Pewnie rodzicom przyda się chwila spokoju a my zaczerpniemy świeżego powietrza.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przywitaliśmy się z rodzicami i nadszedł czas aby poznali swoją wnuczkę.Czułam się dziwnie mieszając mojej córce kto jest kim dla niej i dlaczego do nowych ludzi ma mówić babciu czy dziadku. Ucieszyli się kiedy ją zobaczyli, każdy na ich miejscu kiedy zobaczył by tą małą księżniczkę był by oczarowany. Malutka ich oczarowała a kiedy uśmiechnęła się kiedy ''Babcia " zaczęło do niej mówić, oboje przepadli.

 Przyglądałam się temu z uśmiechem na twarzy, Liam mnie do siebie przyciągnął i tulił.Byłam wtulona w jego bok, dotykałam tego idealnego brzucha aż robiło mi się ciepło w brzuchu, nie miałam dobrej okazji wcześniej aby to robić. Rodzice wzięli od nas małą i razem weszliśmy do środka, poszli do salonu pokazywać jej prezenty jakie dla niej mają. 

-Zapytam Susan co z obiadem -uśmiecham się lekko do Liama i ruszam do kuchni, kiedy wchodzę wypuszczam powietrze.Dziewczyna mi się przygląda i uśmiecha dając wsparcie i trochę wyrozumiałości.- Za chwilę będziemy siadać do stołu, już coś można zanosić ? -podchodzę bliżej kobiety 

-Idź do gości Mio -śmieje się ze nie Susan -Płacą mi za to żebym to ja nosiła 

-Przestań -przewracam oczami -Przecież Ci pomogę - biorę w ręce naczynie do którego jest nalane pierwsze danie. Susan za chwilę ma przynieść resztę jedzenia. Wychodzę z kuchni i od razu stawiam na stół -Liam poproś rodziców do stołu 

Jemy obiad w miłej i rodzinnej atmosferze rodzice Liama mi opowiadają jakim był rozrabiakiem w dzieciństwie, od kiedy Charlie zaczął chodzić i mówić razem ze starszym bratem rozrabiał. Widać że Mary dobrze wspomina dzieciaków kiedy byli mali, śmiałam się jak mi opowiadała o chłopakach jak przywiozła do domu Megan. Wtedy Liam miał 7 lat a Charlie rok mniej, nie spuszczali z niej wzroku nie mogli uwierzyć i nie wiedzieli skąd ona się wzięła w ich domu, ale bardzo ją pokochali.W szkole znali chłopaków więc jak później szła Megan do szkoły wiedziała od kogo jest i żeby lepiej uważać bo ma dwóch starszych braci. Melisa w tym czasie zgłodniała dlatego my poszłyśmy na górę, najpierw ją przebrałam a potem karmiłam aż usnęła.Położyłam w łóżeczku i miałam cały czas oko na nią na elektrycznej niani. 

-Mio, masz już sukienkę na ślub ?-zaskakuje mnie tym pytaniem, zadaje je tak szybko że po zejściu z góry nie zdążyłam usiąść.

-Nie jeszcze niczego nie szukałam, najpierw chciałam zająć się zaproszeniami.Chciałam aby goście mieli więcej czasu na przygotowania i tak według mnie w ostatniej chwili im o tym mówimy -boje się reakcji moich rodziców, i boje się tego że zaczną ze sobą rozmawiać i wyjdzie kłamstwo. Moi rodzice moją usłyszeć że znam się niby z Liamem dwa lata a rodzice Liama że znamy się 2 miesiące.  

-Jeśli będziesz miała ochotę pomogę Ci, musimy do listy dopisać kilku naszych znajomych,sama rozumiesz wypada ich zaprosić 

-Oczywiście- uśmiecham się do Liama -Myślałam nad całym tym przyjęciem, marzy mi się aby ślub odbył się w ogrodzie -spodziewałam się takiej miny mamy Liama 

-Jak to sobie wyobrażasz ?-Liam łapie mnie pod stołem z rękę, popiera mnie robi to tylko dlatego żeby mi się wszystko podobało on daje tylko pieniądze. 

-Ceremonia w kościele i stamtąd tutaj, wydaje mi się że to będzie bardzo eleganckie i romantyczne przyjęcie. Nie chciała bym siedzieć w sali w taką pogodę 

-A ty co powiesz Synu ?-zabiera głos Robert, no to czekam na to co powie chłopak. 

-Popieram Mię, rozmawialiśmy wcześniej o Tym i tak będzie dobrze. Przyjęcie w gronie najbliższych mamo -przenosi konkretnie wzrok na tą kobietę -Nie więcej niż 100 osób -cieszę się że to powiedział

-Proszę was -odzywa się zirytowana mama Liama -Ślub powinien być duży i huczny aby każdy go na długo zapamiętał 

-Mary niech robią jak uważają -odzywa się Robert -Ważne że do tego ślubu dojdzie 

Zgadzamy się z Robertem, Mary nie może pojąć tego że w ogóle myślimy o tak małym przyjęciu chociaż nikt nie powiedział że będzie równo 100 osób przecież może być mniej. Po głównym daniu zjadamy deser ulubiony sernik Roberta który jest zadowolony że  o nim pomyśleliśmy.Cóż, no niech tak myśli tak na prawdę to czysty przypadek.Czas mijał, Melisa zdążyła się wyspać więc zajęli się nią dziadkowie. Taaa

-Może weźmiemy małą na spacer ? -odzywa się kobieta, patrzy na Roberta co ona na to a potem na mnie -Pewnie rodzicom przyda się chwila spokoju a my zaczerpniemy świeżego powietrza. 

-Tak pewnie -podnoszę się z miejsca obok Liama, biorę Melisę na ręce -Tylko ją przebiorę i zaraz będziemy- Po niedługiej chwili schodzimy na dół, przygotowuje wózek i wkładam małą. -Gotowa -poprawiam małej smoczek i oddaje dziadkom, którzy przejmują wózek i znikają za drzwiami. Czuje niepokój dając im dziecko ale wierzę że wróci cała i zdrowa oni na prawdę myślą że to ich wnuczka więc pewnie pokochali ją jak swoją. 

-Więc mamy chwilę wolną -odwracam się do chłopaka który podnosi się z kanapy i rusza do mnie -Rodzice zostają na kilka dni, będą spać w gabinecie - staje naprzeciwko mnie -Ale nie możesz zostać w swoim pokoju 

-Wiem -boje się tej nocki z  tym chłopakiem, dawno z nikim nie spałam w jednym łóżku. 

-Chodź, przeniesiemy rzeczy małej do naszej sypialni -jak to brzmi, łapię chłopaka za rękę i razem wchodzimy na górę Zaczynam zbierać w pokoju moje rzeczy i Melisy. Liam zanosi łóżeczko do siebie, ja chowam moje kosmetyki do szafki a niektóre zanoszę do sypialni Liama. Po pół godzinie całkowicie wszystko jest u chłopaka.-Pójdę po Susan aby zmieniła pościel 

-Poczekaj -zatrzymuje go -Ja to zrobię i tak nie mam co robić -puszczam do chłopaka oczko i zaczynam szukać odpowiedniej pościeli. Mogłam się spodziewać że przecież ma same ciemne pościele, zaglądam do szafek w mojej sypialni i mam. Znalazłam pościel która myślę że będzie dobra, jest cała biała więc może zostać tutaj na dłużej i nie jest powiedziane że to pokój tylko Liama. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro