~34. Znowu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Katsuki]
(31.10 piątek)

-Kurwaaaa!- Krzyknąłem przeciągle słysząc dzwoniący telefon.- Czego śmiesz mnie budzić i kto śmie?

-Kacchan to ty nie jesteś w szkole?- Usłyszałem zachrypnięty lekko, głos Deku.

-Która to...

-Dziewiąta. Myślałem, że masz na ósmą.

-Cholera przez sen budziki wyłączyłem!

Poderwałem się w mgnieniu oka z łóżka i szybko się przebierając jednocześnie włączając na głośno mówiący.

-Byłem tak cholernie wycieńczony, że nie ogaraniałem.

-Dobrze szykuj się lepiej, nie będę ci przeszkadzał. Masz jeszcze piętnaście minut do następnej lekcji.

-Nie przeszkadzasz. Mam cię na głośniku.- Powiedziałem zapinając pasek w spodniach i łapiąc telefon. Poleciałem prosto do łazienki by zęby umyć i wybiegłem na dół.- Tato, czemu mnie kurwa nie obudziłeś?!

-Stwierdziłem, że nie będę cię budzić. Przez ostatnie kilka dni praktycznie nie spałeś bo się martwiłeś o- W Tym momencie wyłączyłem dźwięk w połączeniu.- Izuku i jego brata.

-Cicho kurwa jestem z nim na łączu.- Warknąłem.

-Kacchan halo? Czemu wyciszyłeś?

-Przypadkiem.- Powiedziałem odciszając.- Lecę do szkoły. Nie mogę ominąć dwóch godzin angielskiego.

-Zawiozę cię.

-Dzięki.

Wsiedliśmy do auta a ja cały czas rozmawiałem z Deku. Widziałem to jak mój ojciec śmiał się pod nosem ale miałem w to tak szczerze wyjebane.
Deku powiedział mi, że będzie w niedzielę o szesnastej jakoś. Więc stwierdziłem, że już wtedy będę na niego czekał w jego mieszkaniu, bo w końcu kluczy i tak nie ma ze sobą. Tak samo zrobię też jakieś zakupy i zrobię coś do jedzenia.

-Jesteśmy. Wyrobisz się?

-Jeżeli pobiegnę to do biegnę. Dzięki!

Zawołałem i wybiegłem, jednocześnie kończąc rozmowę z Alfą.
Dobiegłem pod klasę dwie minuty po dzwonku, jednak na moje szczęście tym razem nauczyciel się spóźnił.

-Bro, czemu cię nie było na pierwszej lekcji?

-Zaspałem. Przez ostatnie kilka dni kurwa zarywałem nocki...- Westchnąłem wypakowują się.

Kirishima zajmował na angielskim ławkę obok mnie. Jak ja się cieszę, że w każdej klasie są pojedyncze.

-Za dużo czasu poświęciłeś na te olimpiadę. W ogóle wygrałeś coś?

-Tylko auto i dwutygodniowe wakacje.

-Co?!

-Kirishima. Jeżeli jesteś taki aktywny to za prezentujesz nam pracę domową.

-Fuck...- Szepnął.

-Widzę, a dokładniej słyszę, że znasz język ale nie ten który powinieneś używać na lekcji. Uwagę dostajesz. Zapraszam do prezentowania.

Ledwo powstrzymałem się od śmiechu. Gdy Kirishima zaczął czytać zadanie, którego oczywiście nie posiadał i mówił wszystko spontanicznie. Oczywiście nauczyciel zauważył, że ten nic nie ma, jednak za jego improwizacje która całkiem nie była najgorsza, nie dostał jedynki.

Kolejne dwie godziny mieliśmy tłumaczone zasady wymowy, przez Kaminariego który kaleczył każde słowo a także prace w grupach. Na moje nieszczęście grupy wybierał nauczyciel i musiałem pracować z Uraszmatą oraz Kirishimą.

Oczywiście skończyło się tak, że tę tępą pizde odsunęliśmy od wszystkiego i daliśmy najcięższą część. A gdy nauczyciel stwierdził, że zjebaliśmy zaczęliśmy udawać, że ona sama mówiła, że wie jak to robić i nie pozwoliła nam pomóc, więc dzięki naszej grze aktorskiej zarobiła ładną pizdeczkę a w dodatku uwagę pod tytułem "nie umiejętność porozumiewania się w grupie".

Pierwszy raz w tym roku szkolnym wyszedłem aż tak zadowolony z lekcji angielskiego.

Następnie mieliśmy lekcję z literatury gdzie przysypiałem. Wychowanie fizyczne na którym omal nie zabiłem Dziwki Uraraki, gdy podczas gry w kosza ją startowałem. Teoretycznie przypadkowo. Matematykę na której dostałem zadania ze studiów. Fizykę i chemię.

W końcu lekcję dobiegły końca. A ja w cholerę zmęczony wracałem do domu z buta samemu.
Kirishima został chwilę dłużej w klasie bo nadrabiał zaległą kartkówkę słownie.

A mi odpoczynek od reszty się przyda. Włożyłem słuchawki do uszu i akurat zadzwonił Izuku, który włączył facetima.

-Hejka. Miałem do ciebie właśnie dzwonić.

-Byłem szybszy. Ryuku chciał już godzinę temu do ciebie zadzwonić, ale wiem, że miałeś lekcje.

-No miałem. A co tam? Coś się stało?

-Pokaz mi ten telefon a nie.- Usłyszałem prychnięcie w tle a po chwili zobaczyłem białowłosego.- Witaj Katsuki. Piękny jak zawsze... Słyszałem iż wygrałeś tę Olimpiadę. Prawda?

-Połowy punkta mi brakło do maksimum.- Przyznałem.- Nie napisałem wyraźnej odpowiedzi czy coś.

-Moje najszczersze gratulacje!- Zawołał z uśmiechem.

-A jak się czujesz? Deku mówił mi, że operacja przebiegła pomyślnie.

-Bo tak było. Jednakże lekarze są zdziwieni aż nadto nie rozumieć czemu. Stwierdzili iż powinienem być osłabiony a ja wręcz tryskam energią. Może dopamina mi skoczyła z tytułu twej wygranej bądź skutecznie wykonanego zabiegu? Nie mam pojęcia.

-Nie wiem dlaczego ale dobrze, że czujesz się dobrze.

-A ty teraz do domu zmierzasz ma się rozumieć?

-Ta... jestem wymęczony.- Westchnąłem.

-To wracaj czym prędzej i idź odpocznij. Słyszałem o tym ile czasu zmarnowałeś na naukę i zamartwianie się moim stanem. Przepraszam, że spowodowałem kłopoty.

-Jakie kłopoty?

-Izuku mi mówił, że dużo czasu pozostawiłeś na myślenie o nas. Właśnie... Razem z braciszkiem wracam do Japonii na miesiąc. Poznamy się na żywo. Prawda?

-Tak, oczywiście... Ale nie powinieneś zostać jeszcze na obserwacji?

-To samo mu kurde mówiłem.- usłyszałem prychnięcie zielonowłosego.

-Powinienem. Dlatego przeniosę się na leczenie w szpitalu Japońskim. Wypisze się dopiero w niedzielę rano. Co prawda dotrzemy do Japonii dopiero około dwudziestej ale wolę być w rodzinnym mieście przez ten czas wolny który otrzymam.

-Nie wiem czy to bezpieczne.

-Mam wyniki w jak najwyższym porządku. Czuję się dobrze a operacja przeszła bez najmniejszego problemu.

-A lekarz co powiedział?

-Że to okropny pomysł.- Wtrącił się Izuku.

-To prawda. Ale gdy go zapewniłem, że będę pod opieką kliniki Japońskiej i podałem jakiej. To stwierdził, że mogę mieć nawet lepszą opiekę tam niż tu.

-Chociaż tyle. W ogóle Deku.

-Tak?

-Wiesz, że Uraszmata jest gnojona w klasie?

-Niech zgadnę. Przez ciebie i Ashido.

-Przeze mnie i Kirishimę w głównej mierze. Kaminari i Ashido czasem też.

-Nie spodziewałbym się Kirishimę w tym gronie.

-A widzisz. Jednak w nim jest.

-Twój tata dziś w pracy?

-Ta... Ale ma dopiero na za godzinę. Wziął nadgodziny by pomóc jakiemuś tam znajomemu czy coś. W ogóle dochodzę już do domu.

-Całą drogę ci zajęliśmy?- Zapytał Bloody zdziwiony.

-Mam dziesięć minut z szkoły do-

Nagle zostałem kopnięty w plecy. Zachwiałem się i upadłem. Telefon wypadł mi z rąk i kabel ze słuchawek się wyrwał.

-Kacchan? Kacchan co się dzieje?!

-Ty szmaciarzu mały.

Piszczało mi w uszach. Nie wiedziałem co się dzieje i nie kontaktowałem do końca.

Spojrzałem do góry na osobę która na mnie napadła. Kojarzę skądś tę starszą Alfę...

-Co? Obronić się nie potrafisz gdy nie ma kto stanąć w twojej obronie?- Usłyszałem jego kpiący głos a następnie poczułem jak kopię mnie w brzuch.

-Zostaw go!- Usłyszałem jeszcze głos Ryuku.- Do kogo dzwonisz?- Dopowiedział ciszej.

-Hę? Z kim tam gadasz.- Prychnął podnosząc mój telefon. Jednak nim zdołał spojrzeć na ekran połączenie zostało zerwane.- Kurwa telefon ci padł? Komu się po skarżyłeś śmieciu?!

-N-nikomu.- Prychnąłem, czując metaliczny posmak krwi w ustach. Przegryzłem język?- Czego ode mnie kurwa chcesz?

-Wymierzyć sprawiedliwość. Śmiałeś wyśmiać cały mój rocznik ostatnio. Należy ci się.

-Ja co..?- Nie dokończyłem.

Kopnął mnie tak mocno w brzuch, że zacząłem tracić przytomność.

××××××××××

Koniec maratonu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro