Twenty Eight

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudził mnie budzik, nastawiony na godzinę siódmą rano. Dziś wracamy do Polski. Kamilowi jeszcze nic o tym nie mówiłam, bo nie miałam kiedy. Plastik wczoraj wrócił do Polski, bo Walter jej tak rozkazał. Na początku chciała się na niego rzucić, lecz chłopaki ją przed tym powstrzymali. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Szturchnęłam Lene, reką. Po chwili stała już na równych nogach. Wyciągnęłam z walizki szarą bluzkę, czarne spodnie i kurtkę jeansową oraz czapkę w kolorze bluzki. Przebrałam się, a następnie weszłam do łazienki, w której Lena myła zęby. Wykonałam tą czynność co bliźniaczka przed chwilą. Umalowałam się i opuściłam pomieszczenie. Spakowalam do końca walizkę. Założyłam białe superstary, kurtkę i szalik. Do ręki wzięłam walizkę, a do drugiej telefon, który po chwili schowalam do kieszeni kurtki. Lena zamknęła pokój. Zjechałyśmy na dół. Weszłyśmy po cichu do jadalni. Podeszłyśmy od tyłu do Kamila i pocalowałyśmy go w policzek, a następnie odeszlyśmy. Wstał z prędkością światła z krzeselka.

- A wy gdzie jedziecie? - zapytał zdziwiony.

- Polska, wzywa. - odparła Lena.

- Serio teraz, kiedy ten plastik wyjechał? - mruknął Tande.

- Został jeszcze jeden plastik, który będzie chciał mi uprzykszyć życie. - spojrzalam na siedemnastolatka.

- A ten to ma orzeszek, zamiast mózgu. - powiedział Wellinger.

- A ty co jej tak bronisz? Zakochałeś się?! - krzyknął młody Prevc.

- A ty co zazdrosny, pacanie?! - warknęłam i wyszłam z jadalni, a za mną Lena. Wsiadlyśmy do taksówki, która zawiozła nas na lotnisko.

**

O dwunastej byliśmy na lotnisku w Krakowie. Ewa nic nie wiedziała, że mamy przyjechać, ale obstawiam, że Kamil jej to już powiedział. Wyszliśmy z lotniska. Miałyśmy zamiar kierować się na autobus do Zakopanem, lecz usłyszeliśmy jak ktoś nas woła. Odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy szwagierkę. Przywitałyśmy się, a następnie weszłyśmy do auta. Po dwóch godzinach byliśmy już w domu. Zdjęłam buty, kurtkę i szalik. Zabrałam walizkę i poszłam na górę. Rzuciłam się na łóżko. Lena zrobiła to samo. Po jakiś dwudziestu minutach leżenia, zabrałyśmy się za rozpakowanie walizek.

**

Ewa zawołała nas na kolację. Zeszłyśmy na dół. Usiadłyśmy przy stole, a blondynka podala nam talerz, na którym było spaghetti. Po chwili dała nam jakiś list. Otworzylam go i zaczęłam czytać.

Mamy zaszczyt zaprosić Lilly i Lene Stoch na Meet And Great z fanani w Amsterdamie ( 08.04.2017r.) I Hamburgu ( 10.04.2017r.). Będzie nam miło jeśli się pojawicie!

Pozdrawiamy, musical.ly

- Jedziemy! - krzyknęła Lena.

**

26.04.2017r., Planica

Jestem właśnie w hotelu w Planicy. W niedzielę jest zakończenie sezonu. Założyłam na siebie jeansową kurtkę, a na stopy białe air force. Zabrałam komórkę i wyszłam z pokoju. Nikt o tym nie wie, że tu jestem. Ewa z Leną przyleciały dwa dni temu, a ja jakąś godzinę temu. Chcę im zrobić niespodziankę. Wyszłam z hotelu i zaczęłam się kierować w stronę skoczni. Po krótkim dystansie, zauważyłam kadrę Polską, Niemiecką, Norweską i Słoweńską przy kawiarni. Z nimi także była Lena i Ewa. Podeszłam od tyłu do Leny i wskoczyłam jej na plecy.

- Liliana! - krzyknęli skoczkowie.

- Tak to ja. - uśmiechnęłam się i zeszłam z siostry.

- Jeszcze raz mnie okłamiesz, a będziesz spała na balkonie. - przytuliła mnie bliźniaczka.

- Też cię kocham.

Nagle usłyszeliśmy krzyki. Odwróciłam się i zobaczyłam plastika. Miała włosy w kolorze fioletowym. Gdy ją zobaczyłam zaczęłam się śmiać. Nawet młody Prevc, zaczął śmiać się pod nosem ze swojej dziewczyny.

- Wiedziałam, że to wasza sprawka. - warknęła fioletowowłosa i pobiegła w swoją stronę.

- Lena, to twoja sprawka no nie? - szepnęłam.

- Moja? Coo? - zaczęła się śmiać.

- Widać, że moja krew. - pocałowałam ją w policzek.


***

Jak tam weekend? 🌹🙋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro