#9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obaj spojrzeli w tym samym kierunku. Biegła do nich Francja. Dziewczyna uśmiechała się wesoło do Niemiec, lecz gdy zauważyła Polaka, jej mina zmieniła się. Zatrzymała się przy ławce i wręcz rzuciła na Niemcy. Polska czuł się niezręcznie w tym momencie. Nie wiedział, co ma zrobić. Uciec? Odejść? Zostać? Wszystko wydawało mu się nieodpowiednie.

- Mój misiaczku pysiaczku. - Francja zaczęła się łasić do Niemiec, a on starał się ją jakoś odepchnąć. Polska wstał z ławki.

- Ja może pójdę. Nie przeszkadzajcie sobie. - powiedział niepewnie. Francja zdawała się wcale tym nie przejąć. Nie to co Niemcy, który spojrzał na niego. Jego mina była przepełniona żalem.

- Polen... - zaczął, lecz Polska przerwał mu machnięciem ręki.

- Nie, nie. To naprawdę nic. Ja pójdę. Do zobaczenia Francjo, pa Niemcy. - odparł odchodząc. Dlaczego poczuł się tak źle? Tak samotnie? Wrócił do domu i zauważył, jak bardzo jest pusty. Udał się do kuchni i wyjął z lodówki pierogi. Odgrzał je sobie oraz wyjął mleko. Nalał do szklanki, a następnie odłożył je do lodówki. Zabrał szklankę i pierogi do salonu, a następnie zjadł oglądając w telewizji jakiś denny program. Nim się obejrzał poczuł, jak jego powieki stają się cięższe. Długo walczył, lecz ostatecznie przysnęło mu się na kanapie.

Gdy Niemiec wrócił do domu Polaka, zastał go śpiącego. Uśmiechnął się delikatnie i podszedł do niego. Kucnął przy kanapie i spoglądał na śpiącą Polskę.

- Polen? - spytał, lecz nie uzyskał odpowiedzi.  Położył dłoń na głowie niższego i delikatnie go pogłaskał. Polska mruknął cicho przez sen, co wydało się Germanowi naprawdę urocze. Po chwili usłyszał wibrowanie. Zaciekawiony wstał i podszedł do szafki, z której dobiegało. Wysunął szufladę, a jego oczom ukazał się jego telefon. Na ekranie widniało przychodzące połączenie od Francji. Niemcy odrzucił je i wsunął szufladę ponownie na swoje miejsce. Zauważył na stole szklankę i talerz. Wziął je do rąk i zanosił do zlewu w kuchni, aby następnie zacząć je myć. W tym momencie Polak obudził się. Wstał do siadu i rozciągnął się leniwie. Wstał z kanapy i słysząc dźwięk wody, skierował się do kuchni. Zdziwił się widząc Niemca.

- Niemcy? Co ty tu robisz? - spytał zaskoczony.

- Zmywam. - odparł German.

- No, tak, widzę, ale czemu nie jesteś w parku, z Francją?

- Dużo myślałem. W końcu wziąłem się za siebie i... zerwałem z nią. - wyznał Niemcy. Polska zdziwił się i poczuł dziwne uczucie.

- Niemcy, tak mi przykro.

- Nein. To naprawdę nic takiego. Zrozumiałem to i owo dzięki tobie. Nasz związek nie miał szans.

- Skoro tak mówisz. - odparł Polska.

- Mieliśmy dziś sporo wrażeń. - powiedział rozbawiony Niemcy. Polska zaśmiał się.

- Tak, masz rację. - odparł. - Pójdę usiąść w salonie.

- Gut. Przyjdę do ciebie, gdy skończę.

- Spoczko. - odparł Polak i ruszył do salonu. Usiadł wygodnie na kanapie i przymknął oczy. Zaczął się zastanawiać nad wszystkim. Czy on naprawdę poczuł radość na wieść o tym, że Niemcy nie jest już z Francją? Dziwne. Może mu się tylko wydawało?

Po chwili usłyszał kroki. Z pewnością był to Niemcy. Kraj zatrzymał się nad nim i położył dłonie na jego ramionach. Polska zdziwił się i spojrzał na Germana. Ten uśmiechnął się do niego lekko i zaczął masować go. Polska mruknął zadowolony.

- Niemcy...

- Cii... Pora się odwdzięczyć. - odparł Niemiec. Polska zaśmiał się cicho, lecz nie przeszkadzał już Germanowi. Czuł się przyjemnie. Po chwili pochylił się nieco, dzięki czemu Niemiec miał dostęp do jego pleców. Delikatnie zaczął masować kark niższego, a następnie zjeżdżał coraz niżej. W pewnym momencie natrafił na dwie nierówności. Gdy Niemiec ich dotknął z ust Polaka wymknął się dosyć głośny jęk.

- Polska? - spytał nieco zarumieniony Niemcy. Oddech Polaka nieco przyspieszył.

- Tam... Tam były one..

- To znaczy?

- Moje skrzydła. - szepnął Polska, a do jego oczy napłynęły łzy. Niemcy widząc to w mgnieniu oka znalazł się przed przyjacielem.

- Polen...

- Były tak piękne. Tak silne. - zaczął Polska z bolesnym uśmiechem. Niemcy kucnął przed nim i położył dłonie na jego policzkach.

- Czy to.... Wina mojego... Ojca? - spytał niepewnie German.

- Tak. Wyrwali mi je. Zmasakrowali całego doszczętnie. - odparł smutno. Niemcy odparł kciukami łzy niższego, a następnie przytulił go.

- Już, już Polen. Jestem tu. Nic ci nie grozi. - szepnął Niemcy. Polska przez chwilę nic nie zrobił. Po chwili jednak dał silny upust łzom. Rzucił się na szyję Niemiec i przytulił się do niego.

- Polen... - Niemcy zaczął delikatnie głaskać niższego.

- Wybacz. Miałem być silny i ci pomóc. - szepnął Polska.

- No już. Nic się nie stało. Jesteśmy przyjaciółmi i możesz na mnie liczyć. - odparł Niemcy. Polak uśmiechnął się.

- Rozpłakałem się jak małe dziecko. - odparł, Niemcy przytulił go mocniej.

- To nic. - odparł. Po chwili odkleili się od siebie. Polak patrzył w oczy Niemiec. Dostrzegł w nich dobroć. Poczuł się bezpiecznie. Niemcy wstał i po chwili okrył Polaka kocem. Polska spojrzał na niego zaskoczony.

- Na dziś skończmy wszystko. Odpocznij. - szepnął Niemcy. Polska przytaknął. Nagle Niemcy ucałował czubek jego głowy. Twarz Polski pokrył solidny rumieniec. Niemcy udał się na górę, do swojego pokoju. Polska natomiast pozostał na kanapie. Uśmiechnął się i ułożył wygodnie, a następnie zasnął.

~~~

Kolejny rozdział za mną. Wybaczcie mi, ale tak książka nie ma dokładniej fabuły. Mam nadzieję, że nie będzie wam to przeszkadzać ^^

~ Bakuś 🐾🐺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro