~105. Razem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dojechaliśmy właśnie do mojego domu. Izuku przenosi Yukimure do pokoju mojej siostry, bo sam nie dojdzie a musi być na tyle blisko łazienki by nie nadwyrężył się. A ja z Ojcem zabraliśmy rzeczy.
Ja plecak Dekla a on torbę sportową jego brata.

A miał być to taki spokojny i miły dzień.

Co gorsze. W domu będzie oprócz mnie cztery osoby a ja mam chcicę pierdoloną, a w dodatku dalej kurwa mam złe skojarzenia z samym seksem. Jestem w dupie kurwa, bo nie pozwolę na to by Deku znalazł się w tej mojej. 

Zbyt bardzo obawiam się, że będę źle się czuł podczas stosunku by mu na to pozwolić.

-Kacchan?

-Hm?

-Gadałem z prawnikiem. Zna jakieś szczegóły...

-I jak?- Zapytałem a Dekiel usiadł obok mnie na łóżku.

-Został zadźgany. Dwadzieścia ugodzeń nożem kolekcjonerskim Ryuku, na którym były tylko jego odciski palców. 

-Skąd się tam znalazł ten nóż?

-Bloody mówi, że nie zabrał go ze sobą za granice i był w rezydencji ojca...

-No ale skurwysyna znaleźli w Tokyo.

-No właśnie.

-Czyli ktoś musiał zabrać ten nóż z rezydencji i tam pojechać. Ktoś miał klucze oprócz was?

-Anasi i mój wujek a jego brat.

-Któreś z nich miałoby motyw?

-Nie mam pojęcia... A w dodatkowych, słabych informacjach jest to, że Ryuku nie ma dowodów na to, że przyjechał dzień po morderstwie.

-Jak to?

-Bilet kupił na miejscu za gotówkę i od razu wyrzucił po wykorzystaniu. A dzień przed wyjazdem pokłócił się z narzeczoną i ona nocowała u koleżanki przez co był w domu sam. 

-A nagrania z kamer lotniska?

-Będą dopiero pozyskiwać. Ale większe szanse na to, że nie zdobędą ich.

-A nagrania z kamer hotelu?

-Do pokoju który wynajmował weszła zamaskowana wysoka postać w kapturze. Nie widać kto to, ale nie ma postury damskiej, przez za duże ubrania. Nie da się wywnioskować czy to kobieta czy rzeczywiście facet.

-Czyli jedynym rozwiązaniem na obecny moment jest czekać aż przyzna się winowajca?

-Tak...

-Deku będzie dobrze.- Westchnąłem przesiadając się na jego kolana i go obejmując.- Będzie wykurwiście dobrze. Zaufaj.

-Wierzę ci.- Mruknął wtulając się w moją pierś.- Kocham cię Kacchan...

-Też cię kocham Deku... Izu, a twój lekarz?

-Przełożyłem na jutro o czternastej. Zaraz po moich lekcjach. Nie wyrobił  bym się dziś.

-Nie dam rady jutro z tobą pójść. Mam umówiony sprawdzian. A raczej trzy z rzędu.

-Pójdę sam. Zajmie mi to z godzinę.

-Nie jesteś zły?

-Nie. Spokojnie... Załatwię to a gdy przyjadę to się pouczymy, okej?

-Oczywiście.

-Coś się dzieje? Jesteś dziwnie niespokojny. A przez twoje feromony wiem, że to nie jest przez sprawę z Ryuku.

-No bo jak nigdy jest w chuj dużo osób w domu. I to nie na chwilę czy cos a na dłużej...

-Kacchan, mogę z Yukimurą przenieść się-

-Nie. Nie o to mi chodzi.- Przerwałem mu od razu.- Chodzi o to, że... Kurwa. Głupio to do cholery mówić.

-Ale?

-Chcicę mam.-  Mruknąłem cicho opuszczając wzrok.- I przez to jestem niespokojny. Martwię się cholernie o Ryuku ale mój organizm mnie nie znosi i skupiam się na tym.

-Kacchan, jeśli chcesz mogę ci pomóc.

-Nie. Nie chcę bym miał przebłyski z tamtego i nie chcę potem kojarzyć tego z tobą. Boję się tego cholernie.

-Rozumiem... Nie wiem jak mogę pomóc.

-Cieszę się po prostu że jesteś.- Westchnąłem.

-Zmęczony jesteś?

-Nie. A ty Deku jak się czujesz ogólnie?

-Wkurzony, zmęczony i jednocześnie szczęśliwy.

-Szczęśliwy?

-No bo mam teraz ciebie ciągle przy sobie.

-Nie długo kończysz szkołę... Co planujesz dalej?

-Studia. Zostanę prawnikiem by ratować tyłki rodzeństwu.

-I mnie przy okazji też?

-Oczywiście.

-A na bal idziesz w końcu?

-Nie. Za dużo się działo, nawet się na niego nie zapisałem. A teraz nie mam też pieniędzy by tam iść...

-A chciałbyś?

-Nie wiem.- Mruknął zastanawiając się.- I tak z większością znajomych z mojego rocznika nie mam kontaktu.

-Yuriko, Hitoshi... Ten pół na pół i ten niebieski wkurwiający...- Zacząłem liczyć zastanawiając się z iloma osobami go widziałem.

-Więcej nie wyliczysz chyba nawet.- Zaśmiał się.

-Ale to chciałbyś czy nie?

-Sam nie wiem Kacchan. Jakbym miał iść to i tak chcę z tobą i tak będę tylko tobie poświęcał uwagę. Za te pieniądze wolę zabrać cię na randkę.

-Randkę?

-Mhm.- Mruknął i jednym ruchem spowodował, że zamiast bokiem siedząc na jego kolanach tak teraz byłem okrakiem na nim. A Deku   schował w zagłębieniu mojej szyi swoją twarz.

-Izu? Akh.- Syknąłem cicho, czując jak zasysa się na skórze mojego ramienia.

-Kocham cię.- Szepnął całując po chwili miejsce w które ugryzł.

-Deku. P-podniecasz.- Sapnąłem cicho.

-Ty mnie też Kacchan...- Szepnął odsuwając się ode mnie.- Kocham cię bardzo.

-Też cię kocham.- Szepnąłem chowając twarz w jego klatkę piersiową.

Reszta dnia minęła nam spokojnie. Deku po chwili zasnął wtulony we mnie a ja sam zacząłem planować coś dla nas.
Zbyt dużo się dzieje, on ma zbyt dużo nerw. Z chęcią spowoduję by kurwa zapomniał chociaż na chwilę o tych wszystkich pierdolonych problemach.

[Katsuki]
(17.03 sobota)

Ten tydzień minął całkiem spokojnie, oprócz tego, że Ryuku jest głównym podejrzanym i uważają go za debila.
Bo na nożu były też ślady noszenia rękawiczek lateksowych, a on dalej nie ma dowodów na swoją niewinność. Grożą mu wyrokiem dziesięciu lat więzienia. Przez co Izuku tak samo jak Yukimura chodzą struci a w dodatku nawet ze sobą nie rozmawiają, bo pierdolony nietoperz nie do końca wierzy w to, że Ryuku na pewno jest niewinny.

Osobiście mu się nie dziwię. Wszystkie fakty są przeciw białowłosemu.

A teraz aktualnie Deku pojechał do firmy. Sam umówiłem się z Yuriko i idziemy do pircera.

-Podekscytowany?!

-Cholernie zdenerwowany.- Mruknąłem dreptając z nią.- Im bliżej tym bardziej mam wrażenie, że zemdleje przy okazji.

-A na jakie w końcu się umówiłeś?

-Te podstawowe w uszach i w prawym uchu dwa helixy.

-Szalejesz. Będziesz musiał spać na płasko.

-Przeżyje chyba. Dobrze, że to twoja znajoma, bo nie stać mnie nawet na jednego.

-Uspokój się kochaniutki. Ona mi tyle pieniędzy wisi, że zrobi to z przyjemnością.- Zaśmiała się.

W poniedziałek jak do mnie przyszła, powiedziałem jej o moim pomyśle, a ta bez mojej wiedzy umówiła mnie u swojej przyjaciółki.
A skoro jest za darmo i tyle ile chce to skorzystam jak najbardziej. Kusiło mnie jeszcze zrobić te jakby sztangę, ale chyba nie będę aż tak szalał.
Sam z siebie kupiłem Yuriko jej ulubioną czekoladę a tej dziewczynie do której idziemy jakieś czekoladki.
Bo cholernie głupio było mi iść na krzywy ryj.

-Już niedaleko jesteśmy. Nie martw się, to tylko trochę boli.- Zaśmiała się.

-Ty jesteś jebaną masochistką co ma tyle dziur w uszach co w sobie ser szwajcarski.

-Mam tylko szesnaście kolczyków.- Prychnęła.- Na całym ciele.- Gdy już nie liczysz sutków i języka to jest trzynaście w uszach.

-Kurwa nigdy bym sutków nie przekuł. Zbyt cholerny ból.

-Bolały najbardziej, ale nie jakoś okropnie.

-Dziwne, że się nie podnieciłaś przy robieniu ich.

-Kto powiedział, że nie? Gdy mi je przekłuwała to akurat mi się podobała.- Prychnęła.

-To będą długie dwie godziny.- Mruknąłem pod nosem.

Odzwyczaiłem się od osób ekstrawertycznych a od mojego wyjścia ze szpitala pierwszy raz widzę się z Yuriko. Mam nadzieję, że to przetrwam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro