#45

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia obudziłem się i zauważyłem, że Niemiec nie ma obok. Pomyślałem, że pewnie udało się do kuchni by przygotować śniadanie. Stanąłem na równe nogi, lecz ugięły mi się pod ciężarem mojego ciała. Cała siła opuściła mnie, a ja poczułem jak coś wręcz rozrywa moją skórę na plecach. Łzy napłynęły do moich oczu. Miałem ochotę krzyknąć, lecz jakby cały mój głos zanikł. Upadłem. Oparłem dłonie na podłodze. Usłyszałem szybkie kroki. Po chwili w pokoju pojawił się Niemcy.

- Polen?! - spytał przerażony i klęknął obok. - Co się dzieje?!

- Boli... - jęknąłem jedynie. Blizny na plecach rozerwały się czułem, jak spływa po moich plecach krew.

- Zadzwonię na pogotowie.  - odparł szybko, złapałem jego dłoń.

- N-nie. - szepnąłem.

- Polen, ty krwawisz. - odparł szybko.

- Pomóż mi ściągnąć koszulkę. - odparłem cicho. Niemcy westchnął, jednak przystąpił do działania, nie tracąc czasu. Po tym jak ściągnął moją koszulkę cofnął się.

- Polen...

- One... Wracają... - szepnąłem jedynie. Następnie po pokoju rozległ się odgłos poruszania skrzydeł. Uśmiechnąłem się lekko, a następnie zemdlałem.

Nie wiem ile minęło, ale obudziłem się na łóżku. Byłem cały obolały. Nie mogłem się ruszyć. Zauważyłem Niemcy, który siedział obok. Gdy zauważył, że się obudziłem wręcz podskoczył na równe nogi.

- Polen! Jak się czujesz? Jesteś cały? Wszystko w porządku? Boli cię? Dzwonić po kartkę? - zaczął wypytywać. Rozejrzałem się. Zobaczyłem je... Piękne i dosyć spore, jednak pokryte krwią... Moje skrzydła, które mi odebrano...

- Są piękne. - szepnąłem ze łzami w oczach. Niemcy ciągle spoglądał na mnie przejęty moim stanem. Wstałem do siadu i ręką wskazałem mu by się zbliżył. Niemcy wykonał to w mgnieniu oka. Położyłem dłonie na jego policzkach.

- Wszystko w porządku kochanie. Nic mi nie jest. Czuje się naprawdę wspaniale. - powiedziałem. Po szybkiej analizie wiedziałem co się stało. Niemcy pomógł mi w odzyskaniu ich. Dzięki temu, że z jego pomocą znów poczułem spokój.
- To wszystko dzięki tobie. - odparłem. Niemcy zamrugał kilkakrotnie.

- Co takiego zrobiłem? - spytał.

- Pomogłeś mi poczuć się kochanym. Dzięki tobie czuje wewnętrznych spokój. Wiem, że mogę liczyć na ciebie.

- Oj Polen. - odparł z uśmiechem. Uśmiechnąłem się i pocałowałem jego czoło.

- Kocham cię Niemcy.

- A ja kocham ciebie. - odparł opierając swoje czoło o moje. Czułem się naprawdę miło.

- Więc wszystko w porządku? Karetka jest zbędna? - spytał. Skinąłem głową rozbawiony.

- Tak, pragnę jedynie byś był przy mnie. - Szepnąłem.

- Możesz na mnie liczyć. - odparł. Po chwili spojrzał na moje skrzydła. - Są naprawdę piękne.

- Dziękuję. - odparłem z uśmiechem.

- Może dobrze będzie je jakoś przemyć? - zaproponował. Spojrzałem na nie. Faktycznie, były pokryte krwią, co było nieco przerażające.

- Pójdę się wykąpać. - oznajmiłem.

- Ich helfe dir . (Pomogę ci) - odparł. Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Zaskoczony objąłem jego szyję.

- Musisz się przyzwyczaić. Coraz częściej będę cię nosić. - zaśmiał się. Pokręciłem rozbawiony głową. German zaniósł mnie do łazienki pomógł mi. Gdy ja ściągałem ubrania, on napuścił ciepłej wody do wanny. Po wszystkim wszedłem do niej. Złożyłem swoje skrzydła, a gdy czubki piór zanurzyły się w wodzie wzdrygnąłem się.

- Alles gut? - spytał Niemcy.

- T-tak. - przyznałem.

- Mogę? - spytał Niemcy. Skinąłem głową, a on ujął delikatnie moje skrzydło. Zadrżałem. Skrzydła wciąż były bardzo wrażliwe. Niemcy niezwykle delikatnie obchodził się z nimi. Po obmyciu ich z krwi umyłem się cały. Niemcy podał mi ręcznik, którym się wygrałem. Następnie podał mi także spodnie i bokserki.

- Jeśli chodzi o bluzkę, to mamy mały kłopot. - odparł.

- Nie mamy kochanie. Moje skrzydła potrafią przenikać przez materiał. Przecież miałbym problem z ubieraniem się wcześniej, prawda?

- Richtig. - odparł.

- Dodatkowo mogę sprawić, że znikną, ale na chwilę obecną naprawdę tego nie chce. - wyznałem. Niemcy uśmiechnął się.

- Naprawdę przydatne umiejętności. - przyznał. Po wszystkim wyszliśmy z łazienki. Nieco się chwiałem na własnych nogach, lecz Niemcy szedł obok, gotów łapać mnie w razie czego. Usiadłem na łóżku.

- Nie mogę w to uwierzyć. One naprawdę wróciły. - powiedziałem. Wiedziałem, że się powtarzam, lecz szok i niedowierzanie opanowało moje ciało. Nie mogłem wbić sobie tego do głowy.

- Ja. Widocznie są elementem twojego ciała, który zawsze będzie przy tobie.

- Nie chce ich znów stracić. - szepnąłem. Niemcy delikatnie chwycił piórko z moich skrzydeł. Poczułem to i wzdrygnąłem się. German zauważył moją reakcję.

- Jesteś wrażliwy na ich dotykanie. - stwierdził z uśmiechem. Zakryłem twarz rękami.

- T-tak. Nic na to nie poradzę. Skrzydła są niezwykle ukrwione, a pióra zdają się być z nimi bezpośrednio połączone. To co czują pióra, czują i skrzydła, a to co czują skrzydła, czuję ja.

- Trochę to skomplikowane.

- Racja.

- Jednak jestem w stanie to wszystko zrozumieć. Naprawdę cieszę się twoim szczęściem.

- Masz w nim duży udział kochanie. Wczoraj ukazałeś, że naprawdę nie muszę się niczego obawiać. Że mogę na ciebie liczyć, a ty zawsze będziesz przy mnie. Odzyskałem dzięki tobie swój wewnętrzny spokój.

- Polen. Ja naprawdę nic nie zrobiłem. Jedynie mówiłem ci szczerą prawdę.

- Jesteś kochany.

- Du bist meine Liebe. (Jesteś moją miłością)

- A ty moją. - szepnąłem. Po wszystkim zeszliśmy do salonu. Niemcy udał się do kuchni, a ja usiadłem na kanapie. Okryłem się skrzydłami i po chwili przysnąłem. Obudziłem się kilka minut później. Mimo iż spałem krótko, go zdążył przyśnić mi się sen. Był niezwykle miły i przekonał mnie do moich zamiarów. Gdy Niemcy przyszedł do salonu poklepałem miejsce obok siebie. German śmiejąc się usiadł obok mnie. Udało mi się objąć go skrzydłem. Niemcy zerknął na mnie i po chwili zaczął głaskać moje pióra. Zarumieniłem się lekko. Po chwili Niemcy zmienił pozycję. Położył się, a głowę ułożył na moich kolanach. Położyłem dłoń na jego głowie i zacząłem przeczuwać palcami po jego czarnych włosach. Pojedyncze kosmyki wplątały się pomiędzy moje palce. Niemcy przymknął oczy. Po chwili chyba zasnął. Uśmiechnąłem się delikatnie.

- Wyglądasz tak uroczo jak śpisz. - szepnąłem ciągle głaszcząc go.
Po chwili również przymknąłem oczy i zasnąłem. Skrzydła ułożyły się tak, by okryć nas oboje delikatnie. Obudziłem się czując, że się przemieszczam. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Niemcy, który powoli zmierza do sypialni ze mną na rękach. Nieco nieobecnym spojrzeniem przyjrzałem się jego twarzy. Była lekko czerwona. Ciekawe... Gdy German wszedł do pokoju, podszedł do łóżka, by mnie na nim położyć.  Gdy mnie położył, a następnie się wyprostował, zauważył, że nie śpię.  Uśmiechnął się i na nowo pochylił.

- Myślałem, że śpisz. - powiedział cicho.

- A ja byłem święcie przekonany, że śpię na kanapie. - odparłem rozbawiony.

- Chciałem cię przenieść byś miał wygodniej. - odparł.

- Przy tobie zawsze jest mi wygodnie. - odparłem.

- Oj Polen. Przy tobie cukier do herbaty nie potrzebny. - odparł. Zaśmiałem się. Po chwili znów poczułem się senny.

- Liebling? - spytał Niemcy. Jego ton był nieco zaniepokojony.

- To nic skarbie. Po prostu brakuje mi nieco sił.

- Rozumiem. Dziś miałeś ciężki dzień.

- Jak dla mnie był idealny, spędzony z tobą. - odparłem. Niemcy odgarnął włosy z mojego czoła i ucałował mnie lekko.

- Prześpij się. - szepnął z uśmiechem. Przymknąłem oczy, a on opuścił pokój.

꧁❦꧂

Powiem tak, zależało mi na tym rozdziale od początku książki. Ciągle był zmieniany, przesuwany i poddawany wszelakim korektom.

Ostatecznie nie ukrywam, że jestem z niego średnio zadowolona.

Zależało mi na tym by ukazać tu tak wiele, ale chyba źle to napisałam.

Jak myślicie? Jest dobrze?

Dodatkowo mam już pierwszy rozdział kolejnego GerPol'a ^^

UWAGA SPOILER !!!

Tytuł ~ "Dziedzictwo"

Fragment ~
Te głosy... Krzyki bólu... Agonia... Tak wiele cierpienia... Obraz krwi i wiele ran...
Czarne pomieszczenie. Pozbawione jakichkolwiek świateł... Jednak, zaraz... Niewielka żarówka wisząca tuż pod sufitem mruga złotym światłem... Lecz co stara się oświetlić? Krok za krokiem, coraz bliżej światła. Skrawek drewna ukazuje się spod mroku. Im bliżej światła, tym więcej drewna. Nagle ukazuje się tam ciało, pokryte ranami i krwią. Ten ktoś, umiera... Zdaje się umierać... Jednak ciągle oddycha. Przyspieszony oddech roznosi się po pomieszczeniu. Po chwili słychać jęk... Z mroku wyłaniają się dwie postacie... Martwe postacie... Ich głosy są przesiąknięte jadem... Szepty roznoszące się wkoło pragną pomocy, jednak nic nie można zrobić. Po chwili jedna z postaci wyciąga nóż, którego ostrze połyskuje w świetle żarówki. Zbliża go do ciała leżącego na drewnianym podeście, a następnie nacina je. Jęki bólu wypełniły pomieszczenie. Łzy polały się strumieniami po policzkach. Zaczerwienione oczy sygnalizowały, że cierpienia trwają od dłuższego czasu. Wyższa z osób przyglądała się cierpieniom unieruchomionego. Jej uśmiech był tak... Przerażający, pełen satysfakcji i radości... W końcu wykonano jedno wielkie nacięcie wzdłuż linii kręgosłupa, jednak od strony brzucha. Okropny krzyk spowodował nagłe pojawienie się światła. Krew wypłynęła strumieniem, a obraz po chwili zaczął się rozpływać. Jeden z oprawców, ten niższy, zbliżył się.

~ To twoje dziedzictwo ~

Może udało mi się was zaciekawić?

Powiem, że jestem po obejrzeniu mini serialu/serii na YT pt. "My pride" i wylałam trochę łez. Naprawdę łatwo się wzruszam...

Cóż, chciałabym wam podziękować w tym rozdziale.

Za co?

Za wszystko kochani!
Że ze mną jesteście, że czytacie moją książkę i mnie wspieracie.

Dziękuję nawet za te grożenie piwnicą, ponieważ nie raz wywołało uśmiech w gorsze dni. Chciałabym wam podziękować jeszcze raz.

Kocham was misiaki ❤️

Art robiony w godzinę i wiem, wygląda średnio ale kolejny będzie znacznie lepszy !

Już jest nawet w robótce ^^

Bonusik w postaci FinEstu ^v^
Z nich też planuje książkę, gdyż uwielbiam ich słodką parkę. A wszystko za sprawą pewnej osóbki którą kosiam i to bardzo mocno i na zawsze zapamiętam nasze wspólne pisanie ❤️

I niedługo nadgonię to co obiecałam >,<
Wiesz o co chodzi xD

Dobrej nocy kochani ❤️

(Aż mnie naszło, by was nazywać moją wataszką. Wilcza rodzinka ^w^
Za dużo chyba tego serialu o stadzie xD)

DOBRANOC ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro