#14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czułem rękę Niemiec, która delikatnie musnęła moją skórę na brzuchu. Zadrżałem lekko. Chyba zwariowałem. Co on chce zrobić?! O co chodzi?! Panikowałem. Niemiec w tym czasie zaczął mnie łaskotać. Wybuchłem niekontrolowanym śmiechem.

- Niemcy! - zawołałem przez śmiech. Ten nic sobie z tego nie robił. Ciągle łaskotał mnie po brzuchu. Ale skąd wiedział, że mam tam cholerne łaskotki?!

- Niemcy błagam! - do moich oczu napłynęły łzy śmiechu.

- Mówiłem, że będziesz mnie błagał. - odparł rozbawiony. Skręcałem się na wszystkie strony, ale menda nie dawał za wygraną. Ciągle mnie łaskotał.

- Niemcy !! Proszę!! - czułem jak zaczyna mnie już boleć ze śmiechu brzuch.

- O co prosisz? - spytał, a ja chciałem skarcić go wzrokiem. Niestety w tej chwili nie mogłem tego zrobić.

- Abyś przestał!! - odparłem.

- A co jeśli ci powiem, że nie przestanę? - spytał.

- Ty cholero! Masz kurwa przestać! - jęknąłem. Czułem jak robi mi się gorąco, nie łapałem też tak dużo powietrza.

- Chce coś za to. - powiedział.

- Zaraz to kopa dostaniesz! - chciałem brzmieć groźnie, ale raczej nie za bardzo mi to wyszło. Niemcy zaśmiał się i dołożył drugą rękę.

- Zła odpowiedź. - powiedział.

- No dobra!!! Dobra!!! Dam ci coś!

- Co dokładnie ? - spytał nie przestając mnie łaskotać.

- Co tylko będziesz chciał! - powiedziałem pośpiesznie. Niemcy uśmiechnął się zadowolony. Zaprzestał łaskotania mnie, a ręce pozostawił na moim brzuchu. Oddychałem ciężko. On mógł dobrze to poczuć, przez to, że miał ręce w wiadomym miejscu.

- Nienawidzę cię. - sapnąłem. Niemcy zaśmiał się.

- Tak to już w życiu bywa. - odparł. Skubaniec ma zaciesz tym, że mu się udało osiągnąć cel. Spojrzałem w sufit. Mój oddech powoli wracała do normy.

- Aż tak się zmęczyłeś? - spytał.

- Nie, wiesz ćwiczenia oddechowe robię. - odparłem sarkastycznie. Niemcy zaśmiał się i pogłaskał delikatnie mój brzuch. Zarumieniłem się i spojrzałem na niego zaskoczony.

- No już, zbierz się do kupy. - Odparł wyciągając swoje ręce spod mojej koszulki.

- Oskarżę cię o molestowanie. - odparłem rozbawiony.

- To mój drogi molestowanie nie było. - odparł śmiejąc się.

- Pewny jesteś? - spytałem.

- Ucierpiałeś po tym, jak dotknąłem ci brzucha? - spytał.

- To moja strefa prywatności. - oznajmiłem dumnie.

- Oj twoja dziewczyna będzie miała z tobą trudno.

- A skąd wiesz, że dziewczyna? - spytałem dużo nie myśląc. Niemcy spojrzał na mnie, a ja ogarnąłem jak to mogło zabrzmieć. Ale w sumie, o to mi chodziło. Nie byłem do końca pewny jakiej jestem orientacji. Dlaczego? Dziewczyny nigdy nie miałem. Żadna nie chciała na mnie spojrzeć. Niemcy natomiast jest bardzo skomplikowanym tematem. Lubię go i to bardzo, ale nie jestem pewny czy to aby na pewno miłość. Poza tym wiedziałem, że nie mam u niego szans. W końcu miał dziewczynę. Racja?

- Bo chłopak zrezygnuje zanim spróbuje. - zaśmiał się po chwili.

- Jesteś wredny. - zaśmiałem się. 

- Oj tak, taki już mój charakterek. - odparł. Przez chwilę mi się przyglądał. Nieco inaczej niż zazwyczaj. Czując to wziąłem materiał swojej koszuli i zakryłem brzuch.

- Nie dla psa. - odparłem. Niemcy uśmiechnął się.

- Oj Polen. - odparł podchodząc do okna. Wstałem do siadu na łóżku i odwróciłem się w jego kierunku. Stał tak przez chwilę. Nagle zadzwonił jego telefon. Przeprosił mnie na moment i odebrał. Wyszedł z mojego pokoju na korytarz przymykając nieco drzwi.

- Halo? - spytał.
- Dzień dobry panie UE. 
- Tak?
- Dobrze.
- To pilne? Rozumiem.
- Dobrze dziękuję.
- Będę.
- Nic nie szkodzi, zajmę się tym.
- Tak.
- Do widzenia.

Słyszałem rozmowę. Wiedziałem, że pewnie chcą go do roboty i jego urlop dobiegł końca. Westchnąłem. Po tym do pokoju wszedł Niemcy.

- Polen, muszę ci coś powiedzieć. - zaczął.

- Coś się stało w twojej pracy i musisz wracać, prawda? - odparłem patrząc na niego. Niemcy nieco się zaskoczył, a następnie przytaknął skinieniem głowy.

- Polen, przepraszam. - zaczął, ale ja przerwałem mu ruchem ręki.

- Nie, to nic. Rozumiem to w stu procentach. Musisz iść do pracy. - odparłem smutno. Niemcy westchnął i usiadł obok mnie. Położył dłoń na moim ramieniu.

- Wynagrodzę ci to.

- Ale co? Nie musisz nic mi wynagradzać. Jesteś tu tylko dlatego, że miałem ci pomóc ze stresem, nie? Jest lepiej. To dobrze? Możesz wrócić do pracy. Pamiętaj tylko, aby się nie przemęczać. - odparłem. Mój głos nieco się załamywał, przez co miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Jeszcze tego brakowało, abym się przed nim rozpłakał. Niemcy westchnął i wszedł na łóżko, aby być centralnie przede mną. Położył dłonie na moich ramionach i przytulił mnie. Wtuliłem się w niego.

- Wiem, że będziesz przez ten czas sam, więc jeszcze u ciebie zostanę, abyś nie czuł się samotny. Potem będę cię odwiedzał, gdy tylko będę miał wolne.

- Obiecujesz? - spytałem. Patrząc w jego oczy.

- Du hast mein Wort. (Masz moje słowo)-  odparł. Uśmiechnąłem się lekko.

- Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego miałem. - powiedziałem. Niemcy uśmiechnął się.

- Ty też jesteś moim najlepszym przyjacielem Polen. Nic tego nie zmieni. Nawet twoje humorki. - obaj zaśmialiśmy się. Następnie odsunęliśmy się od siebie.

- Powinieneś się cieszyć. - powiedziałem. Niemcy spojrzał na mnie.

- A co?

- Nie każdy może być moim przyjacielem. - odparłem. German zaśmiał się.

- Miałem wiele szczęścia. - odparł rozbawiony. Resztę dnia spędziliśmy na jakiś głupotach. Pomeczyłem go trochę jeszcze z tańcem. Pominę fakt, że tylko on tańczył. Potem zjedliśmy wspólnie obiad. Gdy zbliżył się wieczór czułem dziwne uczucie. Wiadomość, że już nie będzie go tak często bardzo mnie bolała. Oj Polska. Niezły z ciebie skąpiec. Myślałeś, że zamkniesz go tylko dla siebie? Byłem naiwny. Mimo to cieszyłem się z tych wszystkich chwil. Nic nie będzie w stanie mi ich zabrać.

- Niemcy?! - krzyknąłem w korytarzu. Szukałem go po całym domu. Zostawić go na pięć minut i już wyparował. Może jest w łazience? Udałem się do niej, lecz tam go też nie było. Może jego pokój? Poszłem i zapukałem do drzwi. Nie poczekałem na odpowiedź i wszedłem do środka. Niemcy stał na środku pokoju bez koszulki. Miał ją w rękach, spodnie miał odpięte, a okulary nieco zsunęły mu się z nosa.

- Niemcy! - krzyknąłem.

- Coś się stało? - spytał.

- Tak?! Kurde myślałem, że cię porwali! - odparłem. Niemcy zaśmiał się i odwrócił w moim kierunku.

- Wybacz, nie słyszałem jak mnie wołasz.

- Zawału bym dostał. - odparłem.

- Wybacz. - odparł śmiejąc się. Przyjrzałem mu się sam nie wiem czemu. Miał dobrze zbudowane ciało. Idealne rysy mięśni na brzuchu, mimo pracy raczej spoczynkowej, potrafił zadbać o siebie.

- Już? Napatrzyłeś się? - spytał rozbawiony.

- Żeby jeszcze było na co. - odparłem i odwróciłem się z zamiarem odejścia.

- Już mnie opuszczasz? - spytał. Zatrzymałem się.

- Nie jesteś godny mojego towarzystwa. - odparłem. Niemcy zaśmiał się.

- Oj widać, że mamy inne zdania.

- No widać. Teraz wybacz, idę robić kolację.

- Dobrze. Przebiorę się i zejdę. - powiedział, a ja przytaknąłem. Zszedłem na dół i zacząłem przygotowywać kanapki. Po 15 minutach skończyłem. Niemcy zszedł na dół ubrany już w piżamę. Po wspólnej kolacji, Niemcy udał się do swojego pokoju. Ja natomiast umyłem się i padłem na łóżko w swoim pokoju. Praktycznie odrazu zasnąłem.

~~~

Oto kolejny rozdzialik misie ❤️
Przed chwilą skończyłam aktualizować informacje o mnie na profilu UwU

Nie zwracajcie uwagi na moje zmieniające się profilowe. Szukam idealnego rysunku, ale chyba ostatecznie narysuję sobie sama ^^

~~ Bakuś 🐾🐺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro