#29

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zerwałem się ze snu. Niemcy aż podskoczył. Zauważyłem, że kucał przy mnie. Mój oddech był niezwykle szybki. Łapczywie łapałem powietrze. Włosy opadły na moje oczy.

- Polen? Wszystko w porządku? Miałeś koszmar? - spytał zabierając kosmyki z mojej twarzy.

- To nic. - wyznałem uspokajając się. Niemcy westchnął, wstał i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem. Po chwili położył mnie tak, bym leżał głową na jego kolanach. Zaczął delikatnie głaskać mnie po głowie. Zrobiło mi się miło.  Delikatny róż pojawił się na moich policzkach, lecz zignorowałem to, ponieważ nie chciałem się tym teraz przejmować. Potrzebowałem chwili bycia z kimś blisko. 

- Nie przejmuj się Polen. To tylko koszmar. - odparł łagodnym głosem. Uśmiechnąłem się i spojrzałem w jego czerwone oczy.

- Tak, ale nie wiesz o czym był. - odparłem.

- W takim razie może zechcesz mi go opowiedzieć? - spytał poprawiając swoje okulary. Spojrzałem na niego niepewnie. Czy dobrym pomysłem będzie powiedzenie mu o wszystkim? Nie chciałem go zamartwiać, a sen jest przecież tylko snem. Może i czasem zbyt rzeczywistym, ale to ciągle sen lub też, jak w moim przypadku, koszmar. Po niedługim namyśle opowiedziałem Niemcom o wszystkim. German uważnie słuchał każdego mojego słowa, jakby bawił się w wyjaśnianie pojedynczych elementów snu. Gdy skończyłem, to w sumie poczułem się nieco lepiej. Oczywiście pominąłem kilka wątków... Spojrzałem na Niemca, który ciągle zdawał się odpływać w swych myślach. Pomachałem mu ręką przed twarzą. Niemiec zamrugał kilkakrotnie i spojrzał na mnie, a następnie uśmiechnął się. Czyli był zamyślony...

- Nie powinieneś się niczym przejmować. To tylko sen. Nigdy bym ci nie powiedział, że nie mógłbym się z tobą przyjaźnić. - powiedział, aby podnieść mnie na duchu.

- Dziękuję ci. - powiedziałem z uśmiechem, lecz gdzieś tam, z tyłu mojej głowy, ciągle pałętała się myśl o innej sytuacji. O tym, że Niemcy nie mógłby mnie pokochać. To zabolało mnie najbardziej. Choć żyłem ze świadomością tego, to słowa od niego bardziej zabolały. Niestety tak to już w życiu bywa.

- Ile spałem? - spytałem ziewając.

- Półtora godziny. - odparł German zerkając na swój zegarek, który nosił na lewej dłoni.

- Długo. - odparłem nieco zamyślony.

- Coś nie tak? - spytał.

- Nie, to nic. - odparłem. Po chwili niechętnie wstałem. - Jesteś wygodny. - powiedziałem z uśmiechem. German zaśmiał się.

- Danke Polen. - odparł rozbawiony. Udałem się do łazienki, aby obmyć twarz zimną wodą. Muszę się całkiem rozbudzić. Po dłuższej chwili wyszedłem. Skierowałem swoje kroki do kuchni, a następnie nalałem sobie trochę soku. Niemcy w tym czasie siedział przy laptopie. Było mi go trochę szkoda. Ciągła praca mogła go wykończyć. Wziąłem sok do salonu.

- Znów burza papierów? - spytałem. Niemcy spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Tak, ale spokojnie Polen, niedługo skończę. - odparł.

- Wszystko czy jakąś część? - spytałem. Niemcy spojrzał na mnie i przetarł sobie kark.

- Część... - powiedział. Westchnąłem, a następnie zbliżyłem się do niego. Odstawiłem szklankę na stół. Potem podszedłem do Niemiec od tyłu i oparłem dłonie na jego ramionach. German przyglądał mi się kątem oka z zaciekawieniem. Ja natomiast zacząłem delikatnie masować jego ramiona i kark.

- Pozycja, w której siedzisz, źle wpłynie na twoją postawę. - zauważyłem z nutą troski.

- Tak już w życiu bywa, wszystko pod górkę.

- Racja. - odparłem. On miał na myśli pracę, ja natomiast nasze stosunki. Wszystko podstawówki mi kłody pod nogi. Sama płeć była silną przeszkodą.

- W czasie przerwy będziemy mogli coś razem porobić.

- Może joga? - zaproponowałem rozbawiony. Niemcy spojrzał na mnie wymownie.

- Ty się tym razem będziesz wypinał. - odparł.

- Dlaczego ja? - spytałem śmiejąc się.

- Ja już ci się wypinałem. - odparł. - Pora na ciebie. - dodał śmiejąc się.

- Możesz pomarzyć. - skomentowałem i oparłem głowę o jego ramię.

- Marzenia piękna rzecz. - odparł śmiejąc się. Pokręciłem rozbawiony głową.

- Twoje kosmyki mnie łaskoczą. - powiedział po chwili. Zaśmiałem się i specjalnie pokręciłem głową. Po chwili Niemcy zamknął laptop i spojrzał na mnie.

- Jak z dzieckiem. - odparł.

- Trzymanie mnie w domu jest trudnym zadaniem. - zaśmiałem się.  Niemcy westchnął rozbawiony. Po chwili siadłem obok niego.

- Czyli co mamy chwilę dla siebie ? - spytałem. German przytaknął.

- Tak. - odparł.

- To co powiesz na trochę sałatki? - zaproponowałem. Chłopak uśmiechnął się.

- Brzmi pysznie. - powiedział. Wstałem i udałem się do kuchni. Wziąłem talerz i wyjąłem z lodówki sałatkę. Nałożyłem mu trochę na talerz, a następnie schowałem sałatkę ponownie do lodówki. Wróciłem do salonu.

- Proszę. - powiedziałem podając mu ją. German wziął mnie nagle za nadgarstek i pociągnął w swoim kierunku. W ostatniej chwili udało mi się podeprzeć o podparcie kanapy. W drugiej trzymałem talerz z sałatką. Moja twarz znajdowała się bardzo blisko twarzy Niemiec. Czułem jak pieką mnie policzki. Z pewnością byłem czerwony i nie przez swoją flagę.

- N-Niemcy... - szepnąłem. On milczał. Wpatrywał się swoimi oczami w moje. Czułem jak poziom mojego zawstydzenia rośnie. Liczyłem na to, że coś mnie wybawi. Niemcy sięgnął ręką po talerz.

- Dziękuję. - odparł z uśmiechem, nieco przybliżając się do mojej twarzy. Coś mnie zablokowało. Już dawno stałbym na końcu pokoju, gdyby nie ta dziwna blokada.

- Za blisko. - szepnąłem. Niemcy uśmiechnął się. I odłożył talerz na bok. Następnie ułożył dłonie po moich bokach i przyciągnął tak, że znalazłem się na jego nogach.

- Teraz jesteś jeszcze bliżej. - szepnął. Spaliłem totalnego buraka. Czemu on się musi ze mną drażnić!

- N-Niemcy...

- Wracając do naszej kuchennej rozmowy, którą przerwała Japonia... Ciągle nie możesz zapomnieć.

- Nie powiedziałeś mi czego. - powiedziałem unikając jego wzroku. Niemcy wziął jedną z moich rąk i położył ją na swoim torsie.

- Tego, że moje serce biło dla ciebie. - powiedział. Zadrżałem. Jego słowa, sposób w jaki mówi. To wszystko sprawiało, że traciłem wszystkie zmysły.

- Porszę, chcę zejść...

- Nikt ci tego nie broni. - odparł. Zagryzłem swoje wargi. Niemcy uśmiechnął się widząc to. Pochyliłem głowę, a włosy opadły na moją twarz. Niemcy po chwili ręką mi je odgarnął. Spojrzałem na niego niepewnie.

- Jesteś niezwykle uroczy. - powiedział.

- Nie mów tak. - powiedziałem, a raczej szepnąłem.

- Joga aktualna? - spytał.

- Kretyn! - zawołałem zarumieniony. Niemcy zaczął się śmiać. Zrobiłem nadąsaną minę i spojrzałem w bok. Niemcy po chwili zaprzestał śmiania się. Ujął mój podbródek i skierował go tak, bym patrzył na niego. Spojrzał na moje usta, byłem tego pewny! Po chwili nieco się odsunął i wziął do ręki talerz. Zaczął jeść swoją sałatkę, a ja ciągle siedziałem w tym samym miejscu. Nie mogąc nic zrobić. Dopiero po chwili wstałem. Niemcy zaś wrócił do swojej pracy. By mu nie przeszkadzać i nie dawać mu się tak łatwo zawstydzać, udałem się do  pokoju. Padłem na łóżko. Moje biedne serce! Bije tak mocno, a jednocześnie krwawi... Po chwili stwierdziłem że przeczytam jakąś książkę. Wziąłem pierwszą lepszą z półki i przyjrzałem się okładce. Następnie otworzyłem ją na pierwszych stronach. Zacząłem powoli czytać. Zagłębiając się w krainę wyobraźni, straciłem poczucie czasu. Nim się obejrzałem, nastała noc. Odłożyłem książkę i zaskoczony nie mogłem uwierzyć, że tak mnie wciągnęła historia. Wstałem leniwie i udałem się do łazienki. Gdy skończyłem się myć, wziąłem wiszący na wieszaku ręcznik i obwinąłem wokół bioder. Całkiem zapomniałem o wzięciu piżamy. Westchnąłem i opuściłem łazienkę, wcześniej rozglądając się, czy nie ma w pobliżu Niemiec. Teren czysty...
Ruszyłem szybkim krokiem do szafy.
Muszę pożyczyć od niego na moment coś, by zakryło mnie. Brudnych ubrań nie ubiorę... Gdy szperałem w szafie nagle obok mnie znalazła się czyjaś ręką. Wiedziałem, że należy do Germana, ponieważ było to logiczne. Zerknąłem na niego z delikatnym rumieńcem.

- Ładnie to tak w czyjejś szafie szperać? - spytał z uniesioną brwią.

- W-wybacz Niemcy! Ja chciałem tylko na moment! Torbę zostawiłem na dole, a się umyłem i ...

- Cii.... Strasznie dużo mówisz. - powiedział obierając drugą rękę po drugiej stronie mojej głowy. Pochylił się nieco, przez co jego twarz znalazła się blisko mojej skóry.
Starałem się na niego niego nie zerkać. To, że byłem odwrócony do niego plecami znacznie mi pomagało. Choć to, że czułem jego oddech na karku wcale mi nie pomagał. Po chwili Niemcy zabrał ręce, ale tylko po to, by położyć je na moich biodrach. Zadrżałem, a z mojej flagi powoli znikała biel.

- Czego konkretniej szukasz? - spytał.

- Mm... Po prostu czegoś, by założyć na siebie.... - Wyznałem cicho.

- Gdzie zniknęła twoja pewność siebie? Hmm? - spytał. Ten kretyn wiedział jak na mnie działa, a moje zachowanie bawiło go. Skończony idiota.

- Jest na swoim miejscu. - odparłem stanowczo. Niemcy sprawnie odwrócił mnie tak, bym był przodem do niego. Cholera, teraz mógł swobodnie widzieć moje żenujące rumieńce.

- Udowodnij. - odparł z uśmiechem. Okej, musiałem się całkowicie zebrać w sobie. Nie pozwolę by czuł satysfakcję. Przybrałem obojętny wyraz twarzy i wziąłem go za krawat. Następnie pociągnąłem tak, że nasze twarze były niebywale blisko. Germana zaskoczył ten ruch z mojej strony.

- Nie drażnij mnie więcej. - powiedziałem z powagą. On nieco zaskoczony mi się przyglądał. Po chwili jednak na jego ustach pojawił się uśmiech, który raczej nie zapowiadał nic dobrego... Znów zacząłem się w duchu martwić.

~~~

Nieco opóźniony rozdział. Miałam małe problemy, więc dopisanie kilku zdań zajęło mi znacznie więcej czasu niż się spodziewałam ;-;

Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ^^'

Do następnego misie ❤️
(postaram się by nastąpiło to jak najszybciej)

~ Bakuś 🐾🐺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro