~122. Jeszcze trzy dni

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Katsuki]
(30.03 piątek)

Cały tydzień zaraz po egzaminach siedzieliśmy u mnie w pokoju i spędzaliśmy razem czas. Dziś mieliśmy już ostatni egzamin z historii. Teraz możemy na spokojnie bez powtórek spędzić dzisiejszy dzień i jutrzejszy. Bo jedzie w niedzielę. A ja się pomyliłem i myślałem, że już jutro ale na szczęście uświadomił mi to.
Dlatego też Yukimura ustawił spotkanie na poniedziałek po zajęciach. Bo uznał, że nie będzie mnie męczył zaraz po wyjeździe Deku.

A teraz czekam w domu aż wróci Izu. Po szkole od razu pojechał dopasować ostatnie swoje rzeczy i zaraz ma wrócić bo powiedział, że więcej niż godzinę mu to nie zajmie.

A w poniedziałek gdy będę w szkole siedział na lekcjach, jego czekają kolejne egzaminy. Tym razem wstępne na studia. A jako, że idzie na prawo ma egzaminy z Historii, WOS'u, prawa i filozofii.
Cztery kolejne dni egzaminów przy których zamiast w wolnej chwili robić powtórki będzie się rozpakowywać i urządzać w nowym mieszkaniu.

A ja sam stwierdziłem, że chcę dzisiejszy dzień dobrze spędzić. Przygotowałem nam już obiad. Katsudon który kocha oraz kupiłem coś słodkiego.
Jedynym problemem do tego co planowałem jest fakt, że mam okropną chcicę.
Ale na to akurat jakoś nie marudzę, może to nawet mi sprzyjać tym razem.

Tylko, że na jutro przypada mi ruja. Którą mam regularną co do dnia.
I tym razem mam nadzieję, że spóźni mi się i we wtorek dostanę. Jutro mamy gdzieś jechać. Nie wiem gdzie. Nie chciał mi powiedzieć, ale to dla niego ważne. W niedzielę jedzie a w poniedziałek mam robić za skrzydłowego dla Yukimury.

-Katsuki do ciebie!- Usłyszałem krzyk ojca z dołu. Od razu się poderwałem biegnąc na dół z myślą, że to Deku.

Tylko, że on zawsze po prostu przychodzi do mnie do pokoju. Ale może on też chciał mi zrobić jakąś niespodziankę jak ja jemu...

-Jestem!- Krzyknąłem podbiegając.

Ale w przedpokoju zobaczyłem tylko Yuriko.

Od razu mina mi zrzędła.

-Hejka Katsuś! Co ci tak zapał zgasł? Mogę wejść?

-Myślałem, że to Deku.- Mruknąłem.

-A co? Planujecie coś?

-W niedzielę jedzie. Staram się jak najwięcej czasu z nim kurwa spędzić.

-No właśnie ja też w niedzielę już jadę. Dlatego przyszłam by spędzić z tobą trochę czasu bo ostatnio tylko przy książkach siedziałam.

-Wiem Kirishima mi mówił.

-Nooo właśnie. W ogóle będę też często w miarę tutaj przyjeżdżać więc za każdym razem będziemy musieli się spotkać chociaż na pięć minut!

-Co przyjazd bez spotkania mnie będzie przyjazdem straconym?

-Tak. Jesteś jednym z moich najlepszych i najbliższych przyjaciół a ich zlicze na palcach jednej ręki. Nie pozwolę by nam kontakt zdechł.

-Przepraszam was.- Usłyszeliśmy za sobą, zaraz po tym jak drzwi się otworzyły.- Ale Kacchana to ja kradnę na randkę.

-Deku!

Od razu się do niego przytuliłem a on zaśmiał, również mnie obejmując.

-Ale mieliśmy dziś-mmm...

Przerwał mi zdanie całując mnie.

-Dobra gołąbeczki nie będę wam przeszkadzać. Wyjeżdżam w niedzielę o piętnastej przyjdę się jeszcze pożegnać Katsuki.

-Dobra.

-To hejka!- Zawołała po czym nas przytuliła o wyszła.

zamknąłem drzwi i skierowałem się do Deku.

-Mieliśmy przecież spędzić cały dzień w domu...

-Tak. I to zrobimy. Specjalnie tak powiedziałem bo by nie poszła.- Zaśmiał się zdejmując buty.- Chodź słońce.

Złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował w czoło.

-Mhm...

-Kiedy wypada ci ruja?- Zapytał obwąchując moją szyję.

-Jutro.

-Dziś dostaniesz. Twój zapach już się zmienia.

-Ale mi zapach się zmienia dopiero po kilku godzinach jak ją dostanę. Nie mam duszności ani bólu...

-A libido? Wysokie czy niskie masz?

-Wysokie. Kurwa. Chciałem by się spóźniła a nie przyszła za wcześnie.

-Czemu?

-Bo będę trzy dni umierał. A jutro mamy ostatni dzień dla siebie. W niedzielę jedziesz a w poniedziałek mam wspierać mentalnie twojego brata do cholery.

-Zajmę się tobą i zniknie jeszcze dziś jeżeli będziesz chciał.- Powiedział cicho.

-Ale ja nie mam gumek ani nic.

-Ale ja mam. Tylko musisz wyrazić mi zgodę dopóki jesteś świadomy. Bo gdy będziesz tracił zmysły przez ruję, nie zrobię nic interesującego.

-Mhm... Będę chciał.- Przyznałem cicho wtulając się w niego i chowając najpewniej całą czerwona twarz.- Tylko wszyscy są w domu...

-Chcesz jechać do mnie?

-Nie wiem. Jak na razie chodź. Obiad nam zrobiłem.- Westchnąłem łapiąc go za dłoń i prowadząc do kuchni.- Katsudon.

-Boże kocham cię.

-Wiem.

Poszliśmy do kuchni i nałożyłem nam jedzenie, które było jeszcze ciepłe po czym udaliśmy się do mojego pokoju.

-W niedzielę wyjeżdżam o dziesiątej.- Przyznał po chwili ciszy.

-Dobrze, a będziesz u mnie nocował? Czy u siebie?

-Zapakuje samochód w sobotę. W sensie wiesz, te ostatnie rzeczy i przyajdę nim do ciebie i od ciebie odjadę. Tak będzie najprościej, bo każdą chwilę chcę spędzić z tobą.

-Pomoge ci z tym.

-Dziękuję.

-Dzieciaki!

-Co?!

-Chodźcie na dół!

-A nie możesz powiedzieć?!- Tym razem zawołała Himiko.

-Chodźcie i nie dyskutujcie!

-Ugh.- Warknąłem wstając. Deku się tylko zaśmiał i ruszył za mną.

Dotarliśmy do salonu gdzie powiatł nas mój ojciec.

-Nie wiem jak, ale macie się zająć domem. Ja wyjeżdżam i będę dopiero w sobotę w nocy.

-Ale ja idę dziś nocować do Yuriko! Chcę z nią troché czasu spędzić zanim wyjedzie!

-My zostajemy. Co się stało?

-Babcia się gorzej czuje i muszę do niej jechać. Jutro idę z nią do lekarza.

-A co jej jest?- Zapytałem zmartwiony.

-Chora po prostu. Katar, kaszel i ból gardła. Ale wolę jej z wszystkim pomóc by jak najszybciej wyzdrowiała.

-Nie strasz.- Warknąłem.- Ja z Deku zajmiemy się domem.

-I dobrze. Ja jadę, wiecie co z czym z resztą nie jesteście małymi dziećmi. Będę po dwudziestej pierwszej jutro. A ty za ile wychodzisz?

-Za godzinę.

-Dobra, daj mi znać jak dotrzesz na miejsce. I nie roznieście domu.

-Ta. Urządzę imprezę i sprzedam telewizor.- Prychnąłem.- Nie pierwszy raz kurwa zostajemy sami.

-Wole uprzedzić coś co potencjalnie może się stać.

-Ta jasne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro