Sixteen

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poczułam, że łóżko się ugina. Przetarłam oczy i odwróciłam się. Zobaczyłam Domena, który patrzył się we mnie jak w obrazek. Uśmięchnęłam się, a on to odwzajemnił. Przytuliłam się do niego od tyłu.

- Kocham cię. - szepchnęłam mu do ucha.

- Ja ciebie bardziej. - uśmiechnął się i wstał z łóżka.

Przebrał się, a ja postanowiłam iść do siebie. Weszłam do pokoju. Zobaczyłam Lenę, która pakowała z powtorem ubrania do walizki. Uniosłam jedną brew do góry.

- Co robisz? - spytałam.

- Pakuję się. - spojrzała na mnie. Widać było, że płakała. - Musimy wracać do Polski.

- Dlaczego?

- Nauczycielka dzwoniła wczoraj do Kamila. - odparła. - Musimy wracać, bo inaczej nas wywalą.

- Wolałabym żeby mnie wywalili. - prychnęłam, a ona poparła moje zdanie.

W końcu wyciągnęłam z walizki, jakieś ciuchy. Padło na dresy i bluzę. Weszłam do łazienki. Założyłam ubrania. Nałożyłam na twarz tylko puder. Umyłam zęby i opuściłam pomieszczenie. Lena ubierała kurtkę. Dopięłam walizkę i również założyłam kurtkę i szalik. Na stopy założyłam superstary. Schowałam telefon i wzięłam do ręki walizkę. Zeszłyśmy na dół. Weszłam do jadalni z Leną, a wszyscy spojrzeli się na nas. Domen podbiegł do mnie.

- Zostawiasz mnie znowu? - spytał smutny, nawet bardzo.

- Muszę wracać do Polski... - poczułam jak łzy ciekną mi po policzkach. - Wrócę jak najszybciej obiecuję. - musnęłam jego usta.

Podeszłam do Kamila i Maćka.

- Powodzenia młoda w szkole. - odparł Maciek. - dobrze, że ja już skończyłem.

- Zaraz to możesz skończyć w truminie, jeśli powiesz jeszcze jedno słowo o szkole. - warknęłam i przytuliłam ich.

Wyszliśmy z hotelu i od razu wsiedliśmy do taksówki. Dziesięć minut później byliśmy na lotnisku. Przeszliśmy odprawę i wsiedliśmy do samolotu. No to teraz osiem godzin lotu. Oparłam głowę o szybę i zasnęłam.

(...)

Lena obudziła mnie, gdy wylądowaliśmy. Wzięłam walizkę do ręki i wraz z Leną i Ewą udaliśmy się w stronę naszego samochodu, a dokładnie Ewy, która go zostawiła tu na parkingu, jak leciała z nami do Los Angeles. Po dwóch godzinach jazdy z Krakowa do Zakopanego, nareszcie jesteśmy! Wzięłam walizkę do ręki i weszlam do środka domu. Zdjęłam buty, kurtkę i szalik w przedpokoju i poszłam do siebie na górę. Na zegarze widniała godzina dwudziesta trzydzieści. Wzięłam do ręki piżamę i poszlam do łazienki. Zdjęlam brudne ubrania i bieliznę. Wzięłam szybki prysznic. Wytarlam się i założyłam piżamę. Zmyłam makijaż i umyłam zęby. Włosy związałam w kucyka. Opuściłam pomieszczenie. Zeszłam na dół, ponieważ słyszałam jak Ewa mnie wołała. Poszłam najpierw do kuchni i wyciągnęłam z szafki milkę. Poszłam do salonu. Ujrzałam na telewizorze Stocha, który mi machał i mówił coś do mnie.

- Ten telewizor ma kamerkę i ja o tym nie wiedzialam? - spytałam Ewę i usiadłam obok mnie.

- ONA MA MILKĘ! - zaczął drzeć się Andreas, a Lena się na mnie rzuciła.

- ZOSTAW TO! - krzyknęłam, gdy chciała mi wyrwać z rąk czekoladę. - LENA GRUBASIE!

Wtedy do akcji wkroczyła Ewa i zabrała mi z rąk czekoladę.

- Żadna z was jej nie dostanie! - powiedziała i sama, zaczęła się obrzerać.

- Ej, bo ty gruba będziesz i Stoch Cię nie uniesie. - zaśmiałam się, a ona spiorunowała mnie wzrokiem.

- Umcia Umcia pękła gumcia, będzie synek albo córcia. - szpechnęła do mnie Lena, ale trochę za głośno. Ewa z Kamilem spojrzeli się na nas.

- Łóżko mnie wzywa! - krzyknęłam i uciekłam do góry, a Lena za mną.

***
Nowy rozdzialik jej! Możecie być ze mnie dumni 🙈 A tak w ogóle przyznawać się kto był wczoraj na wagarach? 😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro