~• Rodzina?•~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Czekaliśmy na ciebie Lira- Powiedział mężczyzna.

Co się do cholery dzieje w moim domu, w moim salonie, na mojej kanapie siedzą Leon Miller, Nino Miller i... ich ojciec.

- Na mnie czekaliście? W jakiej sprawie?- zapytałam grzecznie.

-Lira pamiętasz jak opowiadałam ci że ojciec zginą w wypadku? - odezwała się mama

- Tak a co to ma do rzeczy- odpowiedziałam

-Twój ojciec jednak żyje i jest nim John. John Miller.

- To przecież nieprawda. Ja śnie. Albo się nachlałam- wszyscy popatrzyli na mnie że zdziwieniem - To nie może być prawda mój ojciec nie żyje. Może jeszcze ty nie jesteś moją matką- zwróciłam się do mamy

- Lira usiąść- powiedziała mama

- Nie. Najpierw powiedz mi jak to możliwe że po piętnastu latach życia poznaje ojca.

- Posłuchaj z Johnem poznaliśmy się w Nowym Jorku no i wiesz gdy dwoje ludzi...

- Mamo tego mi nie tłumacz

- dobrze no to niedługo po tym zaszłam w ciążę bliźniaczą

- Jak kurwa bliźniaczą

- Słownictwo Lira- wtrącił się mój przybrany ojciec

-Jak bliźniaczą -powtórzyłam

- Leon to twój brat bliźniak- powiedziała mama

- Jest gejem

- Tak wiem. Chcesz wiedzieć resztę historii?

- Tak

- to jakby jak zaszłam w ciążę byłam zaręczona z innymi bogatym mężczyzną. Był odemnie dwadzieścia lat starszy. Nie chciałam go i gdy was urodziłam on chciał zabić Leona bo dostał nazwisko Miller po ojcu a ciebie nie bo miałaś moje nazwisko słonko Melan. Więc kazałam Johnowi wyjechać z Nowego Jorku.

- I chciałaś być blisko syna i dlatego się tu przeprowadziliśmy?

- Tak ale nie mogłam go znaleźć - powiedziała matka

- Gdy wpisałaś się na listę to znalazłem twoje nazwisko i was znalazłem- Powiedział John

- I co teraz mamy się przeprowadzić? A co z tym domem.

- Do wieku osiemnastu lat mieszkasz z nami w naszym domu potem możesz mieszkać tu dom jest przepisany na ciebie- powiedział John

- Nie no zajebiście- powiedziałam z frustracją. Potem dodałam- kiedy się przeprowadzamy może jeszcze dziś i już zaraz będziemy w domu w którym jeszcze godzinę temu grałam na pianinie.

- Tak Lira zaraz weźmiesz najpotrzebniejsze rzeczy i jedziemy- powiedziała mama.

Zamarłam. Co i tak nagle mam mieszkać w innym domu, mieć inne nazwisko i dwóch upierdliwych brać.

Z nadmiaru myśli zemdlałam

Obudziłam się w obcym dla mnie miejscu. Był to pokój z wielkim łóżkiem na pewno dwa raz większym niż u mnie w pokoju. Na ścianie w kolorze brudnego różu namalowany był motyl. Potem zobaczyłam biurko troje drzwi i drzwi na ogromny balkon.

O nie, o nie. Jestem w willi Millerów.

Wstałam poszłam do pierwszych drzwi. Drzwi do garderoby aktualnie wisiały tam trzy mundurki do szkoły, dwie sukienki, dwie pary dresów i dwie bluzy.

Na sobie miałam nadal strój z imprezy. Muszę się przebrać ale najpierw sprawdziłam kolejne drzwi.

Łazienka. Drugie drzwi prowadziły do łazienki. Miała prysznic z półką na której leżały jakieś płyny. Toaletę i umywalkę nad którą wisiało wielkie lustro. Obok prysznica znalazłam również wieszak z trzema ręcznikami.

Bez wahania poszłam pod prysznic. Potem z garderoby i ubrałam czarne dresy a do tego szarą bluza. Zauważyłam że koło łóżka jest postawione lustro w którym się przejrzałam a potem zauważyłam swój telefon na szafce nocnej.

Wzięłam go i poszłam do trzecich drzwi. Drzwi które były wyjściem z tego pokoju. Mojego pokoju?

Na drzwiach zauważyłam że wisi mała figurka motyla. Na następnych od prawej był księżyc a jeszcze następnych piłka do futbolu.

Założę się że to pokoje moich ,,braci"

Znalazłam schody którymi zeszłam na dół gdzie usłyszałam głosy.

Głosy czterech Millerów.

Od autorki:🦋
Jak wam się podoba?🐬

🌊Spodziewaliście się tego? 🌊

Gwazdkujcie⭐

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro