~3. Ratunek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Katsuki]
(14.09 czwartek)

Szedłem powoli u jego boku. Zielonowłosy jakgdyby nigdy nic, wsadził swoje dłonie w kieszeń bordowej bluzy, uprzednio zakładając kaptur na głowę i szedł obok mnie. Gdy to ja natomiast czułem się tak Cholernie nie komfortowo.

-A więc... Katsuki, gdzie konkretnie chciałeś iść?

-Skąd znasz moje imię?

-Musiałem się dowiedzieć kto ma być moim nowym sąsiadem. Każdego znam z tego miasta. Nie zamierzam zmieniać tego faktu.

-Każdego?

-Tego Kirishime z którym szedłeś też. Każdego chociaż kojarzę. Tak jak każdy kojarzy mnie.- Prychnął.- Nie jesteś wyjątkiem, spokojnie.

-Aha...- Mruknąłem cicho.

Po co mu znać każdego z miasta? Osaka jest przecież trzecim największym miastem w całej Japonii!

-Ty mnie znasz już z opowieści.

-Tylko słyszałem o tym jak bardzo złą renomę masz razem z rodzeństwem.

-Ah, jeden jest agresywny to już wszystkim się obrywa. Taki los.- Zaśmiał się.- To gdzie chcesz iść?

-Miałem iść do apteki i jakiegoś sklepu spożywczego...- Mruknąłem zastanawiając się po co tak właściwie wyszedłem.

-To pierw pójdzie- Zaczął mówić lecz w tym momencie kompletnie przestałem go słuchać.

Bowiem przed nami na ulicę wybiegła na oko czteroletnia dziewczynka, bez opieki.

Dosłownie olewając starszego wybiegłem na ulicę, bo z oddali zobaczyłem nadjeżdżające auto.
Szybko się znalazłem obok niej łapiąc ją na ręce i zabierając na chodnik.

-Hej mała, gdzie twoja mama?- Spytałem delikatnym głosem.

-Mama w ogródku...- Odpowiedziała cicho.

-A czemu sama wyszłaś? Wiesz, że to niebezpieczne?

-Chciałam iść po chipsy bo mama nie chciała.

-No ja rozumiem, ale tak nie wolno...- Westchnąłem.

-Yumi! Boże dziecko...- Usłyszałem głos najpewniej matki tej dziewczynki a zaraz się obok nas pojawiła.

Izuku stał kawałek dalej od nas i tylko obserwował.

-Nic się jej nie stało, ale wybiegła na ulicę...- Powiedziałem cicho podając malucha do rąk matki.

-Dziękuję Ci bardzo, tak się wystraszyłam gdy nie znalazłam jej w domu...

-Już dobrze, najważniejsze jest to, że nikomu się nic nie stało.- Powiedziałem z uśmiechem na twarzy.

-Yumi podziękuj Panu.

-Dziękuję.

-Nie ma za co... Dowidzenia.

-Dowidzenia!

I obie skierowały się do domu. Chwilę patrzyłem w ich stronę, aż tu przed sobą Usłyszałem głosy jakichś typów.
Po zapachu od razu wyczułem, że to Alfy.

-Ej ty! Omega!- Zaczął krzyczeć nagle jeden z nich. Był pijany i to całkiem porządnie co zauważyłem po jego głosie.

Jednak nie zwracałem uwagi na niego.

-Ty kurwa nie olewaj mnie!- Warknął i właśnie zauważyłem, że kieruję się w moją stronę.

Już zacząłem się cofać, lekko wystraszony do tyłu, aż znów na kogoś wpadłem.

Do cholery!

-Spokojnie.-Usłyszałem pomruk zielonowłosego. Który stanął obok mnie.- Chodź.

Posłusznie kierowałem się za nim. No a raczej na równi z nim. Aż podszedł do nas blondyn z dużą blizną na twarzy. O wiele starszy ode mnie.

-Oh Midoriya! Czemu cię dziś nie było?- Zapytał olewając mnie. Jednak zanim ten mu odpowiedział, znów Zwrócił uwagę na mnie.- Właśnie...- Warknął.- Ty kurwo mała.

Już chciał mi coś zrobić, ale poczułem jak duża dłoń Alfy który był ze mną, złapała mnie w talii i odciągnęła od pijanego, jednocześnie dociskając mnie do zielonowłosego.

-Twice.- Wysyczał.- Masz coś do niego?

-To twoja nowa Omega do zaliczenia?- Mruknął cicho, ale ten mu nie odpowiedział.- Dobry gust. Na prawdę urokliwy...- Wyszeptał łapiąc mnie za żuchwę tak by nakierować moje spojrzenie na niego.- Sam chciałbym go wyruchać.

-Puszczaj.- Syknąłem ale ten mnie nie posłuchał.

-Kurwa ale charakterny.- Prychnął.

-Twice puść.- Zwrócił mu stanowczo uwagę, a blondyn dopiero się posłuchał.

-Yhm... A może zabawimy się nim razem? Fire.- Zapytał puszczając moją twarz, jednak swoją dłoń przełożył na mój bok.

Od razu zrzuciłem z siebie jego rękę a ten najwidoczniej się wkurwił. Chwycił mocno za moje nadgarstki i pociągnął w swoją stronę. Jednak dzięki temu, że Izuku mocno mnie trzymał, zostałem jedynie szarpnięty.

-A ty co kurwo się tak rządzisz?- Warknął na mnie, przysuwając się do mnie.

-Masz trzy sekundy by go puścić. Twice. -Ostrzegł go poważnie Izuku.

-Midoriya. To tylko Omega on nie ma prawa gło-

-Powiedziałem kurwa coś.

-Yhm... Idę. Bloody na ciebie czeka.- Mruknął na odchodne, wracając do swojej kilkuosobowej grupy.

A ja z w chuj mocno bijącym sercem Zatrzymałem się i dopiero teraz cały strach we mnie uderzył.

-Mówiłem.- Szepnął cicho mi do ucha.- Ja zawsze mam rację. Chodź.

-Cze-czekaj.- Wyjąkałem.

Nogi miałem jak z waty. Nie ma opcji bym ruszył dalej. Za bardzo się boję. Boję się ruszyć chociaż o krok.

-Lepiej będzie jak odpuścisz sobie te zakupy dziś.- Westchnął podchodząc do mnie. Złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć przed siebie.

-Gdzie mnie pro-

-Do domu. Ostrzegałem cię, że dziś będzie tu niebezpiecznie.- Warknął pod nosem na mnie a ja się go wylęknąłem.

-P-Puść!

-Co ty odpierdalasz?

Wyrwałem mu się i kucnąłem pod jakimś ogrodzeniem.

Tak Cholernie się bałem... Bałem się nawet tego który mi pomógł, bo na mnie warknął.
Nie. Zacząłem się go bać, bo jest Alfą i zaczął na mnie warczeć bez powodu.

-Kurwa Katsuki. Musimy stąd iść.

-N-Nie.

Klęknął przede mną. Głośno Westchnął.

-Jak nie po dobroci to po złości.

Wraz z tymi słowami na siłę mnie podniósł i przerzucił przez ramię, a ja byłem na tyle spanikowany, że zacząłem się szarpać.
Nie Krzyczałem. Tylko usiłowałem się wyrwać, ale starszy Alfa był ode mnie znacznie silniejszy.

Szybkim krokiem gdzieś mnie zabierał. Nie wiem nawet gdzie. Zamknąłem wystraszony oczy modląc się w duchu o to by nic się nie stało.

-Gdzie masz klucze?

Nie odpowiedziałem.

-Katsuki klucze.

-K-kieszeń...- Wyszeptałem.

Po chwili już byłem w swoim łóżku.
Midoriya stał chwilę przy mnie. Czułem jego wzrok na sobie, ale nie miałem odwagi się obrucić w jego stronę.

-Klucze masz na biurku.

Po chwili Usłyszałem zamykanie drzwi i przestałem czuć obecność Alfy. Dopiero po kilku minutach się obejrzałem i zauważyłem, że rzeczywiście go tu nie ma. Jedynie pozostawił po sobie delikatną woń jagody.

Na trzęsących się nogach usiłowałem  dotrzeć do kuchni po leki na uspokojenie. Przy okazji zauważając, że zostałem w domu sam. Szybko zgarnąłem dwie tabletki ziołowe i popiłem całkiem dużą ilością wody i pokierowałem się prosto do pokoju.


[Katsuki]
(15.09 piątek)

Rano jak wstałem nie wiedziałem czy to mi się tylko śniło czy jednak zdarzyło na prawdę.
Tata też był już w pracy a ja prawie zaspałem na lekcje. Dobudził mnie dopiero Kirishima który do mnie wydzwaniał na telefon i dzwonkiem do drzwi.

Aktualnie mam mieć piątą lekcje. A dokładniej mam jeszcze dziesięć minut przerwy.
Stałem na korytarzu rozmawiając z Kirishimą i Kaminarim z którymi na obecny moment mam najlepszy kontakt.

-Dobra stary, to dziś po ciebie przychodzimy.

-Co? Na co.- Zapytałem wybity z rozmowy, bo w tle zauważyłem zielone, falowane włosy pewnej Alfy.

Chciałbym go zapytać czy to wczoraj było na prawdę...

Ale sam nie podejdę.

-Impreza!- Zawołał Denki.

-Bro, od tygodnia ciągle ci o tym mówię a ty zapomniałeś?!- Zawołał czerwonowłosy.

Jednak znów nie do końca ich słuchałem. A raczej nie rejestrowałem znaczenia ich słów. Bo Izuku szedł w naszą stronę.

-Ah tak... Impreza...- Mruknąłem cicho.

-No! Dziś o dwudziestej u ciebie będziemy razem z Miną.

-Dobra, a gdzie to jest?

-Dwie ulicę dalej od naszej szkoły.

-Spoko.- Westchnąłem z ulgą widząc jak tamten po prostu przechodzi obok nas.

Dziwnie się czuję przy nim.
Cała klasa praktycznie zdołała mnie ostrzec przed zadawaniem się z Yukimurą, a gdy pytałem o jego brata, mówili żebym lepiej też się go wystrzegał, a co do czego jest miły... A raczej nie tak okropny jak go opisują.

-Zaraz do was przyjdę, muszę do łazienki.- Powiedziałem po chwili odchodząc od dwójki znajomych.

Skierowałem się do toalety męskiej a gdy tylko do niej wszedłem i podszedłem do umywalki z dużym naściennym lustrem zostałem zatrzymany przez Alfę. W odbiciu już widziałem kto to jest.

-Idziesz na tę imprezę do Yuriko?

-Taki mam zamysł... Podsłuchiwałeś?

-Twoi znajomi tak się darli, że ciężko było nie wyłapać.- Zaśmiał się.

-A co? Czekałeś aż od nich odejdę żeby się upewnić czy tam idę?

-Nie.

-Ale jakoś nie podszedłeś gdy nie byłem sam.

-Chcesz by ludzie o tobie plotkowali?

-I tak to robią.- Westchnąłem. - Jestem tu nowy. Ludzie zamiast podejść i zapytać to obrabiają mi dupe i wymyślają różne rzeczy, dlaczego na przerwach przeważnie stoję sam.

-Wolisz takie plotki, niż te które by się pojawiły po tym, jakby inni zauważyli iż się znamy.

-To co? Przyszedłeś tu jednak by się dopytać tak?

-Przyszedłem tu by ci powiedzieć, byś lepiej tam nie szedł.

-Dlaczego niby?

-Bo będzie tam dosłownie chlanie, ćpanie i ruchanie. To nie miejsce dla takich Omeg jak ty.

-Bo co? Bo jestem Omegą czy to, że nikogo tu nie znam?

-Po prostu... Nie wyglądasz na takiego który by się puścił z pierwszym lepszym...- Zadumał podchodząc bliżej.- A po drugie, wczoraj panicznie się wystraszyłeś gdy zostałeś zaczepiony przez pijanego Alfę.

Aha... Czyli to mi się nie śniło.

-Co? Już zapomniałeś?

-Nie.- Fuknąłem.- Ale i tak zamierzam tam iść Izuku.

-Jakby co. To Ostrzegałem.- Powiedział rozkładając teatralnie ręce.

-Nie idę tam sam.- Mruknąłem odwracając się w końcu twarzą do niego.

-Kirishima jako pierwszy będzie wlewał w siebie alkohol. Nie sądzę by cię bronił.

-Nie znasz go nawet.

-Już Ci mówiłem, że znam każdego.

-Ale nie znasz go osobiście. To, że kogoś postalkujesz nie robi z ciebie znawcy.- Prychnąłem.- Bo na przykład. Co o mnie wiesz?

-Nie chcesz wiedzieć.

-Chcę.

-Nie chcesz.- Powiedział poważnie. - I pamiętaj. Ostrzegałem cię.

I wyszedł z łazienki zostawiając mnie samego.

Dobra. Teraz nie wiem czy się go posłuchać czy nie... Wczoraj tego nie zrobiłem i dostałem ataku paniki... I gdyby nie on, to zostałbym zgwałcony.

-Uh...

Ochlapałem twarz wodą i wyszedłem z łazienki prosto do klasy bo zadzwonił dzwonek.

×××

-Już idę!- Krzyknąłem słysząc nawalanie do drzwi.- Kurwa Kirishima debilu! Idę przecież!- Warknąłem głośniej ale ten nie przestawał do momentu aż otworzyłem drzwi.- Debil.

-Chodź A nie!- Zawołał Kaminari ciągnąć mnie za rękę.

-Jak daleko stąd jest ta impreza?

-Jakieś dwadzieścia minut z buta. Mówiłeś ojcu?- Spytał Kirishima.

-Tak wie.

-To co? Idziemy się najebać Panowie!

Ta... Nie idę się tam najebać.
Ale chyba Izuku miał rację co do tego, że Ejiro jest pierwszy do alkoholu...

Przez całą drogę o czymś gadaliśmy. Jeszcze po drodze podeszliśmy po Ashido która od wczoraj jak się dowiedziałem, jest dziewczyną czerwonego debila.
Jeszcze Sero do nas dołączył a razem z nim jakiś Alfa Hitoshi Shinso.
Jeden ze znajomych Izuku... Widuję go w szkole co jakiś czas i za każdym razem  jest z tym zielonowłosym.
Ale co do czego ten okazał się w sumie też całkiem spoko, tyle tylko że wydaje się zmęczony życiem.

Ale w końcu dotarliśmy pod wielki opuszczony dom w którym odbywała się Impreza. A jako, że był na jednej z niezamieszkiwanych ulic to muzyka dudniła. Już na wstępie widziałem jak przewijają się pijani i naćpani ludzie.

Mhm będzie ciekawie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro