꧁Speciał świąteczny cz.2꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W końcu nadeszła Wigilia. Tak jak wcześniej ustaliłem z Niemcami, ją spędzimy w gronie rodziny, natomiast pierwszy dzień świąt wspólnie. Cóż, trochę się denerwowałem, ponieważ bałem się poznać kuzynów Niemiec. On miał na tyle dobrze, że znał się z Węgrami.

- Jak myślisz, dobrze to wygląda? - spytałem patrząc na stół. Niemcy spojrzał na niego i zbliżył się do mnie. Pocałował mnie w czubek głowy.

- Natürlich. Wszystko wygląda cudownie, łącznie z tobą. - odparł.

- Dziękuję ci Niemcy. - powiedziałem zerkając na niego. - Ciągle się martwię tą kolacją.

- Niepotrzebnie. Wszystko będzie w porządku.

- Niestety ciągle mam obawy. A co jeśli mnie nie polubią?

- Oh Polen. - odparł i stanął na przeciw mnie. Spojrzał w moje oczy ze spokojem. - Na pewno cię polubią. Nie masz się czym martwić.

- Jesteś pewny?

- Ja. Dodatkowo powiem ci, że ich zdanie niczego by nie zmieniło. Kocham cię bezwzględu na wszystko. Du bist meine Liebe. - uśmiechnąłem się na jego słowa i przytuliłem go. Niemcy odwzajemnił gest i delikatnie pogłaskał mnie po plecach.

- Gut. Jest mi naprawdę miło, ale musimy przygotować się na kolację.

- W porządku. - odparłem i odsunąłem się od niego.

W końcu nadszedł wyczekiwany przez nas czas kolacji. Wszystko było już gotowe. Stałem i bawiłem się swoimi palcami z nerwów. Niemcy podszedł do mnie. Oparł dłonie na moich ramionach by podnieść mnie na duchu. Uśmiechnąłem się do niego. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Znów się zestresowałem. Niemcy poszedł otworzyć. Poczułem ogromną ulgę, gdy okazało się, że jest to Węgry z Austrią.

- Lengyelország! - zawołał Węgry z uśmiechem i przytulił mnie. Odwzajemniłem gest.

- Witaj Węgry. - powiedziałem z uśmiechem. Brat odsunął się kawałek.

- Znów święta spędzamy razem. - powiedział z uśmiechem.

- Tak, tylko że w większym gronie. - powiedziałem. 

- Racja. Nie mogę się doczekać poznania kuzynów Niemiec i Austrii.

- Podziwiam twój pozytywizm. Ja tam się stresuje.

- Spokojnie. Nic się złego nie stanie. - starał się jakoś podnieść mnie na duchu. Zawiedliśmy do stołu. Po kilku minutach znów zadzwonił dzwonek. Wiedziałem co to oznacza. Zwłaszcza, że już na wejściu słyszałem niemieckie zwroty. Po chwili do pokoju weszło kilka osób. Z pewnością byli to kuzyni Niemiec i Austrii.

- Polen und Ungar. Das ist meine Familie. - zaczął Niemcy. - Das ist Belgien, Schweiz, Luxemburg und Liechtenstein. - zaczął wskazywać poszczególne osoby. - Familie, das ist mein Partner Polen und sein Bruder Ungarn. (Rodzino, to mój partner Polska i jego brat Węgry.) - odparł. Liechtenstein podeszła do mnie z uśmiechem.

- Hallo! - powiedziała wesoło i uścisnęła moją dłoń.

- Witaj. - powiedziałem, a mój głos nieco się załamał. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Szwajcaria odłożył przywiezione prezenty pod choinkę. Następnie również podszedł by się ze mną przywitać. Cóż, zdziwiłem się, że nikt nie zareagował obrzydzeniem na to, że jestem chłopakiem. Choć patrząc na nich są dobrze wychowani. Może obrzydzają się w myślach?

- Zapomniałam dodać. - zaczęła Austria. -  Ungar ist mein Liebster. (Węgry go mój najukochańszy). - dodała tuląc się do jego ramienia. Węgry wydał się nieco spięty, lecz nie było u niego tego widać tak jak u mnie. Czułem, że sprawiam tylko kłopot Niemcom.

- To cudownie! - zawołała Liechtenstein. Szwajcaria skinął głową z uznaniem. Belgia z uśmiechem poprawił swoje okulary.

- Gratulacje. - powiedział. Luksemburg klasnął w ręce.

- Wiedziałem, że sobie kogoś znajdziesz. - Wszyscy zaczęli rozmowę. Węgry jako tako się udzielał, lecz ja milczałem. Spoglądałem na swoje ręce, które trzymałem na kolanach. Oj Polska. Nie zrobiłeś zbyt dobrego pierwszego wrażenia.

- Polen? - usłyszałem. Zerknąłem na Niemcy, który patrzył na mnie z troską.

- O co chodzi?

- Alles gut?

- Tak. Nie przejmuj się. - powiedziałem. Niemcy chciał coś powiedzieć, lecz głos Luksemburgu przerwał mu.

- Dawno nad u ciebie nie było Deutschland.

- Ja. Dosyć rzadko mnie odwiedzacie.

- Wiesz, ważne sprawy i tak dalej. Choć bardziej to twoja wina. Zawsze jesteś taki zapracowany.

- Odkąd poznałem Polen, nie mam już problemów z pracą. Bardzo mi pomaga.

- Z pracą?

- Ja. Dodatkowo udało mu się przekonać Unię Europejską by zmniejszył ilość wysyłanego mi materiału.

- Niezwykle. Jak to zrobiłeś Polen? - spytał zwracając się do mnie. Poczułem się jakby mnie przesłuchiwano, ponieważ oczy wszystkich spoczęły na mnie.

- Um... Po prostu nie mogłem patrzeć na to jak Niemcy się przemęcza. Zadzwoniłem do przyjaciela, który pomógł mi to zorganizować.

- Jesteś super. Dzięki tobie dłużej pocieszymy się kuzynem. - zaśmiał się Luksemburg. Jego śmiech jakby dodał mi nieco pewności siebie.

- Jeszcze trochę, a naprawdę byśmy cię odwiedzali na cmentarzu. - wtrącił Szwajcaria.

- Danke Schweiz. - mruknął Niemcy. Zaśmiałem się cicho, a ze mną reszta jego rodziny.

- Taka prawda.

- Chyba nie chciałbyś zostawić Polena samego? Tak więc musisz o siebie i o niego dbać. - wtrącił Belgia.

- Mówiąc o rodzinie. - zaczął Luksemburg. - Wiem, że mamy wigilię i to raczej temat na inne spotkanie, ale nie wiem kiedy będzie nam dane się spotkać.

- Przejdź do sedna. - wtrąciła Liechtenstein.

- Czy będę w końcu wujkiem? - spytał. Spojrzeliśmy z Węgrami na siebie zakłopotani. Węgry zawstydzony zaczął drapać się po karku i coś mówić w swoim języku. Biedny się zestresował. Zawsze mówił wtedy po węgiersku. Austria też zdawała się być zakłopotana pytaniem.

- Luxemburg! - odparła Liechtenstein i zdzieliła go po głowie.

- Aj! Liechtenstein! Taka prawda, byłem ciekaw! - odparł pocierając bolące miejsca. Zerknąłem na Niemcy, który zdawał się być niezwykle spokojny.

- Widzę, że po tamtej dwójce możemy się niedługo spodziewać potomka. - wtrącił Belgia. - Und du Deutschland? Myślałeś o potomstwie? - spytał że spokojem Belgia. Serce zaczęło mi szybciej bić.

- Nein. - Powiedział Niemcy. - Jeszcze o nim nie myślałem. Będę cierpliwie czekać, póki Polen nie poczuje się ze mną dobrze i bezpiecznie.

- Ich verstehe. (Rozumiem). Dobre podejście. - skomentował Belgia. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Później wzięliśmy się do jedzenia. Po posiłku przyszedł czas na kolędy, a po nich na prezenty.

- Das ist deine Luxemburg.

- Danke! - zawołał biorąc od Liechtensteinu paczkę. Otworzył ją i skrzywił się. - Dostałem kaganiec? Przecież ja nie mam psa....

- To dla ciebie. - wtrąciła.

- Was?!

- Za dużo czasem mówisz. - zaśmiała się. Reszta rodziny również zaczęła się śmiać. Niemcy pochylił się.

- Ma dostać psa na urodziny. - szepnął mi na ucho. Przytaknąłem skinieniem głowy.

- Nie odzywam się do was. - odparł.

W końcu przyszła kolej na mnie. Liechtenstein wręczyła mi prezent. Byłem zaskoczony, że cokolwiek dostanę. Domyślałem się, że może być to albo od Niemiec albo od Węgier. Ostrożnie otworzyłem pudełko. Nie było one duże. W środku znajdował się naszyjnik z orłem w koronie...  Taki sam miał mój tata.... Spojrzałem na Węgry, który skinął głową na mnie. Do moich oczu napłynęły łzy, które szybko wytarłem. Niemcy pomógł mi założyć naszyjnik.

- Pasuje ci. - powiedział z uśmiechem. Uśmiechnąłem się wzruszony. Kolejny prezent był od Niemiec. Był to niezwykle miły kocyk, kubek świąteczny i biało-czerwony szalik. Uśmiechnąłem się i natychmiast zakryłem kocykiem. Był taki miły i miękki. Dodatkowo pachniał tak przyjemnie. Węgry otrzymał tom swojej ulubionej serii książek i nową koszulę. Niemcy dostał kubek do kawy, nowe okulary, krawat, koszulę oraz czapkę ode mnie. Po wszystkim, wszyscy zaczęli się zbierać do domów. Gdy ostatni goście wyszły stanąłem za Niemcami i przytuliłem go od tyłu.

- I jak prezenty? - spytałem.

- Cudowne jak co roku. Choć czapka podoba mi się najbardziej. - odparł z uśmiechem i ujął jedną z moich rąk. Przysunął ją do swoich ust i pocałował. Poczułem jak serce mi wali. Musiałem zebrać się w sobie. Został jeszcze jeden... Prezent... Ciągle nie mogę uwierzyć, że to zrobię....

- To nie koniec prezentów. - szepnąłem. Niemcy uniósł zaciekawiony brew.

- Jest coś jeszcze?

- Tak, ale on czeka w naszym pokoju.

- Co ty wymyśliłeś?

- Zobaczysz. Muszę iść się umyć. - stwierdziłem i odsunąłem się od niego. - Tobie też to zalecam. - Powiedziałem z uśmiechem i poszedłem do pokoju. Zabrałem ze sobą bokserki i szlafrok, a następnie umyłem się. Po moim wyjściu do łazienki wszedł Niemcy. Czułem jakbym miał zaraz zemdleć. Czy tak mają wszyscy przed swoim pierwszy razem?

~~~~

Cholerka. Spóźniłam się z rozdziałem ;-;
Przepraszam was bardzo, ale odwiedziny rodziny zabrały mi więcej czasu niż myślałam. Dodatkowo małe problemy w domku. Ale już jest rozdział!

Możecie domyślać się co będzie w kolejnym ^^'

Powiem, że nieco się boje o kolejny rozdział ponieważ zależy mi na tym by wyszedł dobrze. Z resztą z każdym rozdziałem tak mam.

Ogólnie to chyba się czegoś nabawiłam... Prawdopodobnie przeziębieniem, ale dodatkowo boli mnie brzuch ;-; Może od tego całego jedzenia ze świąt. Tłuszczyk na pewno przybędzie xD

No nic nie będę się rozpisywać ^^

Mam nadzieję, że święta spędziliście w miłej rodzinnej atmosferze, że prezenty są udane i że jesteście z nich zadowoleni. Teraz tylko do nowego roku....

Do następnego misie ❤️

~ Bakuś 🐾🐺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro