Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Nathana

Właśnie znajduję się na lotnisku. Przyleciałem tutaj dla mojej małej księżniczki. Nie widzieliśmy się tyle lat. Chciałem w końcu ją odwiedzić i pogadać, pobyć z nią. Rozmowy przez telefon, internet znudziły mi się. Chcę w końcu poczuć jej zapach, przytulić ją.
Lisa po stracie Chrisa, zamknęła się w sobie, długi czas nie rozmawiała ze mną, odcięła się ode mnie. Jednak od pewnego czasu zauważyłem, że na jej twarzy cały czas gości uśmiech i jest pełna radości i energii. Jestem prawie w stu procentach pewien, że kogoś poznała i ten ktoś zmienił jej życie. Mam gorącą nadzieję, że nikt ją już nie skrzywdzić.
Wczoraj trochę się zaniepokoiłem, bo zawsze codziennie wysyła mi smsa na dobranoc, a wczoraj nic takiego nie otrzymałem. Sprawdzałem jeszcze kilka razy, ale nic nie było.
Może po prostu zapomniała, a ja jestem przewrażliwiony na jej punkcie.
Dziewczyna opowiadała mi o nowej partnerce jej taty. Wiem, że jest jej trudno z tym, ale może nie jest ona aż tata zła, co nie?

Zatrzymałem najbliższą taksówkę i ruszyłem pod jej adres. Oby się ucieszyła z mojej wizyty. Najpierw odwiedzę ją, bo wiem, że za parę dni wyjeżdża na wakacje. Później pojadę w spokoju do rodziców i tam zostanę, przez najbliższe dwa tygodnie.

Po 40 minutach byliśmy już przed domem Lisy. Zapłaciłem uprzejmemu panu, wyjąłem z bagażnika walizkę i ruszyłem pod drzwi brunetki. Zadzwoniłem parę razy z uśmiechem na ustach, oczekując aż ktoś mi otworzy. 

W progu ujrzałem kobietę, która była zapewne farbowaną brunetką z niebieskimi oczami. Jej ubiór stwarzał pozory, jakby pracowała jako sekretarka.

- Dzień dobry. - odezwałem się nieśmiało, chcąc być miły.

- Dzień dobry. - odpowiedziała odchle, lekko mnie lekceważąc.  - Nie potrzebuje żadnych garnków, biżuterii. - powiedziała, zamykając już drzwi.

- Nie, nie.. - przytrzymałem nogą drzwi, co spowodowało, że nie kobieta nie była w stanie ich zamknąć.

- Co ty wyrabiasz? - oburzyła się, unosząc ręce do gory. - Powiedziałam wyraźnie.

- Ja do Lisy. - cały czas skanowałem ją wzrokiem. - Mogę wejść? - zapytałem z nadzieją.

- Lisy nie ma w domu. - spojrzała na swoje jakże zadbane paznokcie.

- To mogę poczekać?

- Ona już tutaj nie mieszka. - powiedziała surowo, patrząc wprost na mnie.

- Nie mieszka? - powoli analizowałem jej słowa.

Lisa nie powiedziała mi, że się wyprowadziła.

- To gdzie mogę ją znaleźć? - dociekałem, próbując się dowiedzieć od niej coś więcej.

- A co wy wszyscy szukacie tak tej dziewuchy? - oburzyła się, machając rękami.

- Wszyscy? To znaczy... - zmarszczyłem brwi.

- Nic, nic. - powiedziała szybko. - Jest u Clina.. Colna kto tam wie, tego swojego chłopka. - powiedziała obojętnie, próbując mnie spłoszyć.

- Ma pani adres?

- Nie. - burknęła coś do siebie, wyraźnie zdenerwowana moim przyjściem.

- Okey. - chwyciłem rozczarowany walizkę. - Dziękuję.. Do widzenia. - rzuciłem, odchodząc.

Dlaczego Lisa nie powiedziała mi, że ma chłopaka i że wyprowadziła się z domu rodzinnego?

Zadzoniłem po taksówkę, aby ta zawiozła mnie do rodziców. W międzyczasie próbowałem dodzwonić się do brunetki na wszelkie sposoby, ale nie odbierała. Może ona daje mi jasno do zrozumienia, że nasza przyjaźń już nie istnieje.
Nie będę już się z nią kontaktował, jeśli taka jest jej decyzja, to uszanuję ją i dam jej spokój. A jeżeli będzie chciała to zadzwoni.

Gdy taksówka podjechała pod dom, zrezygnowany i z lekkim ukłuciem w sercu wsiadłem do pojazdu.

****

Otworzyłem lekko drzwi, aby nikt się nie zorientował. Zastanawiałem się czy mama jest w domu. Zdjąłem powoli buty, odkładając je delikatnie.
Wszedłem do kuchni i zastałem w nich kobietę, która zapewne gotowała obiad dla naszej rodziny. Była odwrócona tyłem i w rytm muzyki poruszała biodrami, cicho nucąc piosenkę. Uśmiechnąłem się pod nosem, podchodząc bliżej i zakrywając jej oczy.

- Carl! - uchłyszałem lekko zdenerwowany głos mamy. - Co tam wcześnie? - zapytała, łapiąc za ścierkę.

- A tak jakoś. - powiedziałem, próbując powstrzymać się od śmiechu.

- Nathan? - odwróciła się gwałtownie. - Nathan! - krzyknęła, rzucając mi się w ramiona. - Co ty tutaj? - w jej głosie wyczułem zdziwienie.

- Przyjechałem na 2 tygodnie, odwiedzić starą rodzinkę. - zaśmiałem się, uwalniając kobietę z uścisku.

- O Boże. - pogładziła moje włosy. - Dlaczego nam nie powiedziałeś? - zapytała, cały czas skanując mnie wzrokiem. - Zmieniłeś się. - powiedziała cicho.

- Chciałem zrobić wam i.. niespodziankę. - posłałem jej szeroki uśmiech.

- Byłeś u Lisy? - wróciła do krojenia, cały czas nie mogąc uwierzyć, w to co widzi.

- Tak. - rzuciłem ledwie słyszalnie i usiadłem na krześle.

- Zmieniła się prawda? - spojrzała na mnie. - Wyładniała, w sumie zawsze była piękną dziewczyną.

- Nie widzieliśmy się.

- Jak to? - odwróciła się gwałtownie, marszcząc brwi.

- Wyprowadziła się z domu.. - oparłem głowę na ręce. - Do chłopaka. - dokończyłem.

- To pewnie ten z którym ją widziałam. - powiedziała cicho, tak abym nie usłyszał.

- Widziałaś ją?

- Tak kilka razy, w kawiarni, wiesz tą co tata od lat lubi.- tłumaczyła. -  Zawsze była blisko takiego chłopka, a potem wychodzili razem trzymając się za ręce.

- Pojadę tak, może ją zastanę, albo jej chłopka. - rzuciłem, wstając z miejsca. - Idę się odświeżyć.

- Dobrze, obiad będzie za 30 min.  - zawołała, gdy byłem już na schodach.

****

Po zjedzonym obiedzie, postanowiłem pojechać do tej kawiarni i spotkać się z Lisą, a jeśli jej nie będzie, to zdobędę jej adres. Nasza przyjaźń nie może się skończyć, przecież jeszcze tydzień temu wszystko było dobrze. A teraz nawet się nie oddzywa do mnie.
Wiem, że ją zawiodłem, wiem, że niekiedy byłem strasznym dupkiem. Ja z tego wszystkiego zdaje sprawę, ale ona nie odejdzie bez słowa. Nie pozwolę jej na to.

Pożyczyłem samochód od mamy i pojechałem pod ulubioną kawiarnię mojego taty. Odkąd pamiętam zawsze tata zabierał tutaj moją rodzcielkę w niedzielne popołudnie. Od czasu kiedy tata pracuje na pogotowiu, mama kupuje mu tutaj ciasto i razem jedzą w domu.
Carl, mój tata nie ma teraz zbyt dużo czasu na rodzinę, trochę mnie to drażni i irytuje, ale ktoś musi się poświęcić dla ludzi. Z drugiej strony szanuję jego pracę i jestem pełen podziwu dla niego, że jest w stanie poświęcić się dla tych ludzi i zrezygnować z przyjemności.

Wysiadłem z samochodu i ruszyłem do budynku. Przez te parę lat zmieniło się tutaj. Stoły zostały odnowione, a wystrój zmieniony całkowicie. Zdjąłem okulary przeciwsłoneczne i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu w celu wychaczenia jakiejś kelnerki lub kelnera. Podszedłem bliżej do lady i oczekiwałem aż ktoś wyjdzie z kuchni.
Moim oczom ukazał się ciemnowłosy chłopak, mógł być w moim wieku. Jego kruczoczarne włosy dostrzec można było już z daleka.

- W czymś pomóc? - zapytał odkładając szklanki na miejsce.

-Pracuje tutaj Lisa? - oparłem ręce na blacie.

- Tak. - odpowiedział niepewnie, jakby mi nie ufał.

- A jest może teraz? - wbiłem swój wzrok w postać bruneta.

- Nie ma. Coś przekazać? - zmarszczył brwi, krzątając się i wycierając ręce.

- Nie dziękuję. - rzuciłem, zastanawiając się jak ma na imię chłopak Lisy. - A jest jej chłopak? - kiedy moje słowa dotarły do niego, zmarszczył brwi.

- Może jest...

- Dobra stary. - powiedziałem głośnej. - Widzę, że mi nie ufasz.. - przerwałem, widząc jak jakiś brunet wychodzi z pomieszczenia. - Jestem przyjacielem Lisy i jej szukam, Nathan. - podałem mu dłoń.

- Ben. - odwzajemnił gest. - To jest Colin, jej chłopak. - pokazał na brunata, który najwidoczniej był rozkojarzony.  - Pytaj jego.

- Dzięki. - podziękowałem i ruszyłem do chłopaka. - Colin? - podszedłem do niego bliżej.

- Tak? - odwrócił się w moją stronę.

- Jesteś chłopakiem Lisy? - zapytałem, stając naprzeciwko niego.

- Już chyba nie. - odpowiedział smutno i wrócił do ścierania stołu.

- Gdzie ona jest? - zapytałem, mając nadzieję, że w końcu ktoś mi coś powie.

- W swoim domu, a gdzie ma być? - prychnął, wzruszając ramionami.

- Nie ma jej tam.

- Jak jej nie ma, jak była wczoraj? - zmarszczył brwi, a w jego oczach zobaczyłem zakłopotanie.

- Byłem dzisiaj i jej nie ma. - powiedziałem lekko zaniepokojony.

- A co pewnie znalazła sobie kogoś innego. - zacisnął pięści.

- Nie mów tak o niej! - zacisnąłem mocniej szczękę.

- Znudziłem jej się, to pewnie poleciała do ciebie.

- Uspo.. - nie zdążyłem nic powiedzieć, bo przed moimi oczami ukazała się ciemność.

- Colin!! - usłyszałem gdzieś w tle. - Co ty odpierdalasz idioto? - czułem jak ktoś podbiega do mnie.



___________

Dzisiaj taki krótszy niż zwykle
I nowa postać!
Myślicie, że Nathan będzie miał w tym jakiś udział?
Spodobał wam się?
Czy Colin nie zareagował za nerwowo?
I co będzie dalej z Lisą?
Czy zorientują się, że coś jest nie tak?
Czy wpadną na pomysł, że Lisa została porwana i to jeszcze przez kogo?
I czy zdążą na czas?

Zapowiadają się bardzo emocjonujące rozdziały.

Do zobaczenia wkrótce. ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro