Jak Ja powiem rodzicom ?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

******************************26 Czerwiec (Środa)************************************

Wczoraj wróciłam z kolacji przed północą, dobrze nam się rozmawiało oprócz na temat kontraktu. Wszystko ma być legalnie, kontrolowane przez adwokatów więc wcześniejszej rezygnacji nie biorą pod uwagę. Wróciłam zadowolona z kolacji, Liam wraz z Jamesem mnie podwieźli pod sam blok na koniec daliśmy sobie z Liamem buziaka w policzek. Dał mi kilka dni na zastanowienie, pewnie liczy na to że się zgodzę bo miał by za mało czasu aby szukać innej, chętnej. 

***

Opowiedziałam w wielkim skrócie Nadii jak to wszystko tam z Liamem wyglądało. Tak samo jak ja zdziwiła się na wiadomość o ślubie, nie powiedział mi tego w klubie, pewnie wtedy bym nawet nie napisała gdybym tylko wiedziała. Teraz kiedy wiem jaki jest na co dzień i w pracy podoba mi się, polubiłam go chociaż widzieliśmy się raz tak na spokojnie. 

-Myślę że powinnaś się zgodzić, dawno nie byłam na żadnym weselu -śmieje się, a zaraz krzywi kiedy odpycham ją od siebie 

-Pytam poważnie Nadia, nie wiem czy chcę tyle ryzykować 

-A co ty takiego ryzykujesz ? A może na prawdę to będzie coś magicznego i zakochacie się w sobie, daj sobie szansę Mia. Nie patrz na innych,tylko na siebie. Następnego dnia z rana wysyłam wiadomość do Liama która zmieni moje życie co najmniej na najbliższy rok. Proponuje spotkanie u siebie w domu ze swoim adwokatem na podpisanie umowy. Jesteśmy umówieni


******************************28 Czerwiec (Piątek)************************************

Nie prosiłam po raz kolejny Nadii aby zajęła się małą, bo chyba czas najwyższy aby Liam poznał swoją na najbliższy czas córkę.Boże jak to brzmi, jakbym była najgorszą matką na świecie, zaczynam mieć wyrzuty sumienia ale przypominają mi słowa Nadii, mam myśleć o sobie. Nie wiem jeszcze jak powiem to moim rodzicom, że wprowadzam się do Liama i za niedługo bierzemy ślub co jest komedią, ale postanowiłam że właśnie tego chcę. 

Na godzinę 17 mam być u Liama dlatego o 16, kilka minut po wychodzimy z Melisą z domu i szykujemy się do podróży. Na nawigacji wskazuje czas około 40 min więc myślę że się wyrobimy. Sprawnie jak na któryś raz pakuje Melisę z fotelikiem do środka za chwilę chowam stelaż, torby i wyjeżdżam z posesji. Nawigacja mnie kieruje cały czas bardzo prostą drogą dlatego udaje mi się dotrzeć na czas a nawet mam 5 minut w zapasie. 

Kiedy parkuje pod bramą i wysiadam z samochodu, nie wiem co mam powiedzieć bo tak wielkiego domu i tak wielkiej posesji nie widziałam. Dom pomieścił by chyba z 50 osób a Liam mieszka w nim sam oprócz kilku ludzi z obsługi a może i nawet nie. Wszystko wygląda na zadbane, starannie wykonane.Nie wiem czy dobrze robię. 

Wyciągam z bagażnika stelaż wózka, zapinam w nim fotelik z malutką wyciągam torby i mogę iść ale wtedy z domu wychodzi Liam. Kiedy jest bliżej widzę że ma na sobie czarny podkoszulek, chyba naprawdę je lubi i czarne szoty. 

-Cześć -widzę jego zadowolenie w oczach, może nie na buzi ale w oczach jest -Fajnie że jesteś -śmieje się z niego 

-Myślałeś że stchórzę ? Miałeś rację, do teraz się waham 

-Rozumiem to -patrzy na mnie, na wózek, na torby -Wezmę to -zabiera ode mnie jedną torbę co mam dla małej, dziękuję mu -Więc to jest Melisa -staje obok mnie aby widzieć lepiej małą -Podobna do Ciebie jest, może i lepiej że nie poszła po ojcu byli byśmy mnie wiarygodni -śmieje się z niego, bo w każdej sytuacji znajdzie plus dla siebie. 

-Masz przepiękny dom, spodziewałam się ale nie wiem czy aż tyle -zamykam bagażnik i razem z chłopakiem i Melisą, śpiącą w wózku ruszamy przed siebie. 

-Moje całe dzieciństwo tutaj spędziłem -mogłam się domyśleć - Potem rodzice kupili sobie mały domek na wsi, zachciało im się ciszy -wyobrażam sobie jak przewraca oczami, cały czas się uśmiecham bo nie wiem co się dzieje.Coś irracjonalnego w moim życiu, proszę przypomnijcie mi dlaczego ja to wszystko robię ? A tak, dla córki i  dla siebie samej aby nie być wiecznie samej. -  Zostałem sam 

-A rodzeństwo ?-aż się dziwię że mam z Liamem tak swobodną relację, tak dobrze nam się rozmawia.Może ten rok nie będzie taki zły. 

-Siostra mieszka na stancji ze znajomymi a brat wolał iść na swoje -widzę lekki uśmiech ale wydaje mi się że jest samotny tutaj, pewnie dużo pracuje aby zapełnić tą pustkę -Wpadają tutaj co jakiś czas i uprzedzając pytanie wiedzą o wszystkim. 

-Okey -mówię bardziej do siebie, kiedy dochodzimy do drzwi. Liam puszcza mnie przodem, dziękuję mu i razem z Melisą wjeżdżamy do środka.Wow, myślałam że będzie tutaj wystrój domu starodawny a bardzo się myliłam.Wszystko jest nowoczesne, eleganckie, czyste i z klasą. Od wejścia po prawo mamy salon z wielkim oknem na zewnątrz  a po lewo stół na chyba 12 osób i wejście jak się domyślam na górę. Na prost witają nas wielkie białe schody i po obu ich stronach drzwi które nie wiem gdzie prowadzą. 

-Dzień Dobry Panno Smith -podnoszę wzrok, z kuchni jak się domyślam wychodzi mężczyzna.Pierwsze co rzucają mi się w oczy jego czarne jak sadza włosy i niebieskie oczy -Charlie Davis-wyciąga do mnie dłoń - Jestem prawnikiem Liama i jego bratem -uśmiech, boże przecież oczywiście że to są bracia 

-Mia Smith -uśmiecham się lekko i podaje dłoń, czy ja trafiłam do raju ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro