Daje Ci kwiaty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[ Trochę nie po kolei, ale mam nadzieję, że nie będziecie mieć nic przeciwko ]

[ Dziękuję za 20k wyświetleń!♡ ]

Sasuke

Fiołek: to wyraz tęsknoty, skrywanej miłości, wierności.

Skrzywiłaś się nieznacznie na widok wianuszka dziewczyn, które starały się zwrócić na siebie uwagę Sasuke. Otaczały go ze wszystkich stron i zagadywały, a gdy jakimś cudem jego wzrok powędrował w stronę któreś z nich, rumieniło się i zachwycało co najmniej pięć.

Czekałaś, aż szestnastolatek zauważy cię w tłumie. Byłaś pewna, że zaraz tak się stanie, a wtedy uciekniecie przed zgrają fanek w jakieś spokojne miejsce, gdzie spędzicie popołudnie.

Ale brunet coś długo nie zwracał uwagi na twoją osobę, przez co poczułaś się, jakbyś była tylko tłem dla innych dziewczyn. Westchnęłaś głośno i po krótkiej przepychance przedarłaś się przez tłum.

– Długo mam jeszcze czekać, aż mnie zauważysz? – zapytałaś zirytowana, zakładając przed sobą ręce.

Uchiha przewrócił oczami i złapał cię za nadgarstek po czym zniknął z tobą w kłębie dymu.

Pojawiliście się na dachu budynku niedaleko, skąd miałaś wprost idealny widok na zdezorientowane wielbicielki twojego chłopaka. Patrząc na nie z gniewem w oczach, zaczęłaś o czymś intensywnie myśleć.

– Nie zawracaj sobie nimi głowy – odezwał się Sasuke, widząc na kogo pada twój zabójczy wzrok. – Ignoruj je, tak jak ja.

– Wyobraź sobie, że to trudne mieć gdzieś, że dokądkolwiek nie pójdziemy, zaraz zbiera się wokół ciebie tłum dziewczyn – burknęłaś.

– Myślałem, że już się przyzwyczaiłaś... – westchnął cicho, a ty odwróciłaś się do niego gwałtownie.

– Do czegoś takiego nie da się przyzwyczaić! – Spojrzałaś na niego krytycznie, z podejrzliwością w oczach. – Ale może tobie się to udało, bo tak naprawdę to ci się podoba?

– Zwariowałaś?! – Teraz to Sasuke widocznie się zirytował.

– Jasne, teraz jeszcze zrób ze mnie wariatkę... – prychnęłaś i odwróciłaś się tyłem.

Sasuke wpatrywał się w ciebie z niezrozumiałym wyrazem twarzy przez dłuższy moment. Starał się dowiedzieć, o co ci tak naprawdę chodziło i po chwili mu się udało. Mimo, że nie widział w tym swojej winy, rozumiał, że mogły cię denerwować jego fanki. Zresztą on sam ledwo wytrzymywał, aby nie przebić którejś chidori.

Chłopak chciał ci to jakoś wynagrodzić, dlatego niepostrzeżenie zniknął z dachu, a gdy znów się pojawił, podszedł do ciebie i zdobył się na delikatny uścisk, układając głowę na twoim ramieniu.

– Chodźmy na spacer – powiedział, unosząc na wysokość twoich oczu mały bukiet fiołków.

Itachi

Konwalia: oznaczają subtelność, delikatność, wręcz nieśmiałość. Są wręczane osobom, których urodę podziwiamy.

Kwiaty na urodziny to ważna część prezentu, szczególnie gdy solenizantką jest kobieta. Bukiet to zawsze miły akcent i symboliczne danie do zrozumienia, że lubi się i szanuje obdarowywaną osobę. Właśnie tak uważał Itachi, który z tą myślą wybierał idealny dodatek do podarku, który chciał ci dzisiaj wręczyć.

Chłopak niby słyszał, jak mówiłaś, że do szczęścia nie potrzeba ci niczego więcej niż jego i tego, aby zwyczajnie pamiętał o twoich urodzinach, ale i tak chciał ci coś ofiarować. W końcu byłaś jego dziewczyną.

Brunet z zadowoleniem pojawił się przed dużą posiadłością klanu Hyūga i zapukał do drzwi. Otworzyła mu twoja mama, która na jego widok, uśmiechnęła się łagodnie.

– O, Itachi-san, [Imię] nie mówiła, że będziesz na obiedzie – powiedziała na wstępie, otwierając szerzej drzwi. – Ale nic nie szkodzi, wejdź proszę.

Nim Uchiha jakkolwiek zareagował, weszłaś do korytarza zaciekawiona.

– Kto przyszedł? – zapytałaś, a widząc Itachiego, uśmiechnęłaś się szeroko podchodząc.

– Wszystkiego najlepszego, [Imię] – powiedział, patrząc na ciebie z uczuciem i wręczył ci bukiet konwalii, które ty z zachwytem przyjęłaś.

– Jak uroczo – przyznała twoja mama.

– Idziemy? – zapytał brunet, na co delikatnie przytaknęłaś głową.

– A wy dokąd? – dopytała zdezorientowana pani Hyūga, na co oboje prawie niewidocznie się zarumieniliście.

– Chcieliśmy ten dzień spędzić razem – oznajmiłaś. – Wstawię kwiaty i możemy iść – dodałaś bezpośrednio do Itachi'ego.

Gdy wróciłaś już bez bukietu, udaliście się nad jezioro, gdzie Itachi w dzieciństwie ćwiczył techniki. Stanęliście na drewnianym pomoście, a wtedy chłopak odważył się chwycić twoją dłoń i spleść wasze palce.

– Dziękuję za kwiaty – szepnęłaś w końcu, przypominając sobie, że nie zrobiłaś tego wcześniej.

– Podobają ci się? – dopytał zadowolony i spojrzał na ciebie.

– Są prześliczne – oznajmiłaś i również na niego spojrzałaś.

– Chciałem, by były idealne, jak cały dzisiejszy dzień. Jesteś dla mnie doskonała i zasługujesz na wszystko co najlepsze – wyznał Itachi i uśmiechnął się nikle, wyjmując z kieszeni podłużne pudełeczko, w którym, jak się później przekonałaś, była bransoletka dla ciebie i którą brunet pomógł ci zapiąć na nadgarstku.

Shisui

Bez: to kwiat miłości i radości, oznaczający najczęściej niewinną, szaloną miłość młodzieńczą.

– Chodźmy na spacer! Ostatnio praktycznie nie spędzaliśmy razem czasu przez misje – rzekł zdeterminowany brunet.

Spojrzałaś na niego znad swojej książki i uśmiechnęłaś się delikatnie, kiwając głową. Wstałaś z kanapy, odkładając lekturę na bok i złapałaś jego dłoń, po czym pociągnęłaś go w stronę wyjścia z bloku.

– A wiesz, że ostatnio znalazłem małą polane? – pochwalił się i splótł wasze dłonie, kierując się w stronę bramy. – Zaprowadzę cię tam – oznajmił z uśmiechem.

Szliście w przyjemnej ciszy, co jakiś czas przerywanej przez Shisuia. Chłopak starał się zagaić między wami rozmowę, do czasu aż nie wyjaśniłaś mu, że twoje uprzejme milczenie spowodowane było chęcią cieszenia się jego obecnością, a do tego słowa nie były potrzebne. Brunet uszanował twoją decyzję, stwierdzając, że czas na podaganki jeszcze nadejdzie.

Gdy dotarliście na małą polanę w sercu lasu pełną kwiatów, uśmiechnęłaś się szczerze i ruszyłaś przodem. Shisui był zadowolony, że wybrał akurat to miejsce, widząc twój zachwyt na rozpromienionej twarzy. Pogratulował sobie w myślach i cię dogonił.

– Jakie ładne kwiaty – powiedziałaś zachwycona widokiem przed sobą i usiadłaś na soczyście zielonej trawie. Shisui zrobił to samo.

– Ten jest ładny – przyznał, zrywając roślinę i podając ją tobie.

– Tak, pamiętam, że w dzieciństwie uczyłam się robić z podobnych wianki – oznajmiłaś, co podsunęło ci pomysł.

Zajęłaś się zrywaniem kwiatów o różnej wielkości i barwie, które później zaczęłaś ze sobą splatać. Uchiha przyglądał ci się zaciekawiony, z uśmiechem. Podczas pracy byłaś znacznie chętniejsza do rozmowy, z czego on skorzystał i zaczął opowiadać różne żarty, zadawać ci pytania, czy po prostu wypowiadać się na tematy, które akurat przyszły mu na myśl.

– I gotowe! – oznajmiłaś, unosząc wianek na wysokość oczu.

– Piękny – powiedział z uśmiechem Shisui, a ty przeniosłaś na niego wzrok i z satysfakcją włożyłaś mu na głowę swoje dzieło. – Och! Cudowny prezent – zachichotał i przybliżył się, łącząc wasze usta.

Szybko jednak się od niego odsunęłaś i spojrzałaś na niego wymownie.

– Też chcę coś dostać – powiedziałaś rozbawiona jego zdezorientowaną miną.

– Zaczekaj. – Uchiha wstał i ruszył w stronę lasu. Zniknął ci z oczu na chwilę, a gdy znów go zobaczyłaś, trzymał w dłoniach olbrzymi bukiet kwiatów bzu. – Proszę bardzo, a teraz chcę buziaka – powiedział, siadając naprzeciwko i podając ci kwiaty.

– Zdajesz sobie sprawę, że łąka jest pełna kwiatów? Nie musiałeś iść po nie specjalnie do lasu...

– Chciałem ci dać akurat te. – Mrugnął do ciebie i zamknął oczy, robiąc z ust dziubek. Zachichotałaś cicho i go pocałowałaś.

Madara

Frezja: wyraz szacunku, ale też zaproszenie do flirtu.

Dobrze pamiętałaś, jak pewnego ranka Madara zwyczajnie zjawił się w twoim domu i poprosił, abyś towarzyszyła mu podczas festiwalu organizowanego w wiosce. Oczywiście się zgodziłaś i jeszcze tego samego dnia wybrałaś się na zakupy, po nowe kimono.

Teraz siedząc przed lustrem, rozczesywałaś swoje włosy, wspominając tamten dzień. Madara był niezwykle zadowolony z twojej odpowiedzi, zresztą tak samo jak i ty.

Cieszyłaś się, że cię zaprosił, bo lubiłaś wszelkiego rodzaju organizowane zabawy i przypuszczałaś, że i tak byś wybrała się na festyn. Ale dużo szczęśliwsza czułaś się, mając świadomość, że dodatkowo ten czas będziesz mogła spędzić w towarzystwie ukochanego.

Odłożyłaś szczotkę na blat toaletki i ruszyłaś do salonu, gdzie spotkałaś braci grających w shōgi.

– Jak wyglądam? – zapytałaś promiennie się uśmiechając, na co obaj przenieśli na ciebie spojrzenia.

– Ślicznie! – zawołał od razu z dumą Hashirama i wstał, po czym podszedł do ciebie i ujął twoje dłonie. – Jesteś piękna – dodał z aprobatą i przeniósł wzrok na Tobiramę. – Prawda, braciszku?

Białowłosy westchnął i skinął głową, dyskretnie przestawiając pionki na planszy.

– Ja chyba też będę się już szykował. W końcu jestem Hokage i to mój obowiązek być na festynie – powiedział brunet i ruszył w kierunku swojego pokoju.

Zadowolona uśmiechnęłaś się jeszcze szerzej i niemal nie podskoczyłaś, słysząc pukanie

Z podekscytowania trzęsły ci się dłonie, gdy otwierałaś drzwi. Madara był zachwycony twoim wyglądem i nie omieszkał się o tym wspomnieć kilka razy podczas waszego spaceru na główny plac, który stanowił centrum festiwalu.

– Uwielbiam takie przyjęcia – wyznałaś, wpatrując się w kolorowe kramy, tłumy radosnych ludzi, który świetnie się razem bawili i biegające dookoła roześmiane dzieci.

– Skoro tak, to niech Hashirama organizuje takie rzeczy częściej – odparł Madara i spojrzał na ciebie z zadowoleniem wypisanym na twarzy. – Dla twojego uśmiechu warto robić to codziennie – dodał, a ty poczułaś przyjemne ciepło na policzkach.

– To było miłe – przyznałaś z uśmiechem, na co on uniósł delikatnie kącik ust.

– Zaczekaj chwilę. Pokażę ci co jeszcze może być miłe – oznajmił tajemniczo i nim się obejrzałaś, zniknął ci z oczu.

Westchnęłaś cicho i przystanęłaś przy jakimś stoisku z różnymi kolorowymi ozdobami. Przyglądałaś się ręcznie wykonanym maskom różnych zwierząt, aż w końcu usłyszałaś znajomy głos.

– [Imię]? – Odwróciłaś się, a wtedy uderzył w ciebie widok bukietu kwiatów, które doskonale znałaś.

– Śliczne – powiedziałaś, przyjmując podarek z uśmiechem i spojrzałaś na Madarę znacząco. – Ale czy to oznacza, że chcesz zacząć ze mną flirtować?

Uchiha uniósł zdezorientowany brwi, stając w lekkim osłupieniu.

– Te kwiaty to frezje - zaproszenie do flirtu – wyjaśniłaś z cwany uśmiechem i niebezpiecznie zbliżałaś się do twarzy bruneta.

Obito

Lilie: oznaczają czystość, niewinność i poważne zamiary wobec adorowanej, a także jak najlepsze życzenia.

Szansa na miłość była czymś, co Obito myślał, że stracił wraz ze śmiercią Rin. Chłopak często wspominał dziewczynę, w której w dzieciństwie się zadużył; odwiedzał jej grób i przynosił nań świeże kwiaty. Brunet bardzo za nią tęsknił, ponieważ była jego przyjaciółką, zawsze go wspierała i spędziła z nim dużo czasu.

Pogodził się jednak z tym, że Nohara odeszła, a wtedy poczuł, że może być szczęśliwy z kimś innym. Tym kimś byłaś ty. Obito żywił do ciebie szczere uczucia, które były znacznie silniejsze niż dziecinne zauroczenie. Ty byłaś wybranką jego serca i zdał sobie sprawę, że tylko przy tobie ono tak naprawdę biło inaczej, mocniej i szybciej.

Siedząc nad jeziorem i rozmyślając głęboko, zastanawiał się co zrobić, aby pokazać ci, że jesteś jego szczęściem. Niby nigdy nie skarżyłaś się na brak zainteresowania jego osobą i wręcz pokazywałaś, że doceniasz wszystkie jego starania, ale i tak nie był pewny, czy to co robił dotychczas ci wystarczało.

Brunet chciał ci podziękować, że pokazałaś mu, że mimo istniejącego bólu świat może być naprawdę piękny. I, że dzięki tobie zapominał o cierpieniu. Jednak nie wiedział, jak ma ci to powiedzieć, dlatego postanowił ci ofiarować coś, co wyrażałoby jego uczucia.

Po długim namyśle stwierdził, że najlepsze będzie coś delikatnego i skromnego. Ale nadal nie wiedział, co to mogło być.

Westchnął i odruchowo przekręcił głowę, a wtedy dostrzegł kiwające się na delikatnym wietrze kwiatki. To podsunęło mu pewien pomysł. Wstał i żwawym krokiem ruszył do wioski.

Będąc na ulicy, rozglądał się za kwiaciarnią, a gdy w końcu namierzył swój cel, uśmiechnął się do siebie i wszedł do małego sklepu.

Trochę nieśmiało zapytał florystki o kwiaty, które mógłby ci podarować i które idealnie wyraziłyby to, co czuł. Kobieta z uśmiechem zaproponowała mu białe lilie.

Po kupieniu bukietu, Obito z zadowoloną miną ruszył do twojego domu, a ogarniająca go sielanka zniknęła, gdy tylko stanął pod właściwymi drzwiami.

Zaczął się zastanawiać, czy to aby dobry pomysł. Mimo paniki, nie chciał zrezygnować, przypominając sobie, jak bardzo cię kochał dlatego odważnie zapukał do drzwi.

Gdy mu otworzyłaś, zesztywniałaś cała, a głos zamarł ci w gardle na widok bukietu kwiatów, które Obito nieśmiało ci wręczył i uśmiechnął się nikle, mówiąc, że to prezent specjalnie dla ciebie.

Bez wahania rzuciłaś mu się na szyję, uważając na bukiet, i delikatnie go pocałowałaś w podzięce za ten drobny, ale piękny gest.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro