#46

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Niemiec

Kolejne dni mijały nam spokojnie. Czas mojej pracy stał się przyzwoity, dzięki czemu mogłem spokojnie pogodzić życie prywatne i zawodowe. Wracając do domu zawsze zastałem go w kuchni. Przygotowywał nam obiad, który następnie jedliśmy przy stole. Polen opowiadał mi jak mijał jego dzień, a ja uważnie słuchałem. Następnie zamienialiśmy się i to ja opowiadałem mu o swoim dniu.

Dziś zostałem trochę dłużej w pracy, gdyż miałem do załatwienia kilka papierowych spraw. Polska wiedział o tym. Powiedziałem mu o tym przez telefon. Zdziwiłem się, gdy zamiast znów usłyszeć "Źle to działa na twoje zdrowie, powinieneś przestać, zatłukę cię w domu" usłyszałem zwykłe "Dobrze skarbie".

Byłem prawie pewny, że coś się musiało stać. Może miał jakieś plany? Postanowiłem o tym zbyt dużo nie myśleć. Zacząłbym się martwić i wróciłbym do domu normalnie.

- Germany. - usłyszałem za sobą. Zabrałem papiery w kupkę i wziąwszy je do ręki spojrzałem za siebie. Wielka Brytania stał przy drzwiach do mojego biura. Zazwyczaj zostawiałem je otwarte, by każdy wiedział, że jestem u siebie.

- Już idę. - odparłem poprawiając papiery w rękach.

- That's good. Będziemy czekać w sali głównej.

- Gut. - odparłem. Brytania odszedł, a ja wyszłam chwilę później. Zamknąłem swoje biuro i udałem się do głównej sali. Zasiadłem na swoim miejscu. Brakowało jeszcze tylko Japonii i Chin. Jednak i oni po chwili przybyli. Po długiej i niezbyt ciekawej prezentacji, dokonaliśmy jeszcze podpisania kilku formularzy. Chiny rzadko zaszczycał nas swoją obecnością. Zazwyczaj zastępowała go Japonia. W firmie, niektórzy pracownicy plotkowali na ten temat. Większość uważała Chiny za największego pracoholika w dziejach, inni twierdzą, że tak naprawdę wszystko za niego robią jego przedstawiciele, a on sam po prostu leży na górze pieniędzy. Widząc jego postawę i sposób sposób prowadzenia dyskusji, pozostawałem w przekonaniu, że jest to człowiek biznesu. Wiedział co wiąże się z jakimi kosztami. Potrafił celnie dobierać zachowania i postępowania. Po prostu człowiek sukcesu. Ambitny i punktualny.

Obrady dobiegły końca. Wszyscy zaczęli zbierać się ponownie do swoich biur.

- Jeszcze tylko kilka formularzy i mogę wracać. - szepnąłem do siebie. Nagle poczułem dłoń na swoim ramieniu. Zerknąłem na osobę kątem oka. Była to Japonia. Z uśmiechem spoglądała na mnie, a jej ogon poruszał się w geście wesołości.

- Japan. - powiedziałem i uśmiechnąłem się delikatnie. Następnie zwróciłem się do niej przodem.

- Ohayo Niemcy.  Jak tam u ciebie sprawy wyglądają? - spytała z uśmiechem.

- USA ci powiedział, prawda ? - odparłem rozbawiony.

- Nieeee... - odparła, po chwili zaczęła się śmiać.

- Cieszę się, że wam się tak wspaniale układa.

- Danke Japan. - odparłem. - A jak u ciebie się sprawy mają?

- U mnie?

- Podobno obrałaś już sobie kogoś na cel.

- Ja? Nie... Wcale... - zaśmiała się. Spojrzałem na nią wymownie.

- Dobra, dobra... Jest taki jeden, ale więcej nie powiem.

- Warum?

- Nie chcę zapeszyć. Póki co świetnie się dogadujemy i jesteśmy przyjaciółmi.

- Mogę zaoferować swoją pomoc jeśli się jakoś przydam, ty mi dużo pomogłaś.

- Dla ukochanych shipów zrobię wszystko. - odparła z iskierkami w oczach. - No i dla przyjaciół także. - dodała po chwili śmiejąc się.

- Jeszcze raz dziękuję za wszystko.

- To drobiazg. Kiedy mogę wpaść na kawę?

- Kiedy tylko masz ochotę.

- Super. No to zapowiadam się w przyszły weekend. Mam akurat wolne.

- Gut. Polen z pewnością się ucieszy. Uwielbia gości. Zwłaszcza, że w domu naprawdę się nudzi.

- Wiem coś o tym. Jak kończę szybciej to umieram z nudów. Oczywiście jeśli nie czytam mang.

- Wtedy świat wygląda inaczej?

- I to jak! Wszystko przepełnione miłością i kolorami.

- Rozumiem. - odparłem śmiejąc się. Japan ani trochę się nie zmieniła. Zawsze promieniała radością. Nikt nie mógł być przy niej przygnębiony. Zawsze podnosiła innych na duchu. Pożegnaliśmy się po jeszcze kilku minutach rozmowy. Wróciłem do swojego biura i skończyłem wypełniać ostatnie papiery. Gdy wróciłem do domu zdziwiłem się. Drzwi były zamknięte. Wyciągnąłem pęk kluczy i otworzyłem je. Dobrze, że miałem zapasowe. Odłożyłem teczkę na bok i ściągnąłem buty. Rozejrzałem się po domu. Polski nigdzie nie było. Zauważyłem małą karteczkę na lodówce.

„Skończyło się mleko, więc poszedłem na małe zakupy. Nie zdążyłem przygotować obiadku, ale jak wrócę zrobię ci coś pysznego. ~ Polska”

Uśmiechnąłem się. Postanowiłem, że może to ja przygotuje tym razem obiad. Zajrzałem do lodówki i zobaczyłem coś bardzo ciekawego. Dwie butelki mleka. Uśmiechnąłem się i rozbawiony pokręciłem głową na boki.

- Oj Polen. - odparłem. Wyjąłem kilka produktów. Zacząłem przygotowywać posiłek. Postanowiłem przyrządzić zapiekankę makaronową. Ugotowałem makaron, a następnie zacząłem przygotowywać resztę. Na patelnię wrzuciłem pokrojoną cebulę i poczekałem, aż nabierze trochę koloru. Następnie dodałem kurczaka. Po dłuższej chwili ta część była już gotowa. Wrzuciłem wszystko do naczynia żaroodpornego i posyłałem mozzarellą i polałem sosem. Wszystko włożyłem do piekarnika. Gdy skupiłem się na krojeniu pomidorów, które miały pójść na wierzch po upieczeniu zapiekanki, usłyszałem drzwi. Uśmiechnąłem się, lecz ciągle nie oderwałem wzroku od pomidorów. Nie chciałem stracić palców.

- Ale pysznie pachnie. - usłyszałem. Wiedziałem, że to mój kochany Polen.

- Zapiekanka.

- Nie wiedziałem, że wrócisz tak wcześnie. - chłopak podszedł do mnie.

- Szybciej poradziłem sobie z papierami, choć i tak jestem później niż zwykle.

- Muszę ci przyznać, że wyglądasz pociągająco w fartuszku.

- Polen, ostrzegam cię. - odparłem lekko zarumieniony, lecz mój ton wskazywał na rozbawienie.

- Dobrze, dobrze. Widzę, że masz nóż. To trzeba być ostrożnym.

- Dokładnie. - odparłem. Nagle Polska przytulił się do mnie od tyłu. Przerwałem na chwilę krojenie i zerknąłem na niego. Wyglądał tak słodko. Odłożyłem nóż i odwróciłem się. Wziąłem Polskę na ręce i posadziłem go na wolnym blacie. Ten spojrzał na mnie zaskoczony, a róż zawitał na jego policzkach.

- C-co robisz? - spytał, a ja uśmiechnąłem się.

- Nic szczególnego. - odparłem. Ten spojrzał na mnie, jak na idiotę. Zaśmiałem się i położyłem dłoń na jego udzie.

- Jak ty to robisz, że jesteś tak nie winny, ale  potrafisz skłaniać do grzechu.

- Idź ty niewierniku. - odparł. Zaśmiałem się. - Następnym razem wspomnij o moim seksapilu. - zaśmiał się. - Będę wtedy tylko twój.

- Doceń to, że się staram. Nie jestem dobry w takich rzeczach. - odparłem. Polska zaśmiał się. Ujął moją twarz w swoje dłonie.

- Nie jesteś w nich dobry. Jesteś najlepszy. - odparł. Uśmiechnąłem się i pochyliłem, przez co nasze usta zetknęły się. Polska oparł się dłońmi o blat. Ja miałem jedną dłoń na jego udzie, drugą włożyłem pod jego koszulkę. Polska mruknął w moje usta. Po chwili przerwał pocałunek i oparł czoło o moje. Dyszał i spoglądał w moje oczy.

- Naprawdę wyglądasz pociągająco w tym fartuchu. - szepnął. Zaśmiałem się.

- Oj Prinz. - powiedziałem rozbawiony. Nagle zostałem przyciągnięty bliżej Polski. Spojrzałem na niego zaskoczony. Polak uśmiechnął się niewinnie.

- Ja mam rączki tutaj. - odparł pokazując swoje dłonie. - Skrzydła to już inna sprawa. - dodał śmiejąc się. Pokręciłem rozbawiony głową i pocałowałem kącik jego ust. Następnie pocałowałem jego szyję. Pieszczoty przerwał piekarnik.

- Powinienem ci uniemożliwić podejście do niego. - zaśmiał się. - Ale jestem zbyt głodny. - dodało.

- Nie tylko ty kochanie. - odparłem podchodząc do piekarnika. Otworzyłem drzwiczki i wyjąłem zapiekankę. Położyłem ją na blacie obok. Ściągnąłem założone wcześniej kuchenek rękawice i odłożyłem je. Wyjąłem dwa talerze i nałożyłem nam równe porcje. Zaniosłem talerze i położyłem je na stole. Polska w tym czasie zszedł z blatu i przyszedł do jadalni.

- Wygląda smakowicie. - przyznał z uśmiechem.

- Zobaczymy jak jest naprawdę. - zaśmiałem się. Zasiedliśmy do stołu. Zapiekanka okazała się naprawdę smaczna. Po posiłku włożyłem talerze do zmywarki. Przygotowałem nam po herbacie i udałem się do salonu. Zasiadłem na kanapie. Zdziwiłem się gdy nie zobaczyłem tam Polski.

꧁❦꧂

Tak oto kolejny rozdział za mną.

Chyba jednak wyjdzie więcej niż pięć rozdziałów do końca ^^'

Ale nie ma co narzekać.

Niedługo pojawi się kolejny GerPol.
Prawdopodobnie zaraz po zakończeniu tej książki.

Nie mam co się rozpisywać ^^'

Życzę wam dobrej nocy lub dzionka.

Ja zmykam lulu.

Arcik będzie w kolejnym rozdziale ^^

~Bakuś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro