#41

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia obudziłem się sam. Rozejrzałem się po pokoju. Niemiec nigdzie nie było. Wstałem leniwie z łóżka i przetarłem oczy. Nieco się rozciągnąłem i zarzuciłem na siebie koszulkę. Zszedłem na dół. Już na schodach czułem zapach jajecznicy. Uśmiechnąłem się i stanąłem w progu drzwi. Niemcy przygotowywał jajecznicę i w międzyczasie rozmawiał przez telefon.

- Gut. Zajmę się tym w poniedziałek. Będę musiał porozmawiać z Belgią. On będzie wiedział co dokładniej należy w tej kwestii zrobić. Papierami zajmę się potem. Dodatkowo chciałbym wziąć urlop na żądanie. Mam małe plany i będę potrzebował wolnego tygodnia. Nein. To nie to. Chcę po prostu spędzić z nim trochę czasu. Mhm. Następny tydzień. Gut. Danke Japan.  - po tych słowach rozłączył się i odłożył telefon na bok.

- Kiedyś mnie zamęczą tym wszystkim. - szepnął sam do siebie. Nie chcąc zdradzać swojej obecności trochę się cofnąłem na schody i zszedłem ponownie nieco głośniej.

- Dzień dobry! - zawołałem z uśmiechem wchodząc do kuchni.

- Guten Morgen Polen. Jak tam ci się spało?

- Całkiem dobrze, tylko mi poduszka zwiała. - zaśmiałem się.

- Wybacz, byłem już tak głodny, że nie dawałem rady.

- Wybaczam. - zaśmiałem się. - Widzę, że przyrządzasz jajecznicę.

- Ja. Choć obawiam się, że coś zepsułem.

- Czemu tak myślisz? - spytałem podchodząc do niego. Spojrzałem na patelnię i wszystko wydawało się być w porządku.

- Takie przeczucie. - odparł z uśmiechem.

- Rozumiem. Cóż na moje oko jakże zacnego krytyka jedzenia, jest dobrze. - zaśmiałem się. Niemcy również się zaśmiał.

Po wspólnym śniadaniu posprzątaliśmy razem nieco w kuchni.

- Ich habe eine Überraschung für dich. - powiedział w pewnym momencie Niemcy. Spojrzałem na niego zaskoczony.

- Niespodziankę? Czym sobie na nią zasłużyłem? - spytałem śmiejąc się.

- Nie bądź śmieszny. Jesteś najwspanialszą osobą na świecie. Dla ciebie jestem gotów zrobić wszystko.

- To naprawdę słodkie. - powiedziałem i przytuliłem się do niego. Niemcy objął mnie szczelnie ramionami.

- Zaraz idź się ubrać. Potem mamy małą wycieczkę.

- Zgoda. Choć chyba złapałem lenia. - zaśmiałem się.

- Mam ja cię ubrać? - spytał rozbawiony. Zarumieniłem się na jego słowa.

- D-dam radę sam. - odparłem i odsunąłem się. W mgnieniu oka leń znikł. Pobiegłem na górę i po chwili wróciłem ubrany. Niemcy stał przy drzwiach i szukał czegoś w swoim płaszczu.

- Ubieraj kurtkę. - powiedział z uśmiechem. Wykonałem jego polecenie. Ubrałem się do wyjścia, podobnie jak on. Już po chwili znajdowaliśmy się w samochodzie. Przez zaciekawienie nie mogłem usiedzieć w miejscu. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Niemcy wysiadł, a ja zaraz za nim. Wziął mnie za rękę i zaprowadził go środka budynku. Widząc ogromny napis uśmiechnąłem się. Lodowisko.

Niemcy zerknął na mnie z uśmiechem.

- I jak? Zadowolony z niespodzianki?

- Pewnie! - zawołałem wesoło. Podeszliśmy do miejsca, gdzie wypożyczało się łyżwy. Za blatem z uśmiechem spoglądał na nas Antarktyda.

- Witaj Niemcy! - przywitał się z uśmiechem.

- Hallo Antarktis. - odparł Niemcy. Podaliśmy numery naszych butów, a Antarktyda podał nam odpowiednie  łyżwy. Udaliśmy się do swego rodzaju szatni. Zdziwiłem się, gdyż oprócz nas nie było tam nikogo.

- To widzimy się na lodzie. - zaśmiałem się po ubraniu łyżew. (Nie jestem do końca pewna odmiany tego słowa ~aut.) Udałem się w kierunku lodowiska. Rozejrzałem się. Na lodzie zauważyłem Norwegię, który jeździł samotnie. Widząc mnie zatrzymał się i podjechał do barierki.

- Hej Norwi. - powiedziałem wesoło podchodząc do niego.

- Hei Polen. - odparł wesoło. - Widzę, że wybrałeś się na lodowisko.

- Tak, Niemcy sprawił mi niespodziankę.

- Zazdroszczę. - zaśmiał się. - A radzisz sobie na lodzie ?

- Daje radę. Z bratem często przyjeżdżałem na lodowisko.

- W takim razie spoczko.

- A ty?

- A ćwiczę do kolejnego konkursu. Wiesz, Kanada ciężki przeciwnik. - odparł śmiejąc się.

- A Szwecja?

- E tam. Go się akurat nie boje.

- Rozumiem. - zaśmiałem się. W tym momencie nadszedł Niemcy. Byłem prawie pewny, że spojrzał na Norwegię ostrzegawczym spojrzeniem. A może to mi się wydawało?

- Hallo Norwegen. - przywitał się.

- Hei Tyskland. - odparł Norwegia z uśmiechem. Po krótkiej wymianie zdań, Norwegia powrócił do treningu. Wszedłem na lód i zerknąłem na Niemcy. Zdawał się nieco niepewnym.

- Wszystko w porządku? - szpitalem z zachęcającym uśmiechem.

- J-Ja. Po prostu dawno nie jeździłem.

- Nie masz się czego bać. Naprawdę. - powiedziałem z uśmiechem. Niemcy westchnął i po chwili wszedł na lód. Podjechał do mnie nieco chwiejnie i wpadł w moje ramiona. Uśmiechnąłem się i pogłaskałem go po głowie.

- Dzielny Niemcy. - zaśmiałem się. Ten poprawił swoje okulary i wyprostował się. Następnie niepewnie zaczął jechać na przód. Ruszyłem za nim, by go asekurować. Jednak już po chwili Niemcy znacznie pewniej stawiał kroki. Z czasem przybyło więcej osób. Trudno mi było go odnaleźć wśród tłumu. Nagle wpadł we mnie i obaj znaleźliśmy się na lodzie.

- No proszę, nie wiedziałem, że aż tak na mnie lecisz. - zaśmiałem się nieco obolały. Niemcy przewrócił oczami z rozbawieniem.

- Dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz. - odparł wstając i podając mi rękę.

- Czym sobie zasłużyłem na to jakże bliskie spotkanie? - zaśmiałem się.

- Chciałem podjechać do ciebie, ale nie wyhamowałem. - odparł. Zaśmiałem się i wziąłem go za rękę. Dzięki temu z pewnością się nie zgubimy.

Spędziliśmy na lodowisku dobre trzy godziny. W końcu wyszliśmy. Czułem się już nieco dziwnie, gdyż nogi przywykły do łyżew.

- I jak było?

- Fantastycznie. Choć mogłeś częściej na mnie wpadać. - zaśmiałem się.

- Warum? Nie przeszkadzało ci to?

- Ależ skąd. To były po prostu bliższe przytulaski. - zaśmiałem się. Niemcy pokręcił rozbawiony głową.

- Kiedyś jeździłem lepiej. Mój ojciec mnie uczył. Potrafiłem nawet jeździć tyłem lub miałem opanowane niektóre figury. Jednak tak długa przerwa robi swoje.

- Jesteś niesamowity Niemcy. Potrafisz tak wiele, masz wręcz raj na ziemi.

- Polen. To nie do końca prawda, choć też masz rację po części.

- Pogubiłem się. - odparłem rozbawiony.

- Odkąd pojawiłeś się w moim życiu, zdecydowanie mam raj na ziemi.

- To słodkie Niemcy. - odparłem delikatnie zarumieniony. German uśmiechnął się o pocałował mnie w czubek głowy.

Wróciliśmy do domu i mogliśmy się zrelaksować. To był naprawdę cudowny dzień. A teraz ? Mogłem swobodnie tulić się do mojego chłopaka w celu zwrócenia na siebie jego uwagi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro