#23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Węgier

Gdy brat wrócił do domu, myślałem, że się na niego rzucę z radości. Nie dałem mu nawet chwili. Od razu spytałem jak wyszły badania, czy jest zdrowy i o wiele innych rzeczy. Dowiedziałem się, że czuje się lepiej i że przepisaniu mu jakieś leki.

- Masz je wszystkie w domu? - spytałem.

- Chyba tak, choć lepiej sprawdzę.

- Nie przejmuj się tym. Ja sprawdzę, ty możesz iść do swojego pokoju i odpocząć. To naprawdę nic wielkiego.

- Pamiętaj, że nie jestem już dzieckiem. - odparł, a ja uśmiechnąłem się i przytaknąłem.

- Pamiętam. To tylko braterskie zaoferowanie pomocy. - wytłumaczyłem. Polska wydał się nie specjalnie przekonany, ale ostatecznie zgodził się. Udał się do swojego pokoju.

- I jak z nim? - spytała Austria wychodząc z salonu.

- Wszystko dobrze. Bynajmniej tak mówił.

- Niepotrzebne się tym tak martwisz.

- Nic na to nie poradzę. Od zawsze był moim małym, kochanym braciszkiem. - wyznałem. Dziewczyna podeszła do mnie i niepewnie położyła dłoń na moim ramieniu. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.

- Możemy porozmawiać? - spytała.

- Oczywiście. - odparłem. Austria ujęła moją dłoń i zaprowadziła do salonu. Usiedliśmy wygodnie na kanapie. Spojrzałem w jej oczy.

- Węgry, jest coś co chcę ci już od jakiegoś czasu powiedzieć. Jednak nigdy nie wiedziałam, jak się za to zabrać. Jesteś bardzo ważny dla mnie. Przy tobie czuje się tak miło i wspaniale. Zapominam o wszystkich zmartwieniach. - zaczęła Austria. Uśmiechnąłem się czując miłe ciepło. - Niegdy nie czułam się przy tobie źle. Uwielbiam spędzać z tobą czas i uważam, że jesteś naprawdę cudowny. - położyłem dłoń na jej policzku, co zaskutkowało przerwaniem jej wypowiedzi. Patrzyła na mnie niepewnie. Dałem ponieść się chwili. Przybliżyłem się do niej i zatrzymałem swą twarz kilka milimetrów przed jej. Czułem jej gorący oddech na swojej skórze.

- Dla mnie również jesteś niebywale ważna. Kocham cię. - szepnąłem i ucałowałem delikatnie jej wargi. Dziewczyna wydała się zaskoczona, a po chwili zarzuciła mi dłonie na szyję i przyciągnęła do pocałunku. Po dłuższej chwili usłyszeliśmy gwizd i oklaski. Odsunęliśmy się od siebie i zobaczyliśmy stojącego w progu drzwi Polskę. Oboje pokryliśmy się rumieńcami.

- No nareszcie! Ile można czekać na tak cudowną parę! - odparł wesoło. - Że też muszę być chory. Uczcili byśmy wasz związek czystym spirytusem lub wykwintnym winem. - powiedział nieco nadąsany. Zaśmiałem się i wstałem. Zwróciłem się do Austrii i wyciągnąłem w jej kierunku rękę, którą ujęła. Po chwili obie staliśmy, a ona wtuliła się w moje ramię.

- Atak słodkości. - skomentował Polska.

- Danke Polen. Wierzę, że do ciebie los w końcu także się uśmiechnie. - odparła Austria.

- No póki co, to ciągle chce mnie wykończyć. - zażartował. Polska po chwili poszedł do kuchni, a ja zostałem sam na sam z Austrią.

- A więc, jesteśmy razem? - spytałem niepewnie. Austriaczka zaśmiała się uroczo i pocałowała mnie w policzek.

- Jeśli tylko tego chcesz. - odparła z uśmiechem. Odwzajemniłem go i pocałowałem ją krótko.

- Pragnę tego całym sobą. - wyznałem. Udaliśmy się do kuchni. Polska nieudolnie starał się dosięgnąć leków położonych na najwyższej półce.

- Może weźmiesz krzesło? - zaproponowałem rozbawiony.

- Dam se radę ! - odparł dumnie. Pokręciłem głową z rozbawieniem i wziąłem do ręki krzesło, a następnie przysnąłem je Polakowi. Niechętnie z niego skorzystał. Gdy znów znalazł się na ziemi, odstawiłem mebel na swoje miejsce.

- Dzięki. Tak bardzo mi się nie chce brać tych leków.

- Niestety musisz. - odparłem.

- Może zrobię herbaty? - wtrąciła Austria. Obaj z bratem przystanęliśmy na jej propozycje. Gdy dziewczyna zaczęła szykować herbatę, ja pomogłem bratu z lekami.

- Czasem zachowujesz się jak małe dziecko. - zauważyłem.

- Ale tatusiu! Ja jestem już duźy! - odparł piskliwym głosem. Zaśmiałem się, a brat razem ze mną.

- To ci wyszło.

- No, a jak. Utalentowany ze mnie jegomość.

- A co to są dostojny język? - spytałem rozbawiony.

- A tak jakoś. Czasem lepiej pasują do wypowiedzi.

- Rozumiem. - odparłem. Po chwili moja ukochana oznajmiła, że herbata jest gotowa. Zasiedliśmy całą trójką do stołu. Wpatrywaliśmy się w siebie i rozmawialiśmy popijając gorącą herbatę.

- Będę musiała opowiedzieć o wszystkim Niemcom. Nie uwierzy. - zaczęła Austria. Zaśmiałem się.

- Nieźle go zaskoczysz. - odparłem.

- Racja. Pójdę do niego po południu.

- Wrócisz?

- Jasne. Muszę się tobą nacieszyć. Za kilka dni wyjeżdżasz.

- Tak... Wiesz... Jeśli tylko zechcesz... To możesz jechać ze mną.

- Naprawdę? Nie żartujesz?

- Skąd. Mówię prawdę.

- Byłoby cudownie. - odparła wesoło. Spojrzałem na brata, który zdawał się być nieobecny.

- Lengyelország?

- Co tam? - spytał zerkając na mnie.

- Wszystko w porządku? - spytałem. Chłopak przytaknął.

- Jasne, że tak. - powiedział, a ja uśmiechnąłem się, choć nie do końca wierzyłem jego słowom. Czułem, że coś ukrywa.

- No dobrze. - odparłem. - Co planujesz zrobić po moim odejściu?

- Świętować. - odparł z uśmiechem. Spojrzałem na niego z udawanym urazem.

- No wiesz ty co. Nawet nie będziesz tęsknił za bratem?

- I tak wiem, że za jakiś czas twój tyłek tu zagości. - odparł rozbawiony. Zaśmiałem się.

- No cóż masz rację. Planuje tu ponownie zamieszkać. Kupię dom w miarę blisko i będę mógł się cieszyć bliskością brata i ukochanej.

- Strasznie słodzisz. - zauważył Polak. Austria zaśmiała się.

- Ja tam lubię słodkie. - wtrąciła.

- Dziękuję. - odparłem rozbawiony. Po wspólnej herbacie, pozmywałem naczynia, Polska nieco ogarnął w domu, a Austria pojechała do kuzyna. Po powrocie wydawała się niezwykle ożywiona. Nic mi jednak nie powiedziała. Szepnęła coś na ucho Polsce, a następnie udała się do naszego pokoju. Czułem się nieco zazdrosny. Nie wiedziałem o co chodzi, a gdy spytałem Polski, ten twierdził, że o niczym nie wie. Głupie tajemnice. Dzień upłynął niezwykle szybko, choć tak naprawdę nic takiego nie zdążyłem zrobić. Zanim się obejrzałem leżałem umyty w łóżku i czekałem na Austrię. Po chwili wyszła ona w czerwonej koszuli nocnej. Położyła się obok. Objąłem ja ramieniem. Ona uśmiechnęła się radośnie.

- W końcu możemy być blisko. - odparła wtulając się we mnie. Ucałowałem czubek jej głowy z uśmiechem.

- Masz rację. - oznajmiłem. Po chwili oboje zasnęliśmy.

~~~

Wiem, że to dziwne, że tak wpierniczyłam pov Węgier, ale potrzebowałam tego, by rozwinąć jego relację z Austrią. Ogólnie to krucho u mnie ostatnio z czasem, więc te rozdziały ostatnie, go były rozdziały na czarną godzinę. Kolejny pojawi się naprawdę nie wiem kiedy. Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić je po szkole, a jeśli nie to rozdział pojawi się dopiero w weekend.

Dobranoc ❤️

~~ Bakuś 🐾🐺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro