1
Pov. Adrien
- Odbiło ci! - wykrzyknąłem w stronę Chloe i odpychając ją od siebie, zacząłem szukać Marinette.
Ciekawe czy przeze mnie nie przyjdzie do szkoły. Albo.. nie wiem, ja nic nie wiem.
Zacząłem kręcić się w koło trzymając ręce na głowie z nadmiaru emocji.
Alya! Olśniło mnie. Przecież Alya, była jej przyjaciółką, powinna była coś wiedzieć.
Znalazłem ją na korytarzu z komórką w ręku i zaniepokojoną miną. Podeszłem do niej i zapytałem.
- Alya widziałaś Marinette ? - przeniosła wzrok na mnie i od razu podniosła dłoń i z lekkim rozmachem, uderzyła mnie w twarz. Zdziowiony jej zachowaniem, przyłożyłem ręke do zaczerwienionego policzka.
- ałć - powiedziałem mechanicznie, pocierając policzek.
- Ty idioto, nie masz już czternastu lat! Marinette nie odbiera, a wiesz czemu!? - wzięła głęboki oddech, by kontynuować - Bo ją zraniłeś, dawałeś jej nadzieję! Ona się w tobie kochała aż trzy lata! A ty? A ty co zrobiłeś?! Dawałeś jej tylko nadzieję - pisnęła wściekła. - Albo wiesz co!? Już nie mieszaj się w jej życie! Dość zrobiłeś. Tylko mącisz jej w głowie! - wykrzyknęła, a z jej oczu pociekły łzy - to moja przyjaciółka, najlepsza przyjaciółka - wyszeptała te słowa z wielkim bólem.
Zjebałem i to totalnie, musiałem to naprawić. Byłem głupi, a ona mnie kochała, a teraz pewnie mnie nienawidziła. Jak mogłem tego nie zauważyć.
Nagle zaczęło grzmieć i padać.
Zdziwiony spojrzełem w niebo.
- Przecież niebo było błękitne, jakieś trzy minuty temu - wymamrotałem do siebie.
Wszedłem do pomieszczenia tak jak wszyscy. Panowała tam grobowa cisza.
Musiałem to sprawdzić.
Lecz nie dane mi to było, gdy usłyszeliśmy stukot szpilek.
Wszyscy odwrócili wzrok w tamtym kierunku. Ja też. I to co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg. Cała moja szczęka zaczeła mimowolnie drżeć.
Stała tam. Ona. Marinette.
Była piękna jak zwykle.
Jej włosy zawsze związane w dwie kitki, teraz były rozpuszczone. Miała Granatowo-srebrny strój i maskę, Miała laskę w której znajdowały się kolczyki.. I to nie byle jakie kolczyki. To były kolczyki biedronki.
- To niemożliwe - powiedziałem do siebie. To się nie dzieje na prawdę. Jak ona ją pokonała. Przecież biedronka jest niezastąpiona.
- I co? Zaskoczeni? - odezwała się pierwsza.
Nikt nic nie odpowiedział. Wszyscy byli przerażeni. Dopiero teraz usłyszałem głosy karetki i policji. Spojrzałem przez ramię by zajrzeć przez okno i mnie zatkało. Wszystko zniszczone..
- Co ty zrobiłaś ? Nie jesteś sobą Marinette. Prosze daj sobie pomóc - odezwała się Alya. A ja dalej stałem nieruchomo w takiej samej pozycji jak wcześniej.
- Właśnie że jestem sobą! To byłam ja. Zniszczę ten nędzny świat, bez kszty współczucia i miłości. - odpowiedziała z odrazą.
- Biedronka i Czarny kot cię odmienią, ja to wiem - dalej ciągneła Alya. A ta tylko uśmiechnęła się kpiąco.
- Ależ ty naiwna, biedronki już nie ma i nigdy nie wróci - wysyczała zła, lekko podnosząc swoją laskę.
- A wasz Czarny kot, ojej, nie poradzi sobie bez swojej biedronki, jaka szkoda - uśmiechnęła się złośliwie i pchnęła swoją laską, a cała szkoła zaczęła się powoli zawalać.
- Marinette - powiedziałem cicho.. Powstrzymując łzy.
Ta spojrzała się na mnie i zachichotała.
Jej pusty wzrok mnie zabolał. Nie miałem pojęcia, że aż tak mocno ją zraniłem.
- Zniszczę was od środka. Każdy będzie cierpiał tak jak ja, bez wyjątku. A ciebie - wskazała na mnie laską - Zostawie sobie na koniec - wysyczała i za pomocą granatowego dymu zniknęła.
Kręciło mi się w głowie, wszędzie słychać było krzyki i szloch. To był koniec.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
I jak podoba wam się 1 rozdział ?
Mam nadzieję że wyszedł ;) Jednak czuję taki Cringe gdy to pisze xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro