Błagam nie odchodź, nie zostawiaj mnie !

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wybudza mnie ze snu puknięcie, podnoszę się do pozycji siedzącej i rozglądam.Na dworze jest jeszcze jasno, zerkam na zegarek godzina 17.Rozglądam się i nigdzie nie widać Susan ani Melisy. Odrzucam koc. Koc? Pewnie Susan mnie nakryła kiedy spałam tutaj te kilka godzin, później jej podziękuję. Przeszukuje cały dom w kuchni nie ma Susan tylko kolacja czeka na mnie tam, sypialnia pusta, pokój Liama pusty zaczynam panikować. Wybiegam do ogrodu czuje ulgę kiedy widzę wózek Melisy. Podchodzę bliżej, Liam siedzi na huśtawce zapatrzony w telefon pewnie umawia się z jakąś z bliska widzę moją córkę.Śpi sobie spokojnie zasłonięta przed słońcem. Cały czas mnie nie zauważa albo nie chcę mnie oglądać. 

- Eva odeszła dwa dni przed ślubem, wiesz jak się czułem dzwoniąc do wszystkich gości mówiąc im że moja przyszła żona zwiała ze swoim kochankiem ? Kochałem ją ponad życie -kontynuuje kiedy nic się nie odezwałam - Myślałem że to z nią spędzę resztę życia -podnosi na mnie wzrok -Obiecałem sobie że nigdy żadna dziewczyna nie wejdzie w moje życie, nie dam sobą pomiatać drugi raz - nie spuszczam z niego wzroku a on ze mnie -Wtedy ojciec wyskoczył z tym ślubem, rodziną wpadłem w panikę. Musiałem coś wymyślić, a kiedy zobaczyłem ciebie wiedziałem że idealnie się nadasz. Wyglądałaś na dziewczynę która niczego się nie boi, jest twarda a tak na prawdę jesteś krucha -przełykam ślinę, zaczynają mi się produkować łzy 

-Po Co mi to mówisz ?

-Abyś wiedziała że ja też się cholernie boję -podnosi się z huśtawki -Susan mówiła mi że wtedy źle się czułaś, wziąłem twoje słowa do siebie. Nie sądziłem że kiedyś tak o mnie pomyślisz. Wkurzyłem się, miałem ochotę Ci powiedzieć abyś stąd spadała ale dalej Ci cisnąłem.Przepraszam Mia -wycieram szybko łzy tak aby nie zauważył - Przepraszam, mam do Ciebie wielki szacunek za to co robisz dla Melisy.Błagam nie odchodź, nie zostawiaj mnie - mówi szeptem -Nie jesteś dla mnie żadną płatną dziwką ani kurwą, matko aż  mi głupio kiedy o tym pomyślę. Przysięgam że nie chciałem aby to wyszło. Najbardziej boli mnie to że zaczęłaś się mnie bać, nie potrzebnie nigdy nie zrobił bym wam krzywdy.

-Muszę iść nakarmić Melisę -po raz kolejny wycieram łzy, wyciągam małą z wózka i idę z nią na ręku do domu.Muszę chwilę pobyć sama, nabrać dystansu. -Przepraszam 

******************************* 10 Lipiec (Środa)************************************** 

Wczoraj Liam chyba znikał mi z drogi, nie widziałam go prawie wcale tylko raz kiedy przyjechali Megan i Charlie na obiad do nas. Siedzieliśmy przy stole i prawie się do siebie nie odzywaliśmy chociaż wymienialiśmy spojrzenia, Megan chyba widziała że coś jest nie tak chociaż nie pytała za co jestem jej wdzięczna. Zjedliśmy obiad i rodzeństwo musiało jechać bo Megan miała spotkanie a Charlie pracę papierkową. Na koniec podziękowałam Charliemu że porozmawiał z Liamem, to dzięki niemu otworzył się i powiedział mi o Evie. Dzięki Charliemu zostałam w Tym domu jeszcze, uspokoiłam go że już jest dobrze na tyle żebym właśnie została. 

***

-Susan czy kurczak długo będzie jeszcze się piekł ?-pytam dziewczyny kiedy wchodzę do kuchni, za pół godziny mają być rodzice Liama i chcę aby było wszystko perfekcyjnie.Chcę aby Liam był zadowolony że dobrze zainwestował, chcę żeby wcześniejsza atmosfera wróciła, kiedy zaczynało mi na nim zależeć na jego dobru. 

-Jeszcze z 45 minut kochanie -uśmiecha się do mnie lekko i  wraca do swoich zadań, wychodzę z kuchni i znów zabieram się za układanie na stole.Układam ostatnie serwetki i gotowe.Uśmiecham się z efektu końcowego, zawsze uwielbiałam dbać o takie małe detale żeby wszystko wyglądało estetycznie i było ładne.Wygładzam sukienkę którą na dzisiaj wybrałam. Na dzisiaj postawiłam zwykłą białą sukienkę nie dopasowaną aby umożliwiła mi swobodne ruchy i nie pokazywała mojego brzuszka po ciąży a dzisiaj się najem to lepiej ten brzuszek też ukryć. Podchodzę do wyjścia na ogród i się uśmiecham na ten widok. 

Liam chodzi po ogrodzie z naszą córeczkę która coraz bardziej cieszy się na widok Liama, nie długo skończy mój aniołek 3 miesiące aż nie mogę uwierzyć że to tak szybko mija. Melisa kiedy nie śpi a podejdzie do niej Liam zaczyna piszczeć, machać rączkami a ja widzę jak chłopakowi raduje się serce a wtedy moje serce się naprawia i ciągnie mnie do Liama. 

-A mamuśka idzie do nas, czy będzie tak nas obserwować ?- wiedziałam że ten chłopak jest geniuszem, robotem. Śmieje się, przechodzę przez taras i wychodzę na trawę, dobrze że mam trampki a nie szpilki ruszam do mojej "rodziny". 

-Z Tobą jest taka spokojna -obserwuje moją córeczkę, dzisiaj w nocy chyba obudziła sąsiadów.Płakała dość długo i mocno dopiero kiedy dałam jej krople na brzuszek, uspokoiła się. -Przepraszam że Cię obudziła -głaszczę palcem po policzku malutkiej 

-Nie przepraszaj - podnoszę wzrok na chłopaka -Coś ją bolało to normalne że płakała a my nie mieliśmy wpływu Na To -wyciąga do mnie dłoń którą łapie, przyciąga mnie do siebie stoję blisko niego, jego twarzy - Mówiłem już że ślicznie wyglądasz ?-śmieje się 

-Mówisz to cały czas -patrzymy sobie w oczy, wiecie co? W tej chwili jestem w stanie zapomnieć o tej naszej kłótni.Oboje powiedzieliśmy za dużo, za gwałtownie reagowaliśmy. Przerywa nam śmiech Melisy -Ma wyczucie -wtedy nie słyszę odpowiedzi od Liama, nachyla się i delikatnie dotyka moich ust swoimi. Wciągam powietrze, matko zapomniałam jakie on ma cudowne usta.Rusza tymi ustami jak zawodowiec, oddaje pocałunek.

-Patrz Robert jaka wspaniała rodzinka -odsuwamy się od siebie tak gwałtownie, patrzymy za mnie.Stoją rodzice Liama, widział ich dlatego to zrobił.Uśmiecham się lekko żeby nie wyjść na zaskoczoną. 

-Dzień Dobry 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro