Starożytny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Wiktoria z uśmiechem popatrzyła na rozciągający się przed nią widok, gwiazdy odbijały się w tafli jeziora, odległą wyspę spowijał tuman mgły. Powoli rozwinęła swoje skrzydła pozwalając by wiatr przeczesał nieco jej pióra, zerknęła przez ramię na Kolę. Zgięła nogi w kolanach i odbiła się od ziemi mocno zagarniając powietrze skrzydłami, kilka silnych uderzeń i obróciła się twarzą do swych towarzyszy. Powolne ruchy skrzydeł utrzymywały ją w miejscu, skinęła zachęcająco palcem na Kolę.

- Leć za mną pamiętaj aby trzymać się mojego korytarza, nie chcemy ich niepotrzebnie irytować. Wyspa to teren starych smoków, a one nie są zbyt towarzyskie. Mythos już wie, że tu jesteśmy. Sadzę, że wyjdzie nam naprzeciw, ale nie ma gwarancji więc trzymaj się blisko.

- Tori nadal uważam, że to kiepski pomysł. – Zaniepokojony głos Konstantina wywołał leciutki uśmiech na ustach dziewczyny.

- Jeszcze mi podziękujesz. – Tajemniczy uśmieszek zagościł na jej wargach, gdy spojrzała w oczy swego partnera. Zachichotała i przeniosła spojrzenie na Fionna – Wrócę wkrótce z twoim partnerem nie martw się ojcze.

Mythos witaj.

Zagarnęła powietrze skrzydłami i pomknęła w stronę wyspy przecinając powietrze niczym pocisk, zachichotała cicho słysząc zaskoczone sapniecie Koli, który pozostał mocno z tyły.

Czyżbyś nie nadążał pisklaku?

Potężny mentalny głos zabrzmiał śmiechem w umysłach zebranych nad jeziorem, towarzyszył mu głośny podobny do huku grzmotu ryk niosący się daleko po wodzie. Usta Tori zadrgały, gdy jej uszu dobiegło siarczyste przekleństwo, które wyrwało się z ust jej kochanka, o tak spotkanie tej dwójki będzie ciekawe.

Zawróćcie. Spotkamy się na brzegu, Heheb ma okres i się ciska.

Tori zachłysnęła się powietrzem słysząc mentalny głos swego przyjaciela z dzieciństwa i towarzyszący mu pełen oburzenia ryk innego smoka. Po chwili niebo przecięły potężne błyskawice Heheb może i był dużo młodszy od Mythosa ale nadal był smokiem powietrznym i mógł posługiwać się wiatrem i błyskawicami. Tori wzbiła się jeszcze wyżej obróciła na plecy i ślizgając się na wietrze zawróciła do brzegu. Uśmiechając się do ruszającego jej śladem Koli.

Mówiłam smoki są humorzaste.

Tori wylądowała obok swojego wybranka uważnie lustrując niebo nad wyspą, po chwili dostrzegła wzbijające się w powietrze cienie, które nagle wybuchły feerią barw i po niebie mknęły do brzegu cztery ogromne bestie. Potężne o silnych i smukłych kształtach smoki powietrzne wzbijały się silnie w powietrze by po chwili ostro pikować w dół by przecinać skrzydłami taflę wody. Tori bez problemu rozpoznawała znane jej z dzieciństwa barwy lśniący karmazyn łusek Teinoas, ametyst Engany, połyskującą zieleń Heheba i wreszcie królewskie złoto Mythosa. Śmiała się widząc jak mniejszy zielony smok zaczepia olbrzymią złotą bestię starając się bezskutecznie wgryźć w jej bok. Dwa pozostałe smoki kręciły na niebie ósemki okrążając zmagającą się parę. Tori chichotała wtulając się w ramiona swojego partnera, dodatkowo rozbawiona zszokowanymi i nieco przestraszonymi minami swoich towarzyszy. Karmazynowy smok odłączył się od swych towarzyszy i szybko dał nura do wody która rozbłysła tysiącem barw tuż przy brzegu. Tori z uśmiechem obserwowała jak z wody wynurza się smukły młody mężczyzna jego długie karmazynowe włosy opadały na plecy. Tori widząc niebezpieczne błyski w jego oczach odruchowo uniosła ręce w obronnym geście.

- Nawet o tym nie myśl. Teinos. – Jej głos podskoczył nieco gdy odruchowo cofnęła się niestety za nią znajdowała się ściana w postaci jej partnera. – Weź nie jesteśmy już dziećmi, Teinos. To nie jest ani trochę zabawne. Nie rób tego nie wzięłam nic na przebranie.

Smok roześmiał się tylko przechylając nieco głowę jego szkarłatne oczy rozbłysły łobuzerskim blaskiem nim w następnej chwili mocno potrząsnął głową obsypując kulącą się Tori deszczem kropel ze swoich włosów.

-Fuj. – Tori spojrzała na młodego smoka z wyrzutem, niestety cały efekt popsuło to, że jednocześnie zanosiła się śmiechem. Miękkie płomienie na chwilę otoczyły jej ciało gdy suszyła ubranie, gdy wyschło obróciła się z uśmiechem do Kostii i zamrugała widząc zastygłe w zdumieniu twarze swoich towarzyszy.

- Fionn twojemu partnerowi może się nie spodobać to jak bardzo się teraz ślinisz. – Zachichotała widząc jak król wampirów pożera wzrokiem niemal nagiego smoka. – Ehhh ubierz się wreszcie Tei.

Teinos parsknął cicho nie odrywając oczu od twarzy Fionna przywołał swoją magię, która wybuchła wokół niego feerią barw w następnej chwili stał już w pełni ubrany, jeśli można tak powiedzieć o na wpół rozpiętej koszuli i spłowiałych jansach tak obcisłych, że już wcześniejsza przepaska więcej skrywała. Tori wymownie przewróciła na niego oczami.

- Konstantin, Fionn poznajcie proszę najmłodszego żyjącego smoka. Teinos jest smokiem powietrznym i moim przyjacielem z dzieciństwa.

- Witajcie, jestem Teinos. Tei dla przyjaciół i tylko dla nich. – Smok powiódł spojrzeniem po zgromadzonych , zatrzymał je na Fionnie jego usta wygięły się w zmysłowym uśmiechu gdy uważnym spojrzeniem lustrował zgrabną sylwetkę wampira. Zamrugał zaskoczony gdy potężna sylwetka innego wampira zasłoniła mu rozkoszny widok.

Tori zaśmiała się cicho z jego chwilowej konsternacji.

- Już robisz sobie wrogów młody. – Wysoki potężnie zbudowany mężczyzna uderzył lekko ramię Teinosa śmiejąc się lekko. – Tori dziecinko, ależ ty wyrosłaś.

Tori bez wahania wpadła w wyciągnięte ramiona smoka ufnie kładąc głowę na jego ramieniu.

Braciszku, tęskniłam.

Wiem dziecinko ja też.

Potężne ramiona mocniej zacisnęły się wokół dziewczyny a złote oczy zabłysły ciepłym blaskiem.

Nic nie mów wiem czego potrzebujesz. Pomogę im.

Dziękuje. Kocham cie, Braciszku.

- Starożytny. – Smukły jasnowłosy smok o ametystowych oczach lekko odkaszlnął widząc gniewne spojrzenie Kostii utkwione w tulącym jego partnerkę mężczyźnie.

Tori leciutko wysunęła się z objęć Mythosa tylko po to, aby mocno wtulić się w objęcia zielonookiego młodzieńca.

- Heheb witaj przyjacielu.

Smok przechylił nieco głowę i skrzywił się leciutko.

- Cuchniesz demonem i tym smarkaczem.

- Co cię ugryzło dziś, faktycznie marudzisz jakbyś okres miął.

Heheb warknął ostro na pokładającego się ze śmiechu złotookiego i chichoczącego blondyna.

- Engana choć ty – opuściła zrezygnowany głowę.

Tori śmiejąc się zwróciła się do towarzyszy.

- Kochani ten złotooki śmieszek to Mythos najstarszy istniejący smok. Ten blondasek to Engana drugi pod względem starszeństwa. Heheb to jego brat bliźniak choć ciężko w to uwierzyć.

Podeszła do Konstantina i mocno ujęła jego dłoń spojrzała w złote oczy Mythosa i uśmiechnęła się. Pochyliła lekko głowę nim przemówiła.

- Starożytny to Konstantin mój wybrany, a to jego bracia Wowa i jego partner Tomas oraz - Tori niepewnie spojrzała na Fionna i uśmiechnęła się promiennie - Kola i jego partner Fionn.

Po jej słowach zapadła na chwilę grobowa cisza. Kostia chwyciła mocno ramię Tori obracając ją ku sobie.

- Powtórz.

- To Kola jest partnerem Fionna, to jego widziałam w wizji. Nawet nie wiedząc o tym, że Fionn to jego partner- Tori spojrzała w oczy Nikolaja - Kola od dawna jest w nim zakochany, musicie być ślepi by tego nie widzieć.

Fionn powoli podszedł do drżącego na całym ciele wampira delikatnie ujął jego twarz w dłonie.

- Kola to prawda, kochasz mnie?






Eto miało być na sobotę gomen  nerenka jak widac nawet na niedzielę nie dałam rady, już od kilku minut mamy poniedziałek.

Akari_Urokiri Kochanie moje mam nadzieję że ci się spodoba i rozweseli cię choć troszkę powodzenia moja ulubiona maturzystko. Głowa do góry będzie dobrze razem z Asamim trzymamy za ciebie kciuki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro