nigdy, nigdzie nie podawał mi jego więc on myśli że nie wiem jak ma na nazwisko i tutaj się zdziwi. Kiedy słyszy nazwisko podnosi na mnie wzrok 

-Pan Davis już czeka, Państwa kelner Panią zaprowadzi. Życzę miłego wieczoru -coś nagle się w niej zmieniło, stała się zołzą chociaż pewnie nie chciała tego pokazać. Wzrok jakby mógł zabijać dawno bym nie żyła 

-Dziękuję -co za dziwni ludzi, witam się uśmiechem z kelnerem i idę za nim do stolika. Mam dziwne uczucie bo wszystkie stoliki mijamy, wchodzimy po schodach i rzuca mi się w oczy jeden stolik,ale nie wiem czy ktoś przy nim stoi nie miałam czasu musiałam zerkać pod nogi aby się nie zabić. Idę cierpliwie za chłopakiem który pewnie nie lubi swojej pracy i haruje tutaj jak wół za pewnie dobre pieniądze. 

-Dziękuję, ja się zajmę Panią -ten głos, to on więc siedział tutaj. Podnoszę wzrok a przede mną wyrasta on z tym poważnym wyrazem twarzy. -Witaj Mio 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro