Pocałujesz mnie ?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

******************************* 14 Lipiec (Niedziela)************************************

Dzisiaj od rana wielki szum w domu bo rodzice Liama wracają do siebie, czuje ulgę że dzisiaj się skończy udawanie zakochanej pary przy rodzicach. O godzinie dziewiątej już byli Megan i Charlie aby zjeść śniadanie w pełnej rodzinie. Nie powiem że nie ucieszyłam się że nie chcą zostać troszkę dłużej u  nas, ale też dzięki temu że zmusili nas do wspólnego spania, spędzania czasu zauważyłam że Liam to na prawdę wspaniały przyszły mąż i jestem pewna że będzie wspaniałym ojcem dla swoich dzieci. Pomimo tej awantury na początku naszego udawania teraz wiem że nie zrobił by mi krzywdy ani mojej córki. 

Malutka nakarmiona Liam wziął ją na dół gdzie zajęła się maluchem Megan. Zabrała małą do ogrodu abym ja miała chwilę wziąć prysznic i przebrać się na wspólne śniadanie. Chociaż powiem że to bardziej wczesny obiad bo zajmie mi chwilę aby uszykować się. Kiedy wiem ze chłopak nie wróci wchodzę do naszej łazienki i  zaczynam brać prysznic.Włosów nie myję użyje najwyżej suchego szamponu a oszczędzę sobie czasu. Żel, szybko golimy nogi wszystko spłukujemy woda i wychodzę z wanny. Sięgam po ręcznik ... 

-Megan powinna zrobić sobie własne dziecko... -staje w drzwiach a ja zamieram w bez ruchu -Przepraszam -nie odrywa ode mnie wzroku, śledzi moje ciało jak najpiękniejszą książkę na świecie. Przełykam ślinę, nie wiem co mam powiedzieć. 

-Już się zbieram -czerwienie się jak nastolatka, co się ze mną dzieje ?! Moje ciało właśnie tak reaguje na Liama a wiem ze to skutkuje zawsze jednym. Zabieram ręcznik z pułki i opatulam się nim szczelnie 

-Nie potrzebnie -mówi tak cicho że ledwo słyszę, kiedy się odwracam stoi przy mnie.Wyciąga rękę i kładzie na moje biodro, nie odrywa ode mnie wzroku. -Nie masz pojęcia jak mnie nakręcasz, ale teraz to już przesadziłaś -on też to czuje. Patrzy na mnie wzrokiem który pożera mnie, nachyla jakby chciał mnie pocałować.

-Wszyscy na nas czekają na dole -mówię w jego usta, opieramy się o swoje nosy. On się nachyla bardziej i w końcu jego usta dotykają moich ust, porusza nimi delikatnie jakby bał się o nie. Oddaje pocałunek, opieram ręce na jego klatce piersiowej i oddaje jemu siebie, nie odrywany się od siebie.Czuje że w moim brzuchu rodzą się motyli a moje serce zaczyna należeć do kogoś innego niż Michael. Liam kładzie obie ręce na moich policzkach, robię krok w tył i opieram się o szafkę bo mam wrażenie że zaraz się przewrócę. Kiedy odsuwamy się od siebie sapiemy jakbyśmy przebiegli 10 km, opieramy się czołami. Nie otwieram oczu bo mój oddech szaleje, czuje że moje serce zaraz wyskoczy.Słyszę pukanie ale nie jestem tak szybko w stanie od Liama kiedy do środka wchodzi Charlie, kiedy widzi nas w takiej sytuacji zatrzymuje się w progu. 

-Oj Oj, nie w porę -uśmiech się ode mnie, dopiero teraz Liam się odsuwa - Teraz kiedy tak sobie myślę nie jest to nic tak ważnego -patrzy wymownie na swojego brata, chociaż nie rozumiem co to ma znaczyć ale kiedy się uśmiecha obawy znikają. -Moje gołąbeczki 

-Charlie - odzywa się po raz pierwszy Liam, ton oznacza żeby po prostu w końcu wyszedł z tego pokoju i przestał pogarszać sytuację. Kiedy znika Liam odwraca się do mnie, mina jakby nigdy nic się nie stało. -Poczekam na dole -uśmiecha się lekko ale to zaledwie na sekundę 

-Okey -zgadzam się z nim. Potem Liam wychodzi a ja stoję i dalej nie dowierzam że pocałował mi, niesamowite uczucie. Dotykam swoich ust i dalej czuje jego miętowy smak połączony z kawą. Tak całować może tylko Liam. 

Wciskam się szybko w ogrodniczki z krótkimi nogawkami, podkoszulkę, białe conversy i zabieram się za włosy.Trochę szamponu suchego, szczotka i tak powstał rozwalony kok który mi się podobał a to najważniejsze. Z twarzą wiele nie robię lekko brwi, na usta błyszczyk przeczesuje przedłużane rzęsy i jestem gotowa.Chowam do kieszeni telefon, zabieram w rękę kilka rzeczy dla małej i schodzę na dół.Kiedy otwieram drzwi, staje twarzą w twarz z Charliem. Cóż, nie wiem jak teraz mam spojrzeć mu w oczy niedawno chciałam aby mnie stąd zabrała a teraz widzi jak całuje się z jego bratem.Na jego miejscu też bym nie wiedziała co myśleć. 

-To nic poważnego Charlie -podnoszę na chłopaka wzrok -Ja i Liam... po prostu dawno z nikim nie byliśmy 

-Nie musisz się tłumaczyć -uśmiecha się do mnie -To normalne i ja nie jestem od tego aby oceniać ale wiec że ja wam życzę jak najlepiej i jako brat tego dupka chciał bym aby on sobie ułożył życie 

-Ja też -biorę wdech -Ale ja za kilka miesięcy odejdę i to raczej nie ze mną będzie układał je 

-Jesteś pewna ? -unosi brew, coś podejrzewa - Ja co nieco widzę Mia, i jestem pewny że zostaniesz  tutaj trochę dłużej 

-Nie Charlie -kręcę głową, to absurd -Dla Liama jestem umową i zabezpieczeniem na przyszłość, za rok mu się znudzę poza tym mam córkę 

-I ? 

-On pewnie nie chciał by wychowywać nie swoje dziecko - po co ta rozmowa w ogóle - Nie ma co gadać Charlie -uśmiecham się do chłopaka -Więcej się to nie powtórzy dlatego nie musisz nikomu o tym mówić -to była prośba, nie chce pytań od strony siostry Liama. Mijam chłopaka i schodzę na dół, do mojej udawanej rodziny którą zaczynam traktować jak swoją prawdziwą, chociaż jestem tutaj od niedawna. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro