#6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Polska obudził się około godziny dziewiątej. Nie mógł już zasnąć, więc postanowił wstać. Przeciągnął się i leniwym krokiem ruszył w kierunku kuchni. Słyszał, że jego brat już nie śpi i krząta się po owym pomieszczeniu. Uśmiechnął się, a do jego główki wpadł pewien pomysł.

- Dobry Węgry! -  krzyknął głośno, gdy znalazł się w progu.

- Kurna!- krzyknął Węgry podskakując. - Nie strasz mnie tak!- powiedział zdenerwowany. Polska zaśmiał się.

- Wybacz braciszku. Za bardzo kusiło. - odparł Polska siadając na krześle.

- Ta, jasne. Za bardzo kusiło. Ty chcesz bym na zawał ci zszedł, a nie.- odparł rozbawiony Węgry.

- Masz mnie. - powiedział Polska. Po chwili pożałował swoich słów, ponieważ oberwał ścierką prosto w twarz.

- Ej ! - krzyknął rozbawiony ściągając materiał z twarzy. Po całej kuchni rozległ się donośny śmiech Węgier. 

- Ha ha ha ha ha ...

- Bardzo śmieszne. - odparł Polak rzucając ścierką w brata. Węgry nie zdążył zrobić uniku i również oberwał nią w twarz. Tym razem to Polska zaczął się głośno śmiać. Zaraz do jego śmiechu przyłączył się śmiech Węgier. Bracia śmiali się wesoło na cały dom.

- Kocham nasz wspólne poranki. - odparł rozbawiony Polak. Węgry zaśmiał się.

- Ja też je kocham. - odparł. Polska uśmiechnął się.

- Pomóc ci w robieniu śniadania? - spytał biało-czerwony kraj. Węgry przytaknął skinieniem głowy.

- Pewnie. Możesz przygotować herbatę.

- Już się robi panie generale!- odparł Polak salutując. Węgry pokręcił rozbawiony głową.

- W kogo ty się wdałeś. - powiedział rozbawiony. Polska jedynie się zaśmiał i zaczął przygotowywać herbatę. Przygotowania poszły im dosyć sprawnie. Gdy Polak skończył przygotowywać herbatę, zaniósł ją na stół. Węgry dołączył do swojego brata razem z talerzem pełnym kanapek. Zaczęli jeść wspólnie. Panowała między nimi cisza, którą przerwał w pewnym momencie Węgier.

- Jak tam minął wczorajszy dzień u Niemiec?

- Powiem ci, że bardzo miło. - odparł Polak z uśmiechem.

- Długo cię nie było.

- Trochę się zasiedziałem. - powiedział Polska z przepraszającym uśmiechem.

- Nie gniewam się. - odparł rozbawiony Węgry. - Cieszę się, że udało ci się z nim dogadać.

- Tak, ja też się cieszę. - powiedział Polska z uśmiechem. Resztę śniadania milczeli. Gdy obaj skończyli jeść, Węgry pozbierał naczynia i ruszył w kierunku zlewu.

- Ja je pozmywam! - zapewnił Polska wstając.

- Dam radę. Ty możesz iść ogarnąć pokój.

- Eh, no dobrze.

- Oj nie smutaj mi tu. Potem będziemy mogli się przejść.

- Spoko. To lecę jak najszybciej ogarnąć pokój! - zawołał radośnie Polska i pognał do swojego pokoju. Pozbierał brudne ciuchy i zaniósł je do kosza na pranie. Pościelił swoje łóżko i podszedł do szafy. Wyciągnął z niej biało-czerwoną bluzę z kapturem, czarne spodnie i czyste bokserki wraz z skarpetkami. Wyjął jeszcze białą koszulkę, a następnie zaczął się przebierać. Piżamę złożył w miarę i włożył pod pościel. Zszedł na dół z szerokim uśmiechem.

- Skończyłem!- oznajmił szczęśliwy.

- Dobrze, w takim razie możemy ruszać. - oznajmił Węgry z uśmiechem. Jego brat już dawno zdążył się przebrać, umyć naczynia i ogarnąć resztę domu. Polska zawsze go podziwiał, że robi to tak sprawnie. Ubrali buty, a Węgry narzucił na siebie dodatkowo kurtkę. Polska zrezygnował z kolejnego okrycia. Bluza mu wystraszyła. Wyszli na zewnątrz i skierowali się do parku. Droga minęła im naprawdę mile. Gdy dotarli na miejsce, Polska natychmiast podbiegł do niewielkiego stawu, w którym pływały urocze kaczuszki. Przyglądał im się z wesołym uśmiechem.

W tym samym czasie Niemcy siedział przy biurku i wypełniał ważne dokumenty. Westchnął ciężko widząc ogromną stertę papierów.

- Spędzę tu cały dzień. - powiedział zrezygnowany. Nagle przypomniały mu się słowa Polski. - Może faktycznie powinienem o tym porozmawiać z Unią? W sumie co mi szkodzi? Raczej mnie nie zwolnią, za ciężko pracuje. - powiedział sam do siebie. Zebrał się w sobie i wstał, a następnie ruszył w kierunku drzwi. Wyszedł na długi korytarz i skierował się w kierunku windy. Kliknął przycisk, a gdy winda się otworzyła, wszedł do środka i wybrał najwyższe piętro. Gdy dotarł na miejsce opuścił windę i skierował się do ogromnych, granatowych drzwi. Zapukał w nie trochę niepewnie.

- Proszę wejść. - odpowiedział mu znajomy głos. Niemcy wykonał polecenie. Otworzył drzwi i wszedł do środka. Jego oczom ukazało się ogromne pomieszczenie, które było praktycznie puste, nie licząc biurka na samym środku i paru regałów przy ścianach.

- Coś się stało Niemcy?- spytała osoba siedząca przy biurku. Niemiec zbliżył się niepewnym krokiem nieco bliżej.

- Wybacz mi proszę, że przychodzę tak nagle, ale chciałem porozmawiać. - powiedział Niemcy starając się brzmieć choć trochę pewnie.

- Proszę usiądź. - odparł UE i wskazał ręką na krzesło obrotowe. Niemcy usiadł na nim i spojrzał w oczy Europejczykowi.

- Chciałem porozmawiać o mojej pracy.

- Rozumiem. Jesteś naprawdę cennym pracownikiem. Pracujesz ciężko i sumiennie. Właśnie na takich pracownikach zależy nam najbardziej.

- Rzecz w tym, że chciałbym trochę mniej pracy. Chodzi mi o to, że mam naprawdę mało czasu wolnego. Często zabieram pracę do domu lub zostaje po godzinach. Źle przez to śpię i...

- Rozumiem cię.

- N-naprawdę? - zająknął się niższy i spojrzał w oczy swojego szefa.

- Tak. Wiem, że masz swoje własne życie prywatne i żałuję, że praca bardzo ci je ogranicza. Od dziś postaram się zmniejszyć twoje obowiązki. Będzie to dosyć trudne, ponieważ jesteś naprawdę cennym pracownikiem, ale nie chcę cię wykończyć.

- Mam jeszcze jedno pytanie. Czy jest możliwość wzięcia urlopu?

- Oczywiście. Jak długi?

- Tydzień. Chciałbym odpocząć i spędzić czas z moim przyjacielem.

- Rozumiem. Jeśli wyrobisz się z całą papierkową robotą, którą masz u siebie w biurze, możesz udać się na urlop.

- Danke. - odparł Niemcy i wstał. UE również wstał i wyciągnął w kierunku Niemca swoją dłoń. Niemcy niepewnie ujął ją.

- Jesteś naszym najlepszym pracownikiem. Mam nadzieję, że uda ci się wypocząć. - odparł spokojnie Europejczyk. Niemcy nie mógł w to uwierzyć. Podziękował jeszcze raz i wrócił do swojego biura. Od razu wziął się za papierkową robotę, mając nadzieję, że skończy ją jak najszybciej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro