꧁Nowy rok!꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Święta, piękny czas radości i szczęścia. Niestety tak szybko się kończą. Spoglądałem na choinkę. Niedługo będę musiał ją rozebrać... Szkoda. Dodawała tak wielu miłych kolorów do domu. Niemcy wrócił do pracy, przez co czułem się naprawdę samotnie w jego domu. Jednak te kilka dni minęło dosyć szybko. Nim się obejrzałem nadszedł sylwester. Niemcy ciągle był w pracy, dlatego postanowiłem zrobić mu niespodziankę. Zadzwoniłem do Ameryki. Ten słysząc mój pomysł zgodził się bez zastanowienia. Obgadaliśmy wszystko i już po chwili nasza rozmowa zakończyła się. Ubrałem się szybko i wyszedłem z domu. Już po chwili wraz z USA spotkaliśmy się w jednym ze sklepów.

- Poland ja od zawsze twierdziłem, że masz niezłe pomysły. Ale to.. to jest po prostu mistrzostwo!

- Dobra, dobra. Wiem jestem zajebisty, ale musimy się wyrobić w czasie.

- Racja. To co?  Najpierw zakupy, a potem szykowanie miejsca na imprezę?

- Tak, a udało ci się coś załatwić w tej kwestii?

- Kochany, ja załatwię ci wszystko. Pogadałem z tatą i możemy imprezę urządzić u mnie. Brytania i tak jedzie do Hiszpanii.

- Rozumiem. Czyli co? Miejsce mamy?

- I to jakie. Można śmiało imprezować w ogrodzie. Nawet stoły już są gotowe. Razem z Kanadą przenieśliśmy je z garażu.

- Super. Kanada też bierze udział w przygotowaniach?

- Jasne! Jak mu powiedziałem, że Ukraina przyjdzie to migiem znalazł się na dole. - powiedział USA śmiejąc się. Uśmiechnąłem się wesoło.

- Każda para rąk się przyda.

- Zadzwoniłem do wszystkich i większość potwierdza przybycie.

- Większość?

- Ta. Nie każdy chce spędzić czas z nami... Ale najfajniejsze osoby będą!

- Cieszę się. A więc idziemy! Czas nas goni. - odparłem. Weszliśmy do sklepu. Po około godzinie wszystko było kupione. USA zawiózł mnie do swojego domu. Drzwi otworzył nam Kanada.

- Hejka Kan. - przywitałem się z uśmiechem. Kanada odwzajemnił uśmiech.

- Witaj Polsko. Jak tam u ciebie?

- Nie narzekam. - odparłem z uśmiechem.

- Cieszę się. Proszę wchodźcie. - odparł i przepuścił nas. USA przytrzymał mi drzwi. Położyłem torby w kuchni.

- Kan dawaj miski. - powiedział USA.

- Już, już. - odparł Kanada i udał się do szafek, z których wyjął kilka misek. Nasypaliśmy do nich różnych przekąsek. Wyjąłem napoje i zaniosłem je do ogrodu. Kanada porozrzucał konfetti i kilka wstążek. USA zaczął przynosić przekąski na stoły. Po chwili mu pomogłem. Kanada znalazł stary projektor laserowy. Włączył go tak, by oświetlał ścianę.

- Kan jesteś kozak. - odparł USA.

- Daj spokój. To będzie cud jeśli to nie wybuchnie. - zaśmiał się. Pokręciłem rozbawiony głową.

- Najwyżej będzie nieplanowana atrakcja.

- Bo atrakcją jest akcja straży pożarnej. - odparł z ironią Kanada przewracając oczami.

- Nie znasz się. - prychnął USA. Zaśmiałem się. Czasem ich zachowanie przypominało mi mnie i Węgry. Och kochany Węgry. Ostatnio zaniedbałem go...

Przygotowania zakończyły się około godziny 18. Niemcy już skończył pracę i lada moment zjawi się w domu. Musiałem szybko znaleźć się tam przed nim. Jakim cudem mi się udało. Gdy Niemcy wchodził ja zdążyłem wejść do kuchni.

- Kochanie wróciłem! - zawołał. Uśmiechnąłem się i podszedłem do niego. Dałem mu szybkiego całusa, a potem wróciłem do kuchni.

- Jak tam dzień w pracy? - spytałem z kuchni.

- Jak zwykle, choć pracy ostatnio znacznie mniej.

- To dobrze. Nie chcę byś się przemęczał.

- Danke Polen.

- Ogólnie to mam niespodziankę. - powiedziałem z uśmiechem.

- Eine Überraschung?

- Tak, niespodziankę. Musimy do niej pojechać, więc musisz mi zaufać.

- Honig, ufam ci bezgranicznie.

- Kiedyś cię to zgubi. - zaśmiałem się i podszedłem do niego. Niemcy pokręcił głową z rozbawieniem.

- To zjedz i jedziemy. - powiedziałem. Niemcy zaskoczył się.

- Dopiero co wróciłem.

- Wiem kochanie. Niestety tak wyszło.

- Gut. Gib mir einen Moment. (Dobrze. Daj mi chwilę) - odparł. Przytaknąłem skinieniem głowy. Niemcy przygotował sobie coś na szybko, a gdy zjadł mogliśmy jechać. Siadłem za kierownicą. Niemcy ciągle rozglądał się zaciekawiony.

- Niecierpliwy?

- Prędzej podekscytowany. - odparł. Przytaknąłem skinieniem głowy.

- W pełni cię rozumiem. Już jesteśmy zaraz na miejscu. - oznajmiłem. Po około pięciu minutach zatrzymałem się przy domie Ameryki. Niemcy spojrzał na mnie nierozumiejąc.

- Co my tu robimy? - spytał. Uśmiechnąłem się.

- Chodź. - nakazałem wychodząc z samochodu. Niemcy nie sprzeciwiał się. Grzecznie wyszedł z samochodu i udał się ze mną do ogrodu.

- Poland! - zawołał USA. Podszedł do nas wesołym krokiem. - O and Germany! - zauważył.

- Hej, hej.

- Hallo Amerika.

- Moje imię śmiesznie u ciebie brzmi. -  zaśmiał się USA. Też się uśmiechnąłem, a Niemcy nieco skrzywił.

- Nic na to nie poradzę. Przynajmniej nie mówią na ciebie Alemania.

- Brzmi damsko. - zauważył rozbawiony Amerykanin. Westchnąłem i stanąłem przed nimi.

- Już już. Nie drażnić mi się tu.

- Dobra. Sorry. Wracając do tematu. Wszystko gotowe. Można się bawić. - oznajmił.

- Was? - Niemcy spojrzał na mnie.

- Cóż, pomyślałem, abyśmy sylwestra spędzili z przyjaciółmi na imprezie. Co ty na to?

- Tam gdzie ty, tam i ja.

- Jesteś kochany. - powiedziałem. Niemcy uśmiechnął się i ucałował moje czoło.

- Danke. - odparł. Po chwili zaczęła lecieć muzyka. Niemcy zaprosił mnie do tańca. Razem zaczęliśmy tańczyć, a po chwili przyłączyły się inne kraje. Impreza trwała w najlepsze. Gdy zbliżyła się północ USA wraz z Kanadą poszli przygotować fajerwerki.

Pozostało kilka sekund. Wszyscy rozpoczęli odliczanie.
10~
Stałem obok Niemiec i spoglądałem na niego.
9~
On po chwili spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
8~
- Coś nie tak? - spytał.
7~
- To nic, naprawdę.
6~
- O co chodzi?
5~
- Chce żebyś wiedział, że cię kocham Niemcy.
4~
- Ja ciebie też Polen. Najbardziej na świecie.
3~
- Cieszę się, że spędzamy nowy rok w taki sposób
2~
- Ja również. Miałeś cudowny pomysł.
1~
- Wiem. - uśmiechnąłem się i obaj spojrzeliśmy w niebo. Każdy otrzymał już po kieliszku szampana.
0!
Wszyscy krzyknęliśmy sobie życzenia noworoczne. Stuknęłiśmy się kieliszkami i wypiliśmy szampana. Po chwili niebo zostało ozdobione przez wiele kolorowych fajerwerków. Z podziwem przyglądałem się spektaklowi. Niemcy położył dłonie na moich ramionach. Jedną z rąk położyłem na jego dłoni. Byłem naprawdę szczęśliwy. Liczyłem, że nowy rok przyniesie nam wiele szczęścia.  Nagle Niemcy obrócił mnie i podhaczył mi nogi, przez co zwisłem na jego ręce. Uśmiechnął się i pocałował mnie namiętnie. Zaskoczony po chwili położyłem ręce na jego policzkach i odwzajemniłem pieszczotę. Gdy skończyliśmy Niemcy pomógł mi stanąć na równe nogi.

- Mordo! Choć no tu! - usłyszeliśmy. Zauważyliśmy Rosję, który z pewnością nie był trzeźwy. Trzymał w szczelnym uścisku Amerykę.

- Spieprzaj! Nie dam się! - krzyknął Amerykanin. Kanada stał z boku i kręcił rozbawiony głową.

- Nastoletnia miłość. - odparł śmiejąc się. Nagle u jego boku stanął Ukraina.

- Nie przyznaje się do brata. - stwierdził z powagą. Kanada zarumienił się delikatnie. Gdzieś z tyłu zauważyłem Węgry z Austrią. Również się całowali. Nagle zobaczyliśmy jak Rusek całuje Amerykę, a gdy ten ugryzł go w wargę, zdenerwowany przerzucił go sobie przez ramię.

- Kanada! - zawołał Ameryka. - Pomocy!

- Trzeba było go nie drażnić. - odparł Kanada. Ameryka spioruniwał brata wzrokiem.  Rosja tymczasem udał się z nim do basenu. Następnie wrzucił go do lodowatej wody. Przekleństwa były słyszalne nawet na końcu ulicy.

- Nie ma to jak nowy rok i pijany Rosja. - zaśmiałem się. Niemcy położył dłonie na moich biodrach.

- Ja tam się cieszę, że mogę spędzić go z tobą. - odparł i pocałował mój kark. Po chwili przybiegła do nad Białoruś z zimnymi ogniami. Odpaliliśmy je i każdy mógł podziwiać jak się palą. Zabawa była niezapomniana. Tak się bawiliśmy, że w pewnym momencie okazało się, że Niemcy upił się z Rosją i Węgrami. Jakimś cudem udało mi się Niemcy przetransportować do domu bez żadnego wypadku. Tym razem zachował się jak małe dziecko żądające uwagi. Ciągle się do mnie tulił, całował i zagadywał. Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego porównał mnie ci ziemi. Stwierdził, że w niej mi ładnie.

- Oj Niemcy. Zacznę myśleć, że masz wiele alkoholowych tożsamości.

- Może mam. - odparł i oparł się dłonią o drzwi samochodu. - Nie znasz mnie na tyle by wiedzieć, gdzie ukryłem swoje tajemnice.

- Tak, tak rozumiem.

- A jak wiercimy to mam iść spać?

- Raczej tak.

- A się myć?

- A dasz radę?

- Niemcy niezniszczalny! Pokona łazienkę!

- Tego się obawiam. Może ci pomogę?

- Chcesz się ze mną umyć? - spytał, a ja zarumieniłem się gwałtownie.

- Raczej myślałem o pomocy.

- Czuł to ty chcesz umyć mnie? Bardzo chętnie.... Spać...

- Już jesteśmy. - odparłem. Pomogłem Niemcom dojść do domu, a następnie po części pomogłem mu się umyć. Był na tyle zmęczony, że wszedł do wanny w ciuchach. Nie miałem możliwości by go rozebrać, gdy już wszedł więc zakończyło się na tym, że lekko się przemył. Potem zdjął ubrania i położył się w łóżku. Westchnąłem.

- Jak z dzieckiem. - stwierdziłem i sam udałem się przygotować do spania.

~~~

Wiem, spóźniłam się z rozdziałem, ale naprawdę miałam tak szalonego sylwestra, że nie miałam ani chwili spokoju. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

Chcę wam życzyć szczęśliwego nowego roku! Aby obecny był lepszy niż poprzedni. Abyście spełnili swe marzenia i aby zawitało u was samo szczęście.

Dziękuję wam za ostatni rok ❤️

Jesteście wspaniali misie ❤️

Do następnego rozdziału
~ Bakuś 🐾🐺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro