~52. wyścigi.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po skończonej rozgrzewce na sali przeznaczonej do piłki nożnej. Nauczyciel, jak się dowiedziałem
Kan Sekijiro, zarazem wychowawca klasy B. Nakazał nam chwilę odpocząć.
Biegi mamy mieć w parach i z każdej pary wybierze tę z lepszym wynikiem by zrobić kolejne zawody. Aż zostanie finałowa trójka. Na szczęscie dziś jest nie obecnych z tamtej klasy aż trzy osoby a z mojej dwie. Oczywiście nie licząc zawieszonej szmaty.
Co najlepsze, boisko ma około stu metrów długości, więc mamy zrobić dwa okrążenia.

-Dobra ustawiać się. Jako pierwsze startują Alfy.

Zwróciłem uwagę tylko na dwa wyniki.
Kirishima trzy minuty i czterdzieści pięć sekund.
Yukimura trzy minuty i czterdzieści cztery sekundy.

Kolejne startowały Bety.
Tutaj zwróciłem uwagę tylko na Ashido, która przejebała.
Cztery minuty i osiemnaście sekund.

W końcu startowałem ja razem z Pikachu.

-Powodzenia pokemon.- Powiedziałem a on mizernie się do mnie uśmiechnął.

-Przegram to. Nie znoszę biegać.

-Przygotować się! Gotowi... Do startu... Start!

Wyruszyliśmy. Denki miał rację, od razu go wyprzedziłem. Pilnowałen oddechu i techniki jednocześnie dając z siebie wszystko. Chcę mieć dobry wynik. Chcę zobaczyć czy dam radę pokonać życiówkę.

Jedno okrążenie mi minęło i dopiero teraz zaczynam czuć to, jak długo nie ćwiczyłem. Już mam zadyszkę a kiedyś to było dla mnie nic. Jednak kurwa się nie poddawałem i nie traciłem na prędkości.

-Czas!- Krzyknął gdy go minąłem. A sam padłem na kolana.

-Jaki, wy-wynik?- Wydukałem sapiąc.

-Trzy minuty i trzydzieści dwie sekundy.

Japierdole pokonałem Alfy! I to kurwa jeszcze po dwumiesięcznym wolnym od jakichkolwiek treningów.

-Masz krzepę chłopie. Trenowałeś?

-Tak. Trenowałem biegi trzy lata. Ale od ponad dwóch miesięcy nic nie robię odnośnie treningów bo byłem chory.

-Świetny wynik jak na taki odstęp. A raczej wyśmienity. To twoja życiówka?

-Od teraz tak.

-Świetnie! Idź na ławkę i odpocznij. Kolejna para! Ustawić się!

I tak ciągle. Na kolejnych aż tak się nie starałem. Gdy widziałem, że wyprzedzam przeciwnika to już odpuszczałem trochę.
Aż w końcu dotarliśmy do finałowej trójki.

-A więc tak. Po przerwie Midoriya. Bakugo i Kirishima się zmierzą w wyścigu, który będzie polegał na przebiegnięciu czterech okrążeń wokół boiska. Teraz idźcie do szatni odpocząć, macie całe dwadzieścia minut.

-Japierdole zdycham.- Westchnąłem ruszając z ławki.

-Stary zapierdalasz jak gepard.- Zaśmiał się Kirishima dołączając do mnie.

-Trenowało się trochę... A zwinność mam wrodzona po matce więc idzie w parze.

-Widać. Po za tym, Omegi naturalnie są szybkie i zwinne.

Dotarliśmy do szatni, gdzie od razu usiadłem na ławce i zgarnąłem butelkę z wodą. Wyjąłem też telefon z torby. Zatrzymałem nagrywanie a sam zacząłem przeglądać Instagrama.

Jestem tak cholernie zmęczony. Mogłem nie dawać z siebie wszystkiego na pierwszym biegu to bym kurwa teraz nie umierał aż tak.

Poszedłem do łazienki i ochlapałem twarz wodą.
Ten kto wymyślił dwie godziny ćwiczeń w środku lekcji jest kurwą, na prawdę. Nie pójdę pod prysznic gdy każdy może wbić kurwa do łazienki więc będę śmierdział kolejne dwie godziny na lekcjach.

Wróciłem do szatni, zauważając, że nikogo oprócz mnie i Yukimuru już tu nie ma. Aha każdy poszedł na przerwę na korytarz. Na chuj on tu został?

Podszedłem znów do swojej torby. Wziąłem telefon i znów włączyłem dyktafon. Udając, że go tu nie ma zacząłem znów sprawdzać coś w telefonie. Ale mój spokój długo nie trwał, bo po chwili młodszy Midoriya stał przede mną.

-Co?

-Szybki jesteś cholernie.

-No i?  Czego chcesz?

-Interesująca z ciebie Omega. Alfy mi nie podskakują a ty...

-A ja się nie boje i mówię w twarz co myślę. Gdzieś już to słyszałem. Wiesz?

-Fire?

-A co cię to?

-Będziesz dziś w moim domu. W obecności mojego Ojca i drugiego brata. Na serio sądzisz, że podskakiwanie teraz jest spoko? Nikt nie będzie cię bronił wieczorem.

-Z dziwisz się.

-Ta? Ciekawe...

Nagle drzwi się otworzyły. Kątem oka zauważyłem zielone, faliste włosy Alfy.

-Powiedz mi, czego chcesz? Tak, wiem jestem cholernie szybki. Tak wiem, będę dziś u ciebie w domu. Tak wiem. Jestem jedyną osobą która cię zwyzywa i co z tego? Czego kurwa, chcesz?

-Zaintrygowałeś mnie po prostu. Niczego nie chcę.

-To daj mi spokój.- Westchnąłem wstając.- Przyjaźnisz się z Uraraką. Sorry, nie chce mi się zadawać z ludźmi którzy mają z nią bliskie stosunki.

-Uraraka? Nawet nie wiesz jak ona mnie wkurwia. Robię wszystko by mieć od niej spokój.

-Ciekawe...

-Uwierz. Jeszcze trzy lata temu była spoko. Przyjaźniłem się z nią bo nie była tak wkurwiająca jak teraz. Teraz tylko pierdoli o Izuku albo pieniądzach.

-A co? Ty biedny zakochany w niej byłeś?

-Skąd ten pomysł?- Zaśmiał się?

-Bo widać ból w twoich oczach.- Prychnąłem.- Bo woli twojego brata. Nie ciebie.

-Spierdalaj. Nie potrzebuję nikogo.

-Żyj sobie w tym przekonaniu.

-O co chodzi?- W końcu się odezwał.

-Nic. Rozmawiam z twoim bratem.- Mruknąłem podchodząc do niego.

Deku od razu chciał mnie przytulić. Ale odsunąłem go.

-Coś się stało?

-Jestem spocony. Śmierdzący i zaraz idę dalej biegać. Nie wiem czy chcesz mnie teraz obejmować.

-Wylane w to mam.- Stwierdził, na siłę mnie obejmując.- A ty Yukimura, nawet nie próbuj mu grozić czy coś.

-Nie miałem takiego zamiaru.

-Ja myślę.

I znów dzwonek.

-Idź na lekcję. Problemy będziesz potem miał.

-Odprowadzę cię na salę.

-Deku umiem cho-

-Odprowadzę cię.- Przerwał mi, łapiąc moją dłoń.

Krzywo patrzył na Yukimure.
Zazdrosny? Czy myśli, że on może mi coś zrobić..?

-Izu?

-Przyjdę po ciebie na następnej przerwie.

-Jesteś zazdrosny?

-Nie. Po prostu mu nie ufam. Dobra, leć bo coś zaczynają tam robić.

-Będę się ścigał z Yukimurą i Kirishimą. Jak na razie mam najlepszy czas z dwóch klas.

-Jestem dumny.- Powiedział całując mnie w nos.

Jak dobrze, że umyłem twarz.

-Leć, mam nadzieję, że wygrasz.

-Idź na lekcję bo będziesz miał problemy.

-Tak, tak już idę.

Rozeszliśmy się. Wróciłem na salę, popijając wodę z butelki. Moje ostatnie krople wody... Będę musiał iść do automatu dokupić. Szlak by to.

Ale wracając dziesięć minut jeszcze czekaliśmy aż nauczyciel się zorganizuje, po czym ustawiliśmy się w szeregu.

Katsuki. Kontroluj oddech i technikę. W połowie trasy zwolnij lekko. Bądź trochę z tyłu a na ostatniej prostej ich wyprzedź. To będzie łatwe przecież.

-Gotowi... Do startu... Start!

Wyruszyliśmy. Od samego początku trzymałem się jakieś trzy metry za nimi. Kontrolując się. Pierwsze okrążenie wygrał Kirishimą. Drugie Yukimura. Trzecie Kirishima.

W połowie ostatniego okrążenia, gdy tamci już byli cholernie zmęczeni ja się odpaliłem. Wyprzedziłem Yukimurę, który był jakieś dwa metry za Ejiro. Następnie zacząłem pędzić by wyprzedzić przyjaciela. Zapierdalałem ile mogłem.

Kurwa ostatnia prosta. Dawaj kurwa Katsuki. Dawaj!

-I zwycięzcą jest...

Dorównałem mu.

Gdy minęliśmy nauczyciela to padłem na kolana prawie schodząc na zawał.

-Miyu. Jaki wynik na zdjęciu?

-Proszę zobaczyć.

-A więc. Kilkoma centymetrami wygrywa... Bakugo Katsuki!

-Se-serio?- Zająkałem się.- Jestem zajebisty...

Położyłem się na podłodze dysząc jak nigdy.

-Boże stary... ty musisz być we wszystkim taki zajebisty?

-Jesteś... Lepszy w ... A-angielskim.- Wyjąkałem nie mogąc ustabilizować oddechu.

Po lekcjach gdy tylko zadzwonił dzwonek, pod szatnią już stał Izuku. Od razu zaczął odprowadzać mnie do mojej klasy, nie mówiąc dlaczego tak reaguje. A gdy spytałem stwierdził, że nic się nie dzieje.

Ale oprócz tego, zajęcia z literatury, chemii oraz geografii minęły mi szybko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro