#58

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znajdowaliśmy się razem w wannie. Leżałem oparty o jego klatkę i rozkoszowałem się przyjemnym ciepłem i zapachem olejków, które przygotował Niemcy specjalnie na naszą wspólną kąpiel.

- Wiesz jak bardzo cię kocham? - spytałem w pewnym momencie. Niemcy, który bawił się kosmykami moich włosów przerwał na moment czynność, by przytulić mnie mocno od tyłu.

- Tak, wiem. - odparł i pocałował mój kark. - Wiem też, że ja kocham cię bardziej. - dodał po chwili. Uśmiechnąłem się. Relaks trwał już dłuższą chwilę. Pogoniła nas powoli ochładzająca się woda. Wyszedłem z wanny i wziąłem do ręki ręcznik. Wytarłem się cały. Po chwili Niemcy owinął swój ręcznik wokół moich bioder i przyciągnął do siebie. Moje plecy zetknęły się z jego klatką piersiową. Spojrzałem na niego kątem oka. German uśmiechnął się i pocałował moje ramię.

- Byłeś niesamowity.- szepnął. Uśmiechnąłem się.

- A ty chyba głodny. - zażartowałem patrząc na wiele śladów ugryzień.

- Dawno nie miałem okazji by cię skosztować. - odparł śmiejąc się. Przewróciłem oczami.

- Bardzo śmieszne. - odparłem. - Będę miał wszędzie ślady. - dodałem.

- I wszyscy będą wiedzieć, że mąż ciągle cię pilnuje. - odparł dumnie. Szturchnąłem go w bok, a on zaczął się śmiać. Pocałował mnie w policzek i wypuścił z ręcznikowych uwięzi. Obwinąłem własny ręcznik wokół bioder i udałem się do sypialni. Było już późno więc mogliśmy jedynie położyć się spać. Podszedłem do szafy i wyjąłem czystą parę bokserek. Ubrałem je i padłem na łóżko. Niemcy oparł się o próg drzwi i spoglądał na mnie z uśmiechem. Spojrzałem na niego i ułożyłem się tak, by lepiej go widzieć.

- Jak tak będziesz dalej stał, to nie wyrobię. - odparłem. Niemcy uniósł brew.

- Co masz na myśli? - spytał z cichym śmiechem.

- Wyglądasz tak seksownie, a ja i tak już czuję, że jutro będę umierać. - odparłem. German pokręcił głową z rozbawieniem. Odszedł od progu i podszedł do mnie.

- Ja sam ledwo co powstrzymuje się, więc wiesz.

- Ledwo powstrzymujesz?- spytałem śmiejąc się.

- Ja. Mam przed sobą osobę, która jest dla mnie ideałem pod każdym względem. Nic nie zmieni tego, że mam ochotę cię chwycić i schować przed całym światem.

- Chyba zacznę się martwić. - powiedziałem żartobliwie. Niemcy zaśmiał się i podszedł do szafy. Ubrał bokserki, a następnie zaniósł oba ręczniki do łazienki. Gdy wrócił położył się obok mniej przytulił mnie do siebie. Czułem przyjemne ciepło bijące z jego ciała. Szybko udało nam się zasnąć. Następnego dnia pojechaliśmy odebrać RFPN od Węgier i Austrii. Gdy przyjechaliśmy dzieci bawiły się razem, a Austria spoglądała na nie z uśmiechem.

- Guten Morgen, Cousine.- przywitał się Niemcy

- Guten Morgen, mein Cousin.- odparła wesoło Austria i przytuliła go.

- Witaj Austrio. - przywitałem się.

- Polen! Wyglądasz niebywale dobrze. - powiedziała tuląc mnie.

- Dziękuję kochana. Ty także świetnie wyglądasz. - odarłem. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.

- Świetnie się także czuję, ponieważ rada jestem z waszych odwiedzin.

- Wybacz, to moja wina, że tak rzadko was odwiedzaliśmy.

- Daj spokój Niemcy. Wiem, że praca jest dla ciebie ważna. Znamy się od kołyski. - Niemcy zaczął rozmowę z Austrią. Żeby im nie przeszkadzać podszedłem do bawiących się dzieci. Węgria miała na sobie śliczną sukienkę w kwiatki oraz maleńki wianeczek na głowie.

- Dzień dobry wujku. - powiedziała wesoło podbiegając do mnie.

- Dzień dobry kochana. - odparłem z uśmiechem. - Co porabiasz?

- Bawię się z RFPN we wróżki. Jestem wróżką kwiatków, a on jest rycerzem, który chce mnie złapać.

- A wiesz może, gdzie on jest? - spytałem.

- Pewnie ukrywa się, aby złapać mnie z zaskoczenia. - zaśmiała się Węgria i pobiegła dalej. Odszedłem kawałek dalej. Zauważyłem zielone oczka RFPN. Zmartwiłem się widząc jak niepewnie wygląda zza drzewa. Kucnąłem przy nim i położyłem rękę na jego główce.

- Coś nie tak synku? - spytałem.

- Bolą mnie plecki. - odparł.

- Biedactwo. Wywróciłeś się?

- Nie mamusiu. - zaprzeczył ruchem głowy.

- A więc co się stało?- spytałem głaszcząc go.

- Coś mi z nich wyszło. - szepnął.

- Wyszło? - powtórzyłem zaskoczony. - Chodź, sprawdzimy to. - dodałem biorąc go na ręce. Wszyscy weszliśmy do środka. Niemcy, Austria i Węgria pozostali w salonie, a ja zabrałem RFPN do łazienki. Posadziłem go na pralce i ściągnąłem jego górną część ubrania. Zdziwiłem się widzą parę czarnych, małych skrzydełek, które dopiero co dostawały piórek.

- Co mi jest mamusiu? - spytał z łezkami w oczach.

- To nic skarbie. To naprawdę nic strasznego. Pamiętasz jak pytałeś mamę skąd ma takie wielkie skrzydła? Będziesz mieć podobne kochanie. - odparłem.

- Będę mógł na nich latać? - spytał z iskierkami w oczach.

- Tak słoneczko. A teraz pozwól, że mamusia pójdzie po tatę, dobrze? Będziesz tu grzecznie czekał?

- Obiecuję mamo!- zawołał radośnie. Uśmiechnąłem się i udałem się do salonu. Niemcy siedział i rozmawiał z Austrią. Stanąłem obok i położyłem rękę na jego ramieniu. Niemiec spojrzał na mnie przerywając swoją wypowiedź.

- Mogę cię prosić na sekundkę? - spytałem. Niemcy skinął głową. Oboje przeprosiliśmy Austrię i zaprowadziłem go do łazienki.

- Coś się stało Liebling? - spytał w drodze.

- Zaraz ci pokażę. Tylko proszę nie zareaguj zbyt gwałtownie, dobrze? - odparłem. Niemcy nieco zakłopotany przytaknął skinieniem głowy. Po chwili znaleźliśmy się w łazience. RFPN ciągle siedział we wcześniejszym miejscu i machał wesoło nóżkami.

- Skarbie, pokażesz tatusiowi skrzydełka? - spytałem uśmiechając się delikatnie.

- Oczywiście mamusiu! - zawołał RFPN i odwrócił się ukazując małe skrzydełka na plecach. Niemcy zamrugał kilkakrotnie zaskoczony.

- No to teraz mam dwa aniołki. - powiedział poprawiając okulary. RFPN zaśmiał się, a ja odetchnąłem z ulgą. - No już tak źle mnie nie oceniaj. - szepnął mi na ucho. Przewróciłem oczami.

- Czemu od razu, że źle cię oceniam.

- Byłbym potworem gdybym inaczej zareagował. - odparł i wziął naszego synka na ręce. Ubrał go i po chwili wszyscy wróciliśmy do Austrii i Węgrii.

- Wiesz może kochana gdzie jest Węgry? Z tego co wiem to skończył pracę. - spytałem z uśmiechem.

- Tak, ale dziś ma jeszcze spotkanie z Rumunią na siłowni.

- Dawno się z nim nie widziałem. - zauważyłem. - Węgry wciąż utrzymuje z nim kontakt? - spytałem.

- Tak, ale tylko w niektóre dni się spotykają. Tak naprawdę to ja go trochę do tego zmuszam. - przyznała nieco zakłopotana. - Nie chcę by ciągle siedział w domu. Zależy mi też na tym, by dbał o stosunki między znajomymi. Nie chcę wyjść na jakąś złą żonę. - odparła śmiejąc się. Rozmowa umiliła nam czas. Dzieci wesoło siedziały z boku i bawiły się lub też rozmawiały na tematy, które były im bliższe, czyli głównie zabawa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro