- Nie ? Mio ?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Została może godzina zanim powinnam być przed kościołem, nie wspominałam o Tym ale moją świadkową nie będzie moja siostra. Ustaliliśmy z Liamem że u niego będzie Charlie a u mnie Megan bo oni są w tym na co dzień.Moja siostra to osoba bezstronna i nie chcę ją w to mieszać aż tak, obiecałam jej że kiedy przyjdzie czas na mój prawdziwy ślub ona będzie moją świadkową.A przyjdzie ten czas, prawda ?

-Twoja suknia -odwracam się w stronę Megan, która właśnie wchodzi do naszej sypialni z moją suknią, marszczę brwi. 

-Co to Jest ? -podchodzę do dziewczyny z miną z jej perspektywy pewnie bardzo śmieszną-Gdzie moja sukienka ?

-Ta która była najgorszą suknią ślubną ?-Śmieje się , przechodzi obok mnie i układa suknie na łóżku - Taką mi przekazali aby dać Tobie -puszcza do mnie oczko i mnie zostawia samą w pokoju. Gdzie moja suknia ? Ta biała zwykła, którą wybrałam kilka dni temu.Nie spodziewałam się takiej niespodzianki, nie ze strony Megan. Kazali jej przekazać, kto jej kazał.Jedna osoba która mi przychodzi do głowy to Liam. Sięgam telefon z komody i wybieram numer , odbiera szybko jakby czekał i wiedział ze prędzej czy później zadzwonię. 

-Dlaczego to zrobiłeś ?-chcę być na niego zła, że podważył moją decyzję że oglądał moją suknię przed ślubem - Była bardzo droga, Liam 

-Zasłużyłaś na nią, Charlie powiedział że kupiłaś najtańszą z możliwych -tak myślałam że to Charlie w tym maczał palce bo kto inny 

-Nie musiałeś tego robić, a Tym bardziej dla mnie -nie zasługuje i nie należą mi się takie drogie prezenty a tym bardziej że to fikcja ślub. 

-Nie mówi -wyobrażam sobie i mam to nawet przed oczami jak wywraca tymi swoimi niesamowitymi oczami. A mi robi się na sercu cieplej 

-Dziękuję-szepcze, nie chcę płakać nie chcę popsuć tego ślicznego makijażu - Muszę kończyć aby zdążyć 

-Nie każ mi czekać 

***

Biorę wdech nosem i wypuszczam buzią i tak chyba z dziesięć razy, stoję przed kościołem i powinnam tam wejść jakieś 2 minuty temu ale czekam z moim tatą aby odważyć się i zrobić to. Wziąć ślub dla pieniędzy, jestem cholerną dziwką która się sprzedała inaczej nie mogę tego nazwać.Sprzedałam się jak kurwa ! 

-Zawsze możemy zawrócić kochanie - odzywa się tata, nie mogę odejść ale śmieszą mnie jego słowa -Nie musisz brać ślubu, nie musisz tam wchodzić 

-Kocham Go tato -odzywam się cicho, mam łzy w oczach i panika przejęła moje ciało.Jestem wściekła na siebie, na Liama że zrzucił to na mnie wszystko że zaczepił mnie wtedy na imprezie, że zaoferował mi ten cholerny układ.Jestem wściekła na Michaela że mnie zostawił, gdyby był ze mną nie był by tego.

-Musimy iść w Takim razie - biorę tatę pod rękę i wchodzimy po schodach do kościoła w którym czeka mój pewnie zmartwiony przyszły mąż i nasi  najbliżsi. Dajemy znam i chórek zaczyna śpiewać marsz weselny. Biorę pierwszy krok i podnoszę wzrok, na końcu białego dywanu czeka na mnie na prawdę wspaniały mężczyzna który z jakiegoś powodu mnie wybrał a ja teraz robię głupoty. Odnajdujemy się wzrokiem, jest szczęśliwy jego świecące oczy, ale kiedy dostrzega moje jego wyraz się zmienia, patrzy na mnie tak intensywnie że aż się boje. 

Mam wątpliwości ale teraz nie mogę postąpić inaczej, część z Tych ludzi uważa mnie za jego dziewczynę, narzeczoną, matkę jego córeczki a część za niezrównoważoną bo wychodzę za mąż za faceta co znam 4-5 miesięcy.  Nie chciałam aby dojrzał moje łzy, moje wątpliwości w oczach ale teraz już za późno.Uśmiecham się do niego lekko aby wiedział że nie zrobię nic głupiego, bo jego wzrok pewnie właśnie to sugeruje.Jedynie martwi się o firmę i o ojca aby uwierzył. 

-Mam nadzieje że zaopiekujesz się moimi dziewczynami -mówi ojciec mój do chłopaka kiedy oddaje moją rękę jemu, kiedy ją dostaje ściska tak mocno że mam ochotę ją zabrać. Liam zapewnia mojego taty że inaczej być nie może. Kiedy zostajemy "sami" wita się buziakiem w policzek.

-Przepraszam - ściska mnie w żołądku,zaczynają trząść mi się ręce. Obwinia się za wszystko, chociaż był to jego pomysł to też moja decyzja.Może ślub to dla mnie za dużo ? Ceremonia jest piękna, chociaż nie pamiętam za wiele jestem w jakimś amoku z którego wyjść nie mogę.Udaje że się cieszę, że go bardzo kocham a najtrudniejsze przychodzi, nie przemyślałam tego. 

-  Podajcie sobie prawe dłonie i wobec Boga i Kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej -podnoszę nagle wzrok na chłopaka, stoimy już naprzeciwko siebie.Podajemy sobie dłoń,to się dzieje na prawdę. Zaczynam panikować i on to widzi, doskonale widzi ale nie może nic z Tym zrobić tak samo jak Ja - Niech Pan młody powtarza za mną 

- Ja Liam biorę Ciebie Mio za żonę i ślubuję Ci: miłość, wierność - zaczynam się trząść, mówi to tak pewnie, spokojnie nic go to nie kosztuje - i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci - kiedy kończy wiem że czas na mnie, podnoszę wzrok na chłopaka 

- Ja Mia biorę Ciebie Liamie  za żonę - niech już będzie koniec - i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską - wychodzą wszystkie łzy, głos mi się łamie - oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci - dlaczego on mi kazał przez to przechodzić-  Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci - kiedy dobiega koniec, spuszczam wzrok, wszyscy uważają to za uroczę, płaczą razem ze mną. Oni ze szczęścia a ja z porażki, jestem totalną porażką. Nie spotkałam nikogo wartościowego aby go poślubić i teraz to robię za pieniądze, Melisa mi nigdy nie wybaczy tak jak moi rodzice kiedy dowiedzą się . Resztę mszy udaje zakochaną, szczęśliwą i wzruszoną kiedy wymieniamy się obrączkami totalnie zapadam się w sobie.Chcę aby ten dzień się skończył i ten rok. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro