Czy coś z tego będzie?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Matruner: Po tym spotkaniu jeszcze kilka razy widziałem się z Kati. Zawsze jednak to były krótkie rozmowy albo grupowe zebranie. Ja sam nie umiałem zagadać do dziewczyny, bo jakby to powiedzieć... Podobała mi się? Nie, to przecież niedorzeczne! Zresztą gdyby tak było, to i tak ten związek byłby związkiem niemożliwym. Ona, dziewczyna ,,szefa'' tego miasteczka, ja, przypadkowy chłopak o nieznanej przeszłości i zamiarach. Takie coś skreśliłoby jakiekolwiek moje szanse na mój pobyt na Wojanowicach!

                                                                            ***

Żeby odwrócić moje myśli od tej sprawy, zająłem się rozbudowywaniem miasta. Przez kilka tygodni znacznie zmodernizowałem Wojanowice, a moim największym ,,dziełem'' stała się gigantyczna kolejka górska. Oczywiście oprowadziłem po niej pozostałych mieszkańców. Najpierw Wojana, potem Paliona, aż wreszcie przyszedł czas na Kati... Trochę się bałem, bo co jeżeli pozna moje uczucia do niej, to byłaby jakaś tragedia!

Spacerowaliśmy dookoła rollercoastera już dobre 5 minut. Starałem się utrzymywać tam nie tylko nas, ale też rozmowę. Żadnych osobistych rozmów, wyznań, nic z tych rzeczy!

- I poprowadziłem tu połączenie, aby uruchomić ten mechanizm i teraz, jak widzisz, wszystko działa jak w zegarku - tłumaczyłem jej coś rozwlekle, nawet nie myśląc o tym co mówię

- Wow! Czy to w ogóle możliwe?! - zawołała Kati - Matruner, ty jesteś niesamowity!

Po chwili dotarło do nas, co powiedziała. Popatrzyłem się na nią zakłopotany, a ona... zaraz, czy ona też się rumieniła?

- Emmm, dzięki - wybełkotałem - Naprawdę nie ma czego aż tak chwalić.

Teraz widziałem to wyraźnie. Jej policzki wprost płonęły jasną czerwienią, idealnie kontrastując z błękitnymi, lodowymi oczami.

- J-ja... chciałam powiedzieć, ż-że świetnie budujesz, jesteś dość ogarnięty i... po prostu lubię cię. To wszystko.

Patrzyliśmy się na siebie, słońce już zachodziło, była dość romantyczna atmosfera. Chciałem złapać ją za rękę, powiedzieć co czuję, ale nie dałem rady. Wycofałem się.

- Słuchaj, ja już muszę lecieć, obowiązki wzywają

Nastrój natychmiast pękł.

- Okej... to pa - dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało - Do jutra.

- Tak. Do jutra - powtarzałem to sobie w drodze powrotnej. Jutro też jest dzień, może dam radę


Konkretnie, to nasz Mati stchórzył. Nieładnie tak zostawiać dziewczynę na randce, oj nieładnie. Piszcie mi czy gdzieś są jakieś błędy.

Mam nadzieję, że wam się podobało <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro