~104. Zatrzymanie.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-A ja jestem podejrzany...- Szepnął Ryuku i dopiero teraz zauważyłem, że ma skute ręce.

-Co kurwa?!- Zawołałem wstając od razu z kolan Izuku.- Jakim prawem jest on podejrzany?

-On nic nie zrobił.- Dołączył do mnie Alfa.

-Więcej na obecny moment w sprawie nie możemy powiedzieć. Czy jest osoba która może przejąć opiekę nad waszą dwójką?

-Mój tata.

-To dobrze. Do wyjaśnienia sprawy Pan Midoriya Ryuku będzie zatrzymany, musicie zamieszkać z opiekunem zastępczym.

-Mogę się dowiedzieć kiedy nastał zgon i z jakiej przyczyny?- Zapytał Izu.

-Zgon nastąpił prawdopodobnie dwa dni temu. W jednym z hoteli Tokyo.

-Ale on był wtedy w Londynie! Masz na to dowody przecież. Czemu go zatrzymujecie?!

-No narzędzie którym dokonano zbrodni należy do Pana Ryuku i są na nim tylko jego odciski palców. Dlatego zostaje zatrzymany do zamknięcia sprawy. Musimy już iść, za chwilę będzie tu patrol który zaczeka z wami na przybycie opiekuna waszego.

-Bloody? Powiedz coś do cholery!- Warknał Deku, gdy ja stałem sparaliżowany.

Jakim cudem Ryuku? Kto chciałby go wrobić?

-I-Izuku, zajmij się Yukimurą i zadzwoń do niej.

-Ryuku Kurwa!- Krzyknął wybiegając z pokoju za trzema Alfami.

Nie potrafiłem się ruszyć. Dopiero po chwili głośne trzaśnięcie drzwiami mnie ocuciło.

-Deku kurwa!- Zawołałem ruszając za nim. Wybiegł na klatkę i kłócił się z policjantem.

-To jest niemożliwe! Nie wykonalne by Ryuku tego dokonał! Ma bilety kiedy wylatywał z Londynu. A zanim wyleciał spędzał czas z swoją narzeczoną!

-Proszę się uspokoić. My nie powiedzieliśmy, że na pewno on to zrobił.

-Ale tak myślicie!- Krzyczał.

Drugi z policjantów już wyprowadził Bloodiego.

Złapałem za rękę Deku i mocno go chwyciłem.

-My wykonujemy tylko swoją pracę. Musimy go zatrzymać do wyjaśnienia sprawy.

-To jest do cholery niedorzeczne!

-Proszę się uspokoić.

-Deku chodź. Zadzwonimy do prawnika.- Powiedziałem próbujac zaciągnąć go za rękę na górę.

Zaczynam się cholernie bać i chyba zaraz się popłaczę.

-Wypuśćcie go!

-Rozumiem, że Pan jest zdenerwowany przez zatrzymanie brata ale jednak proszę się uspokoić.

-Deku proszę cię kurwa.- Powiedziałem drżącym głosem a on na mnie spojrzał i od razu złagodniał.

-Już Kacchan.- Mruknął, obejmując mnie po czym wzrokiem wrócił do funkcjonariusza.- Na ile zostaje zatrzymany?

-Do wyjaśnienia sprawy albo wcześniejszego wypuszczenia z zakazem opuszczania miasta.

-Dobrze... Skontaktuje się z prawnikiem. Za ile będzie drugi patrol?

-Pięć minut jakoś. Na pewno jest osoba która może przejąć nad wami pieczę?

-Tak.

-Dobrze, w takim wypadku na prawdę muszę już iść. Skontaktujcie się z tą osobą i niech przyjedzie jak najszybciej.

-Do widzenia.- Westchnął a ten facet zszedł na dół a my w ciszy wróciliśmy na samą góre.

-Yukimurze musimy powiedzieć.

-Zajmę się tym. Zadzwonisz do swojego taty?

-Całe szczęście, że ma wolne.

Poszedłem do sypialni Deku, gdy ten poszedł oznajmić nowości swojemu bratu, zabrałem telefon z biurka i zadzwoniłem.

-Tato?

-Co się dzieje?

-Prawda, że Deku i Yukimurą mogą zostać u nas na jakiś czas?

-Izuku i tak praktycznie u nas mieszka. Co się stało, że o to pytasz?

-Ryuku został aresztowany. Ich ojciec nie żyje, został zamordowany a w dodatku podejrzewają go o to. Muszą jak na razie zamieszkać z kimś pełnoletnim a ty jesteś jedyną taką osobą.

-Zaraz będę. Wyślij mi adres. Himiko zostajesz sama na jakieś pół godziny!- Usłyszałem krzyknięcie po czym się rozłączył.

Sam od razu po kierowałem się do pokoju w którym były dwie Alfy.

-Myślisz, że Ryuku byłby do tego zdolny? On miał wyrzuty sumienia gdy na jego oczach pająka zabiłem zamiast złapać i wypuścić. Tydzień mi to wypominał.- Warknął zirytowany Izuku.

-Nie powiedziałem tego! Kurwa. Oboje wiemy jaki jest Bloody. Ale nie bez powodu go zatrzymali. Muszą mieć na niego jakieś haki.

-Uspokójcie się do cholery.- Powiedziałem stając pomiędzy nimi.- Mój ojciec już tu jedzie.

-Po co on?

-Mówiłem ci, że musimy się do Kacchana przeprowadzić do wyjaśnienia sprawy.

W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Izuku poszedł je otworzyć a do pokoju w którym znajdowałem się z jego bratem wstąpił w towarzystwie dwóch funkcjonariuszy z innego patrolu.

-Za chwilę przyjedzie ojciec mojego Omegi jest już w drodze u niego zamieszkamy na ten czas.- Westchnął podchodząc do nas.

-Chłopcy... Rozumiem, że to jest ciężkie. Jednocześnie dowiedzieliście się o śmierci swojego taty oraz, że najprawdopodobniej wasz brat tego dokonał, ale będzie dobrze...- Powiedziała blondwłosa policjantka podchodząc do łóżka na którym siedział Yukimura.

-Jebać tego frajera. Martwimy się o brata, bo to jest niewykonalne, żeby on się tego podjął.- Warknął czarnowłosy, jednocześnie szokując babkę.

Z wielką chęcią wybuchłbym śmiechem przez wyraz jej twarzy, niestety się powstrzymałem chcąc zachować trochę powagi.- Dobra Deku spakuj swoje rzeczy, ja wezmę sierocie pomogę. Ale pierw. Chcą Państwo może coś do picia? Bo jak zwykle gospodarz nic nie zaoferuje.- Mruknąłem ostatnie zdanie obserwując wymownie Deku którego irytacja nie przechodziła.

Nie dziwi mnie, że jest wkurwiony. Od zawsze nie znosił policji,  bo do tej pory nie odkryli kto zabił jego mamę. A teraz co chwilę ma z nimi styczność.

-Dziękujemy, ale nie trzeba. Mówiłeś, że za ile twój Tato przyjedzie?- Odezwał się tym razem facet.

Oni też za grosz kultury. Nawet się nie przedstawili nam. Pewnie wylegitymowali się Izuku, no ale nam to po co powiedzieć choćby głupiego imienia.

Zacząłem pakować jakieś rzeczy Yukimury, bo on u mnie w domu nie posiada ani jednej swojej rzeczy, nie to co Deku który ma kurwa swoją półkę w mojej szafie. A gdy skończyłem, bo w sumie zajęło to maks pięć minut, akurat znów zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć w towarzystwie policji a mój ojciec stanął z lekka skołowany.

-Katsuki wszystko dobrze?- Od razu zapytał obejmując mnie.

-Tsa, puść.- Westchnąłem wyswobodzając się.

-Dzień dobry, jestem Bakugo Masaru. Jeśli mogę się dowiedzieć co konkretnie się stało? 

-Idę do Deku.- Mruknąłem zostawiając ich samych i poszedłem do pokoju mojej Alfy. Ten siedział na łóżku z załamanymi rękoma i patrzył na podłogę.- Deku... Jak się czujesz?

-Jednocześnie okropnie i świetnie. Nawet nie wiesz jak cieszy mnie fakt, że ta kanalia nie żyje a z drugiej strony... Nie chcę by Ryuku poszedł do więzienia.- Szepnął cicho, a ja od razu go przytuliłem. 

-On ma alibi. Wyśmienitego prawnika. Nikt go nie wrobi. Spokojnie Deku.- Powiedziałem cicho gładząc go po plecach.

-Boję się o niego. Strasznie się boję. On tam nie wytrzyma psychicznie na dłuższą metę.

-Da radę. Izuku więcej wiary.

-Czemu wszystko musi się tak jebać? Wszystkie problemy są przez niego.

-Skurwysyna już nie ma. Deku to będzie koniec większości problemów. 

-Tak... To dziwne, że się cieszę? imprezę bym urządził zamiast pogrzebu.- Mruknął a ja się zaśmiałem.

-Zlecisz to Kirishimie i Yuriko a impreza będzie nie zapomniana.

-Muszę skontaktować się z prawnikiem. - Mruknął wyjmując telefon i wybierając numer a w tym samym momencie drzwi od pokoju się otworzyły i wszedł mój stary.

-Dzieciaki szykujcie się. Policja już poszła.

-Nie możemy zostać?

-Nie. Ostrzegli, że mogą przyjechać i sprawdzić czy aby na pewno u mnie mieszkacie, a ze względu na stan zdrowia Yukimury to łatwo będą mogli zauważyć to.

-Ale u Pana nie ma miejsca na nas by mieszkać. Szczególnie z nim, który jeszcze dwa dni ma zakaz ruszania się dalej niż do łazienki i z powrotem.

-Na razie zajmie pokój Himiko. Ona mój a ja salon. Bo z tobą problemu nie będzie.- Zaśmiał się cicho.

-Ona problemu nie będzie miała?

-Nie. A jeżeli będzie miała, to zaraz go się pozbędzie.- Powiedział pewnie, po czym podszedł bliżej i z uśmiechem dodał.- Trzeba sobie pomagać. 

-Dziękuję Panu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro