Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dzień dobry, już jestem. - weszłam na zaplecze, rozglądając się w poszukiwaniu szefa.

- Cześć. - przywitał mnie młody kelner.

- Hej.. - zmarszczyłam brwi. - Jest szef? - zapytałam, patrząc na niego jak wychodzi z pomieszczenia.

- Będzie za 2 godziny. - wrócił z powrotem i oparł się o bar.

- Okey, to ja zabieram się do pracy.

- Jak coś to pomogę ci, tylko mów. - wziął tacę i ruszył do stolika.

Weszłam na zaplecze i przebrałam się w firmowe ubrania, a później zaczęłam pracę.

****

O trzeciej skończyłam zmianę i zaczęłam zbierać się do domu.
Pierwszy dzień minął bardzo fajnie. Ludzie są dość mili i uprzejmi. Zawsze cię zrozumieją, no zdarzają się wyjątki. Szef jest na prawdę w porządku, dba o to aby jego pracownikom było jak najlepiej. Tacy szefowie nie zdarzają się często. Z innymi pracownikami też się dogaduję, chociaż poznałam tylko dwójkę, Ben i Monica. Podobno jest jeszcze jeden chłopak, ale na razie ma wolne.
Pożegnałam się w wszystkimi i wsiadłam do swojego samochodu. Chciałam jak najszybciej załatwić sprawę tych ubrań i żyć dalej swoim tokiem.

Podjchałam pod znajomy mi budynek. Zaparkowałam na parkingu i wyciągnęłam z tylnego siedzenia ładnie zapakowane rzeczy i przyczepioną do pudełka karteczkę
"Dziękuję"

Wjechałam windą na 4 piętro i podeszłam do znanych mi drzwi. Położyłam na ziemi pudełko i jeszcze chwilę się przyglądałam tym pięknym dębowym drzwiom.

Co ja w ogóle wygaduje?

Wahałam się jeszcze chwilę aż w końcu zadzwoniłam. Stałam tam i patrzyłam na drzwi.

Cholera! Przecież ja już zadzwoniłam. Kurwa no...

Pobiegłam do windy, która mieściła się na przeciwko jego mieszania. Nawet nie wiem ile razy naciskałam ten głupi przycisk.

- Kurwa noo.. Zepsułaś się czy jaki chuj? - powiedziałam sama do siebie, a po chwili usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.

Tylko spokojnie.

Nie odwracałam się w jego stronę, tylko patrzyłam w szarą powierzchnię. Próbowałam zakryć się jeszcze włosami. W końcu winda się otworzyła i wubiegły z niej dzieci.

- Akurat teraz zachciało się wam bawić? - pomyślałam wchodząc do windy.

Nadal stałam plecami do jego drzwi. Gdy już byłam prawie pewna, że wszedł do środka, odwróciłam się, aby nacisnąć przycisk.

- Japierdole, ty gnoju. - chwyciłam się za klatkę piersiową, głośno oddychając.

- Nie chciałem... - cały czas śmiał się.

- Co ty tu w ogóle robisz? - zapytałam, opierając się o barierkę.

- Yy.. Mieszkam? - uniósł brwi do góry.

- A no tak... - patrzyłam tak na niego i modliłam się aby stamtąd wyjść.

- Nie musiałaś od kupować tych rzeczy.

- Czemu ta winda nie jedzie? - rozejrzałam się dookoła.

- Bo nie wcisnęłaś guzika? - znowu się śmiał.

- Bo mnie wystraszyłeś. - podeszłam i nacisnęłam cyfrę 1.

- Myślisz, że jak odwrócisz się tyłem, to się nie poznam?

- Tak, tak myślę. - posłałam mu zabawny uśmiech.

- Umówisz się ze mną? - zapytał, gdy wyszliśmy z windy.

- Ty i ja. - pokazałam na mnie i na niego. - Nie, nie. To się nie uda.

- Dlaczego jesteś taka uparta? - podążał wciąż za mną.

- Mam dość facetów. Jesteście tacy sami.

- Lisa. - odwróciłam się w jego stronę. - Nie daj się prosić. - oparł się o mój samochodów.

- Nie wiem, muszę to przemyśleć.

- Daj mi swój numer. - podał mi telefon, a ja szybko wpisałam cyferki.

- Mam nadzieję, że nie będę żałować. - otworzyłam drzwi Do samochodu.

- Nigdy. - na jego twarzy ukazał się wielki banan. - Do zobaczenia. - pomachał mi i odszedł.

Odpaliłam samochód i niedowierzając  wyjechałam z parkingu.
Colin jest tajnym chłopakiem. Przy nikim tak się jeszcze swobodnie nie czułam, ale w sumie z Chrisem też było fajnie na początku. Troszczący i romantyczny facet.
Nie mogę po raz kolejny dopuścić do sytuacji, w której zostanę skrzywdzona. Mimo iż Colin mi się podoba, muszę trzymać go na pewną odległość. Nie wiem jakie ma zamiary i czy to spotkanie na parkingu, w parku było przypadkowe. Czy to możliwe, że to tylko zbieg okoliczności?

Mam nadzieję, że nie mylę się co do niego.

****

Zaparkowałam na podjeździe, zabrałam torebkę i ruszyłam w kierunku domu. Wyjęłam z torebki klucze, aby otworzyć drzwi. Zdziwiłam się, że nie są one zamknięte. Przecież dobrze pamiętam, że jak wychodziłam do pracy, to dokładnie je zamknęłam.
Pewnie ojciec wrócił z kolegami dalej pić. Znalazł sobie na ulicy jakiś meneli i bawi się z nimi, a ja na ich widok mam ochotę wymiotować. Są ludzie, którzy stracili dom i mieszkają na ulicy, ale nie piją, tylko walczą aby mieli jakieś godne warunki. A oni? Oni to tacy pospolici meneli. Moja mama zawsze pomagała tym, którzy na prawdę na to zasługiwali, a nie tym, którzy za ciężko zarobione pieniądze kogoś, idą kupić sobie piwo

Zaczynam być wściekła na mojego ojca, za to co robi ze sobą. Jak można z takiego człowieka, stać się kimś takim jak teraz. Nie chcę się dzisiaj denerwować, mam za sobą strasznie fajny dzień. Znalazłam świetną pracę, poznałem tajnego chłopka, który wydaje się w porządku i myślę, że możemy się zaprzyjaźnić, a nawet może coś więcej. Nie liczę zbyt na to, ponieważ jak ja, mogę podobać się jemu. On pewnie ma swoje, już poukładane życie, a ja tak nagle weszłam do niego i nie mogę się wydostać. Niby chcę być blisko niego, czuję to coś, ale na myśl tam tego zdarzenia i myśli, że mógłby mi zrobić coś podobnego jak Chris, przeraża mnie. Dawniej było to coś dla mnie dziwnego, że osoby, które ktoś próbował lub zgwałcił tak boją się dotyku, mają taką traumę. Teraz gdy sama to przeżyłam, wiem jak trudno jest zapomnieć i wrócić do normalnego życia.

Wchodząc do środka, poczułam dobrze znany mi zapach. Ogarnął mnie lęk, strach. Mama nie żyje, ona nie gotuje. Nie ma jej tutaj. Weszłam powoli i cicho do kuchni. To co tam zastałam, przeszło moje najśmielsze oczekiwanie.

_________
Hej
Hej
Co tam moje misie?
Kolejny rozdział za nami.
Trochę taki nudny, ale muszę was wprowadzić.
Ta książka nie będzie miała dużo rozdziałów, bo tylko ok. 30
Nie będę jej ciągnąć tak jak Kocham Cię wariacie i Bądź moja, prawdopodobnie też będzie jednoczęściowa.

Piszcie co sądzicie na temat książki!! To dla mnie bardzo ważne .

Dziękuję wam za wszystko

Do zobaczenia 😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro