Przepraszam !

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jest już dość późno, około trzeciej w nocy i niewiele gości zostało. Z ogrodu przenieśliśmy się do kuchni bo zaledwie jest nas garstka.Jacyś znajomi Liama, jego rodzeństwo i nikogo ode mnie. Cały dzień był szalony, po ceremonii pojechaliśmy tutaj i wtedy zaczęło się. Życzenia w których życzyli nam wieczności, więcej dzieci, wspomnień i wiele, wiele więcej innych rzeczy które na pewno się nie spełnią. Potem toasty, jedzenie, tort, pierwszy taniec, zabawa, rozmowy i te wszystkie rzeczy które robi się na ślubie. Nie mieliśmy nawet chwili aby porozmawiać sam na sam z Liamem w cztery oczy, ale widziałam że obserwuje mnie.  

-Przepraszam, ale pójdę się położyć -zwracam na siebie uwagę, właśnie wszyscy byli bardzo zaangażowani w opowiadaniu wspomnień ze swojego życia, w których uczestniczył mój mąż- Intensywny dzień mam za sobą 

-Może my się będziemy zbierać ? -Odzywa Charlie -Jest późno pewnie jesteście zmęczeni 

-Nie -protestuje od razu, chcę być sama i to natychmiast - Bawcie się -uśmiecham się do nich -Dziękuję że byliście tutaj dla Nas, Dobranoc - podnoszę się, zabieram telefon i wchodzę szybko na górę nie chcę potrzeć na Megan, Charliego ani na Liama. 

Kiedy wiem że jestem sama zaczynam, płakać, wyć jak małe dziecko. Ściągam obrączkę, pierścionek zaręczynowy i odkładam na szafkę, nie chcę tego na razie nosić. Jestem zła, wściekła, wściekła na siebie na Liama na Charliego na wszystkich ale najbardziej na siebie że dałam się w to wciągnąć. 

-Tak bardzo mnie nie chcesz ? -odwracam się szybko za siebie, w drzwiach stoi Liam. Chyba właśnie przyszła chwila kiedy musimy rozmawiać - Żałujesz ? - Nie odpowiadam - Żałujesz Mia ?! -podnosi głos -Żałujesz że jesteś tutaj ze mną ?! Żałujesz że pojawiłem się w Twoim życiu ?! ODPOWIEDZ MI KURWA !! - Nie poznaje go, zraniłam go 

- Tak - mówię cicho, ale to wystarczyło. 

- Przykro mi 

-Liam -robię krok do przodu, proszę go aby nie wychodził aby dał mi chwilę  - Za dużo dla mnie, ten ślub. Ci wszyscy ludzie, ale nie żałuję że jestem tutaj ze mną -podchodzę do niego, na co mi pozwala.Kładę jedną rękę na jego policzku - Daj mi chwilę abym zrozumiała co się dzieje wokół mnie. Proszę - patrzy mi w oczy, odwraca się i wychodzi z pokoju. 

***************************** 21 Wrzesień (Sobota )*************************************

Miesiąc po ślubie i 5 miesięcy Melisy dlatego dzisiaj mamy o 17 spotkać się z rodzicami Liama i jego rodzeństwem. Nie robiła bym z tego wielkiej imprezy gdyby nie właśnie rodzice, oni zaproponowali aby to uczcić, gdyby tylko wiedzieli. 

Gdyby wiedzieli że od dnia ślubu każdy z nas śpi w innym pokoju a codziennie widzimy się przez chwilkę. Że od obiadu po naszym ślubie nie rozmawiamy ze sobą i Susan przekazuje nam informacje nie chcieli by świętować, ale nie wiedzą o Tym dlatego będziemy dzisiaj udawać ze jest nam wspaniale ze sobą. Nie wiem co się stało, chciałam tylko kilka dni aby to ogarnąć zapoznać się z rolą żony a on się wściekł. 

-Za 10 min będzie samochód -podnoszę wzrok , Liam wchodzi do pokoju nawet nie pukając.Właśnie się ubierałam, stałam w samej bieliźnie kiedy go zobaczyłam szybko się zasłoniłam i chyba wtedy serce mu pękło, spojrzał na mnie jak nigdy w życiu. 

-Dobrze -mówię cicho, odkaszluje aby powiedzieć pewnie - Jestem prawie goto...

-Nigdy się przede mną nie chowałaś - przerywa mi. Ma rację, nie wiem dlaczego to teraz zrobiłam.Był odruch którego nie kontrolowałam, ale nie rozmawiamy ze sobą, nawet nie sypiamy więc czego on oczekuje ode mnie. 

-A Ty nigdy tak się nie odsunąłeś ode mnie -nie patrzę że stoi przede mną, zakładam sukienkę na siebie którą miałam naszykowaną na kolację. Nie mam ochoty się stroić, dlatego ubrałam zwykłą sukienkę w kształcie trapezu na krótki rękaw z dodatkami w postaci dziur na rękawach i w pasie. 

-Sama chciałaś 

-Chciałam abyś dał mi kilka dni na przyzwyczajenie się -odwracam się do niego, zła że prawie miesiąc unika mnie i odsuwa. 

-Widziałem jaka byłaś szczęśliwa w dniu ślubu - ironię da się wyczuć w jego głosie - Widziałem jak mnie obwiniałaś za To wszystko -przełykam ślinę -Widziałem jak zaczynasz mnie nienawidzić za to - gorycz, to dało się wyczuć w jego głosie - Wróciliśmy do punktu wyjścia, tak teraz będzie. Ostatnio za daleko się posunęliśmy, od teraz dzieli nas tylko umowa - nie robi tego na prawdę, tak ? - Płacę Ci za robotę, nic więcej - łzy mi lecą po policzkach, bo nie wiem co mogła bym więcej powiedzieć, zrobić 

-Jak sobie Pan życzy - zabieram torebkę i go mijam, nie próbuje mnie zatrzymać. Uderzył mnie, nie dosłownie ale słowami. Uderzył mnie tak że nie mogę oddychać, że bolą mnie płuca. Muszę się przytrzymać barierki aby nie upaść, zaczynam szybko oddychać a mój ryk da się usłyszeć na dworze. 

-Ej Kochanie -podbiega do mnie Megan, bierze mnie w swoje ramiona -Mia, kochanie -głaszcze mnie po plecach, głowie, pociesz ale to nic nie da.Nie chce mnie ! Odsunął od siebie  

-Nie dam rady iść na kolację -jąkam się, zacinam nie mam siły mówić, stoją twarzą w twarz z Megan osuwa włosy z mojej twarzy 

- Co zrobił ?-nie wiem co mam jej powiedzieć, kręcę głową bo nie wiem, nie chcę jej powiedzieć. Nikt nie musi wiedzieć że posypało się wszystko co budowaliśmy. -Porozmawiam z Nim -łapie ją szybko za rękę 

-Nie proszę -podnoszę na nią wzrok - Nic nie zrobił, po prostu przypomniał mi dlaczego tutaj jestem i po co. 

-Nie możesz w takim stanie jechać - zgadzam się z nią, obiecuje że powie rodzicom jakąś ściemę. Zostawia mnie a sama schodzi na dół, samochód już czeka. Wchodzę do swojej sypialni, dzisiaj mam chwilę dla siebie bo Melisa jest  u moich rodziców, jutro rano ma ją mama odwieść do mnie tutaj. Ściągam sukienkę i przebieram się w dresy, sięgam po wacik kiedy ktoś wchodzi bardzo głośno do pokoju. 

-Co jest kurwa -odwracam się do Liama, jest zły a raczej chcę mi dopiec jeszcze bardziej bo jest zły, zraniony i sam nie wiem co ma dalej robić - Chyba jasno było powiedziane że jedziemy na kolację z rodzicami 

-Megan miała Ci przekazać że nie jadę -odkładam wacik, poczekam z Tym aż wyjdzie. 

-Płacę Ci duże pieniądze -patrzę na swoje ręce -Nie po to abyś robiła co chciała, widzę Cię na dole -odwraca się 

-Nie Liam -nie wierzę że to powiedziałam, ale niech Wie - Nie będę Twoją marionetką. Chcesz wiedzieć co myślę ?! -zamknij się Mia ! - Że jesteś dupkiem -odwraca się do mnie przodem -Dupkiem, bo najpierw mnie rozkochałeś w sobie a potem traktujesz jak najgorszą osobą na świecie. Czy drugi raz bym się zgodziła na ten debilny układ ? Tak -zamknij się - Tak bo kurwa Kocham Cię pomimo że traktujesz mnie jak gówno ! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro