Walentynkowy rozdział specjalny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ma do czegoś dojść, ale ktoś przerywa

[ Nie chciałam zrobić z tego perwersyjnego rozdziału i starałam się to opisać "delikatnie" ]

[ Trochę namieszam w kolejności, ale umówmy się, że akcja dzieje się już po rozdziale "Razem śpicie (+18)" ]

[ Moją Walentynką zostanie kebab, a jeśli ten związek nie przetrwa, to jutro jest dzień singla, także będzie co obchodzić ]

[ I'm so happy ♡ ]

Sasuke

Ciche westchnienie opuściło twoje usta, gdy poczułaś miękkie usta na swojej szyi. Sasuke od samego początku wydawał ci się dziś jakiś inny, jeszcze spokojniejszy, wyraźnie czymś zamyślony. Nie spodziewałaś się jednak, że gdy tylko przekroczycie próg jego domu, złapie cię za rękę i zaprowadzi do salonu, gdzie usiądzie z tobą na kanapie i zacznie cię przytulać.

Szybko zorientowałaś się, o co mu chodziło. Domyśliłaś się, kiedy zaczął cię całować, ale nie tak jak zwykle, tylko z dużo większym zaangażowaniem, wręcz pasją, którą cię zaraził.

Przytulona do niego, pozwalałaś mu na coraz śmielsze gesty. Dłonią wodził po twoim udzie, ustami wyznaczał ścieżkę na twoim ramieniu i szyi, co w pewnym stopniu cię uspokajało i ekscytowało jednocześnie.

Aż w końcu jego dłonie znalazły się pod twoją bluzką. Mocował się z zapięciem [kolor] stanika, obserwując jednocześnie twoją zarumienioną twarz. Lubił ten widok, podobało mu się, że potrafił cię zawstydzić.

Pocałował cię intensywnie, na co z zapałem odpowiedziałaś, jednak po chwili musiałaś przerwać pieszczotę, bo do twoich uszu dotarło pukanie. Sasuke nie chciał cię puścić i nalegał, abyście udawali, że nie ma was w domu, jednak ty postanowiłaś sprawdzić, kto to był. Przecież mogło się okazać, że chodziło o coś ważnego.

Poprawiając swój biustonosz i bluzkę, ruszyłaś do korytarza, a Sasuke przeklnął pod nosem i uderzył pięścią w kanapę, po czym sam udał się zobaczyć, kto raczył wam przeszkodzić w takim momencie.

Itachi

Rozpięłaś kolejny guzik koszulki chłopaka i uśmiechnęłaś się zalotnie do niego. Itachi spoglądał na ciebie lekko zamglonym wzrokiem, trzymając sztywno dłonie na twojej talii.

Siedziałaś mu na kolanach, z zadowoleniem podziwiając nowo odkryte skrawki jego ciała. Zapragnęłaś ściągnąć tę cholerną koszulkę jak najszybciej, ale nie mogłaś sobie odpuścić tej zabawy. Zwłaszcza, gdy brunet patrzył na ciebie w ten wyjątkowy sposób.

- Jesteś piękna - wypalił niespodziewanie i zsunął dłonie niżej, bezwstydnie układając je na twoich pośladkach.

Uśmiechnęłaś się delikatnie i zdjęłaś w końcu jego koszulę. Twoje dłonie przesuwały się po jego ciele, napawając jego rozgrzaną skórą. Spoglądałaś mu prosto w oczy, aż cię nie pocałował, rozwiązując twoje kimono.

Itachi był raczej spokojny i wiedziałaś, że sam, choćby po cichu cię pragnął, nie wspomniałby ci o tym, nie będąc pewnym, czy ty również chciałabyś się do niego zbliżyć. Dlatego postanowiłaś, że weźmiesz sprawy w swoje ręce i tak wylądowaliście na łóżku w jego pokoju.

Językiem badał wnętrze twoich ust, gdy nagle oboje poczuliście delikatny powiew niosący za sobą chłód. Odkleiłaś się od Itachi'ego i spojrzałaś razem z nim w stronę drzwi, w których stał zażenowany Sasuke, przyglądając się wam z grobową miną.

Nastała niezręczna cisza, Sasuke mierzył was zdegustowanym spojrzeniem jeszcze chwilę, po czym jakby nigdy nic zamknął drzwi i ruszył w swoją stronę, a Itachi westchnął ciężko i złapał się dłonią za głowę, zażenowany tym, że jego młodszy brat was przyłapał w jednoznacznej sytuacji.

- Trochę... Słabo - mruknęłaś pod nosem i spojrzałaś na swojego chłopaka, który wyglądał jakby zaraz miał dostać depresji.

Shisui

Z twojego gardła wydostał się głośny jęk, kiedy brunet zrobił kolejną malinkę na twoim ramieniu. Shisui odchylił się lekko i spojrzał na swoje dzieło - kilka czerwonych śladów, które tworzyły coś na wzór kwiatka.

Chłopak bez skrępowania ściągnął swoją koszulkę, odsłaniając wyrzeźbiony tors i ramiona, na których ułożyłaś dłonie.

Kiedy tylko dostatecznie scałował twoją szyję, odnalazł twoje usta i wpił się w nie gwałtownie, wydostając z twojego gardła zduszony pomruk. Docisnął cię do ściany i zacisnął dłonie na twoich biodrach.

Nie próbowałaś go w żaden sposób powstrzymywać, wręcz przeciwnie. Sama czułaś dziwną chęć bycia jak najbliżej niego i pragnęłaś, by pod żadnym pozorem nie zaprzestał swoich poczynań.

Oboje byliście podekscytowani tym, co właśnie się działo. Może to właśnie z tego powodu nie usłyszeliście, że ktoś się dobijał do domu. W chwili, gdy Uchiha miał zająć się guzikiem od twoich spodni, usłyszeliście skrzypienie drzwi i natychmiast się od siebie odsunęliście.

Itachi, który was zobaczył was bez koszulek, natychmiast pojął, co by zaszło, gdyby wam nie przeszkodził i strasznie się śpiął, nie wiedząc, co ma powiedzieć, zupełnie tak jak i wy.

- ...To ja może przyjdę później - powiedział zmieszany Itachi i wycofał się ostrożnie.

Madara

Było ci niezwykle gorąco, a sytuacji wcale nie poprawiał Madara, który zachłannie cię całował, jednocześnie wciskając ci dłonie pod spódnicę. Jak do tego doszło? Nie wiedziałaś. Szykowałaś herbatę, kiedy nagle poczułaś jak mężczyzna cię objął, a później to już jakoś poszło.

Zamruczałaś mu prosto w usta, gdy docisnął cię do szafki i przesunął swą dużą i ciepłą dłoń po twojej nodze, aż do uda, na którym ją zatrzymał.

Zabrałaś się za rozwiązywanie pasa od jego kimona, zupełnie nie przejmując się, że ktoś w każdej chwili mógł wejść do kuchni i przyłapać was w tej... Jednoznacznej sytuacji. Ale kto, by o tym myślał, kiedy tuż obok był mężczyzna, który samymi pocałunkami odbierał zmysły?

Madara w końcu złapał cię za biodra i posadził na blacie, a sam stanął między twoimi rozchylonymi nogami.

I właśnie wtedy usłyszeliście ciche chrząknięcie dobiegające z przejścia do kuchni. Natychmiast się od niego odkleiłaś, gwałtownie blednąc na twarzy. Wychyliłaś się lekko zza ramienia mężczyzny, a wtedy odetchnęłaś z ulgą, na widok Hashiramy.

Madara spojrzał na niego przez ramię i tylko cicho westchnął.

- Chyba jeszcze nigdy nie cieszyłem się tak bardzo jak teraz, że cię widzę - powiedział Uchiha. - A jednocześnie mam ochotę ci coś zrobić, że nam przerwałeś - dodał pod nosem.

Obito

Był to dzień jak każdy inny. Odpoczywaliście w twoim pokoju po obiedzie, przytuleni do siebie. Patrzyłaś w okno, jeżdżąc dłonią po plecach chłopaka, który od czasu do czasu cicho pomrukiwał. Wokół panowała przyjemna cisza.

Przeciągnęłaś ramiona i spojrzałaś na Obito, a wtedy uniosłaś odruchowo brwi. Wpatrywał się w ciebie od dłuższego czasu, a w jego oczach lśniło coś tajemniczego.

Nim się obejrzałaś, wspiął się na ciebie i złączyć wasze usta w zmysłowym pocałunku, który szybko odwzajemniłaś.

Czując jego dłoń pod swoją koszulką, zarumieniłaś się, ale nie powstrzymałaś go. Obito przesunął dłonią po twoim brzuchu, aż do piersi, jednocześnie przejęchał językiem po twojej dolnej wardze.

Wypuściłaś go do ust, wydając z siebie przy tym rozkoszne westchnienie. Podczas walki o dominację, brunet nie mógł się powstrzymać i ścinął delikatnie twoją pierś przez biustonosz, a ty cicho jęknęłaś, poddając się mu.

Zajęci sobą, ścigaliście się w pocałunku, który był coraz to gwałtowniejszy, nie słysząc kroków odbiegających z korytarza.

W chwili, gdy Obito odsunął się i zdjął twoją bluzkę, do pokoju zajrzał nie kto inny jak twój pseudobraciszek.

- [Imię], widziałaś moją książkę...? - szarowłosy ucichł, kiedy tylko spostrzegł w jakiej sytuacji się znajdowaliście.

Pisnęłaś cicho i sięgnęłaś po koszulkę, którą starałaś się zakryć. Obito zagryzł lekko wargę i spojrzał to na ciebie, to na Hatake, który teraz wyglądał jakby miał zejść zaraz na zawał.

- J-jest na szafce... - odparłaś zawstydzona, wbijając wzrok w materac, cała czerwona na twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro