#33
Pov Polski
Następnego dnia obudziłem się, czując jak Niemcy delikatnie jeździ palcem po moich plecach. Zadrżałem, co upewniło Germana o moim przebudzeniu.
- Długo śpisz. - zauważył, a ja leniwie odwróciłem się w jego kierunku. Był już ubrany w koszulę, a także czarne spodnie. Widząc to skrzywiłem się, ponieważ domyślałem się co znaczy ten ubiór.
- Znów wracasz do pracy? - spytałem zawiedziony. Niemcy zaśmiał się krótko.
- Ja. Będę w pracy bardzo długo, zaledwie półgodziny.
- To po co tam idziesz?
- Japonia poprosiła mnie o zaniesienie jej pewnych dokumentów.
- Japonia pracuje z tobą? - spytałem zaskoczony. Nigdy nie myślałem, że będzie ją interesować biuro...
- Ja. Ale tylko jako reprezentantka Chin.
- Rozumiem. Czyli co takiego robi?
- Pojawia się od czasu do czasu, aby zabrać ważne dokumenty i papiery dla Chin. Wiesz, wszelkie wyniki naszej pracy, które są potem oceniane przez Chiny. Jest cenionym biznesmenem i współpracuje z naszą firmą, a nawet po części zarządza nią. ONZ i Wielka Brytania chcą zachować z nim współpracę. Co jest dosyć proste, póki nie podpadniemy mu.
- Mhm. Czyli on się wami opiekuje póki nie na robicie mu siary, tak? - spytałem.
- W wielkim skrócie. - odparł rozbawiony Niemcy.
- A dlaczego jeszcze to stoisz?
- Warum? (Dlaczego?) Chciałem cię zabrać ze sobą.
- Przecież wiem gdzie pracujesz.
- Widziałeś środek? - spytał z uniesioną brwią. Pokręciłem przecząco głową. - Ano widzisz. To masz szansę zobaczyć.
- Dobra... - odparłem i leniwie wstałem do siadu. Niemcy pogłaskał mnie po głowie i podał mi ciuchy. O dziwo nie wybrał koszuli ani nic, a mój kochany beżowy sweterek oraz jasne dżinsy. Ubrałem się i zszedłem do kuchni. Niemcy przygotował na śniadanie owsiankę, co mnie zaskoczyło.
- Głodny? - spytał z uśmiechem.
- Bardzo. - odparłem wesoło. Po chwili zająłem miejsce przy stole. Niemcy postawił przede mną talerz z owsianką. Zacząłem powoli jeść. Niemiec po chwili się do mnie dołączył. Po wspólnym śniadaniu przygotowaliśmy się do wyjścia. Następnie opuściliśmy jego dom. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do męczarni, to znaczy pracy Niemiec.
- Nie zdziw się, że jak spotkamy któregoś z twoich szefów, to im nogi z tyłków powyrywam. - odparłem przed wejściem. Niemcy spojrzał na mnie zaskoczony, ale już po chwili załapał, że to żart. Robi wielkie postępy.
- Oj Polen. - odparł kręcąc głową. Weszliśmy do środka. Powiem, że mieli naprawdę ciekawy wystrój.
- Czemu wszystko jest praktycznie zielone? - spytałem. Niemcy spojrzał na mnie poprawiając krawat.
- Zieleń to kolor, który uspokaja, dlatego wszytko ma taką barwę.
- Mhm. A wiesz, że to też kolor nadziei? Na przykład nadzieja na szybki powrót do domu. - skomentowałem. Niemcy zaśmiał się.
- Ale masz uraz do mojej pracy.
- Żebyś wiedział, tak męczyć człowieka?
- To normalna firma Polen. Nie jakiś zakład więzienny, gdzie mamy ciągle pracować.
- Mhm. I ja mam ci teraz uwierzyć. - powiedziałem krzyżując ręce na piersi.
- Niemcy-kun! - usłyszeliśmy znajomy głos. Przy jednych z drzwi stała Japonia, ubrana w czerwoną sukienkę. Nie powiem, zdziwiłem się.
- Witaj Japan. - odparł Niemcy z uśmiechem.
- Oh i Polska. Nie spodziewałam się... Chwila... - przerwała i złapała Niemcy za krawat i pociągnęła w dół, aby ten się schylił. - Czy wy...
- Japan... - zaczął zrezygnowany.
- To znaczy, że tak! Gratulacje! - powiedziała puszczając go i podskakując z radości.
- Danke. Tutaj są papiery dla Chin, o które prosiłaś.
- Co mnie tam papiery. Mów lepiej czy już mogę oczekiwać zostania ciocią! - powiedziała cała w skowronkach. Słysząc to zachłysnąłem się powietrzem. Niemcy położył dłonie na moich ramionach i spoglądał na mnie z troską.
- Alles klar jetzt? (Już dobrze?)
- Tak.. - odparłem uspokajając się.
- Awww~ Uroczo. Mój ship się ziścił! - zaczęła dziewczyna. Niemcy poprawił swoje okulary i wyprostował się.
- Japan, to dla niego naprawdę nowe i nie chcę go stresować. - zaczął Niemcy. Jego słowa sprawiły, że z jednej strony miałem ochotę go trzepnąć, lecz z drugiej zrobiło mi się miło...
- Jasne, jasne. Ale jak dojdzie do sam wiesz czego daj znać. - odparła puszczając Niemcom oczko. Obaj zarumieniliśmy się. Niemcy potarł skroń zrezygnowany.
- Japan, bitte.
- Dobrze no. Daj mi tą teczkę. - odparła dziewczyna śmiejąc się. Niemcy oddał w jej ręce teczkę z dokumentami. Nagle obok nas zjawił się Belgia.
- Niemcy, dobrze, że jesteś. - zaczął. Już wiedziałem co się święci. - Potrzebuje twojej pomocy, to zajmie zaledwie chwilkę. - Niemcy zerknął na mnie, a ja skinąłem zrezygnowany głową.
- Gut. Ich helfe dir, Belgien. (Dobrze, pomogę ci Belgio). - powiedział i po chwili obaj zniknęli w jednym z biur. Japonia stała i wpatrywała się we mnie z uśmiechem. Czułem się naprawdę nie swojo. Nagle dziewczyna zbliżyła się do mnie.
- Tylko nie bądź zbyt głośny w nocy, aby sąsiedzi was nie usłyszeli. - szepnęła, a ja spaliłem totalnego buraka. Odsunąłem się od niej i spojrzałem na nią zaskoczony. Ona zaśmiała się i pomachała mi na pożegnanie, aby następnie zniknąć gdzieś w budynku. Zrezygnowany i ciągle czerwony skierowałem się do wyjścia. Trochę świeżego powietrza dobrze mi zrobi. Gdy stanąłem przed budynkiem zimne powietrze znacznie polepszyło mój stan. Uspokoiłem się i znów byłem w swoich narodowych barwach.
- No proszę, kogo my tu mamy. - usłyszałem. Od razu rozpoznałem ten cholerny głos. Odwróciłem się i zobaczyłem Francję.
- Jak się masz Pologne. Widzę, że znów liczysz na to, aby spotkać się z Allemagne.
- A ty nie masz nic innego do roboty niż trucie mi tyłka? - spytałem zrezygnowany.
- Jak zawsze jesteś bezczelny. Myślisz, że Niemcy spojrzy na kogoś takiego jak ty? - prychnęła. Uśmiechnąłem się.
- Cóż, raczej prędzej spojrzy na mnie, niż na żabojada. - skomentowałem. Francja oburzyła się moimi słowami.
- Uważaj sobie. - ostrzegła mnie.
- Bo co? Mogę robić z Niemcami co tylko chcę. Nie jesteście razem. - odparłem.
- Skąd ta pewność? - spytała krzyżując ręce na piersi.
- Polen! - usłyszałem. Przybył wręcz idealnie. Zwróciłem głowę w jego kierunku. Niemcy zatrzymał się obok mnie. Złapałem jego krawat i pociągnąłem w dół, przez co ten musiał się schylić. Załączyłem nasze usta w pocałunku, co zaskoczyło nie tylko stojącą niedaleko Francję, ale i samego Niemcy. Po chwili przerwałem go i spojrzałem na dziewczynę.
- Ponieważ jestem jego chłopakiem. - odparłem i odszedłem kawałek. Niemcy wyprostował się zaskoczony i spoglądał to na mnie, to na Francję, która była w niemałym szoku. Zatrzymałem się kawałek dalej. - Idziesz, czy mam wracać sam? - spytałem. Niemcy ocknął się z osłupienia i zaczął iść w moim kierunku. Po chwili zrównał się ze mną.
- Polen?
- Wkurzyła mnie. Myśli, że jej wszystko wolno. - odparłem zły. Niemcy położył dłoń na mojej głowie i pogłaskał mnie delikatnie.
- Nie przejmuj się nią. - powiedział z delikatnym uśmiechem.
- Masz rację. Nie mam czym się przejmować, ponieważ jesteś obok. - odparłem. German uśmiechnął się i ucałował czubek mojej głowy, a następnie otworzył mi drzwi od samochodu. Dosyć szybko udało nam się wrócić do domu, z czego byłem naprawdę zadowolony. Resztę dnia leżałem i się leniłem, ale też myślałem. Głównie o słowach... Japonii....
~~~
Wybaczcie, że tak długo czekacie, ale szkoła mnie wykańcza. Mimo iż jesteśmy na zdalnych. Nauczyciele dają niezłego kopa, plus obowiązki w domu oraz czas spędzony na przyjemnościach, choć nawet na nie ostatnio brakuje mi czasu.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i że rozdział się wam podoba ^^
Do następnego misie ❤️
~ Bakuś 🐾🐺
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro