~64. Po egzaminach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Katsuki]
(11.12 środa)

Skończyły się właśnie egzaminy i jak na to, że moje samopoczucie jest chujowe a sam jestem zdekoncentrowany, to sądzę że mimo wszystko poszło mi dobrze.
Deku swoje egzaminy kończy za godzinę, więc razem z Kirishimą czekam pod szkołą.

-W końcu wolne mamy bro!- Zawołał siadając na murku.- Jakie plany na wolne?

-Szczerze nie mam pojęcia. Pewnie spędzę je z Deku. A ty?

-Planuje z Ashido jechać na kilka dni do Francji. A w święta do rodziny.

-No to na bogato.- Zaśmiałem się.

-No może trochę. Aż tak dużo w sumie nie wydam, bo mój ojciec ma tam kupione mieszkanie.

Przywileje bogaczy.

-Widzę, że układa wam się idealnie.

-No nawet nie wiesz jak! Ona jest świetna. Zwariowana ale i stanowcza gdy coś chce i inteligentna... A żebyś widział jej ruchy gdy tańczy... O chłopie...

-Ejej, nie rozmarzaj mi się tu bo ci kurwa ślina pocieknie.

-Weź.- Zaśmiał się szturchając mnie w ramię.- A tobie i Midoriy jak się układa?

-Zajebiście jest.

Tylko jego ojciec chce rozjebać mi życie.

-Poznałeś już jego braci?

-Yep.

-A wiesz czemu Yukimura nie chodzi do szkoły? Ploty krążą, że został zamknięty za dragi.

Jest na odwyku więc w teorii tak.

-Ma problemy zdrowotne.- Mruknąłem.- Ale w więzieniu nie siedzi. A w ogóle co cię to?

-Ciekawość. Wolę się upewnić u kogoś kto ma wiedzę niż powtarzać to co usłyszę od osób trzecich.

-Wow nauczyłeś się ode mnie.

-No może.

-A jakie plany na dziś?

-Jadę do Deku. A ty?

-Uuu... Tylko wujkiem nie chcę zostać.- Zaśmiał się a ja go strzeliłem w tył głowy.- Ajć... No co, jestem  za młody na wujka!

-A ja na rodzica debilu.- Prychnąłem.- A ty co będziesz robić?

-Zamierzam spotkać się z Kaminarim, Hitoshim i Sero by połazić.

-Ale że ty imprezy nie organizujesz odnośnie skończonych egzaminów? O wow...

-Nie mogę na chacie bo starsi są w domu.- Westchnął.- A nie ma u kogo zrobić.

-Chyba, że tak.

-A co? Chciałeś przyjść?

-Nie. A co?

-Bo dla ciebie specjalnie bym się postarał.- Roześmiał się.

-Sorry, zaplanowałem już ten dzień.- Prychnąłem.

-Ile ty w ogóle już jesteś z Midoriyą.

-Równy miesiąc.

-A to dlatego ten dzień masz zaplanowany co?

-Może trochę.- Mruknąłem pod nosem.

Mam plany by przyjemnie spędzić wieczór. Taki plan, że Deku na pewno będzie zadowolony.

-W ogóle, na co tu czekamy?

-Ja czekam aż Deku skończy egzaminy. A ty czekasz ze mną.

-Aha? A może mam coś do zrobienia?

-Nie. Nie masz.- Prychnąłem.

-A co? Boisz się sam zostać i zaczekać?

-Pft. Oczywiście, że nie.

Może trochę i się boję... A raczej obawiam.

-No tak, w końcu jesteś najdzielniejszą, najmądrzejszą i najbardziej wysportowaną Omegą jaką poznałem.

-Gdyby Izuku to usłyszał, już by był skory wydrapać ci oczy.- Zaśmiałem się.

-Na jego miejscu pewnie tak samo bym zareagował. Zazdrosny jest, co?

-Nie bardziej niż ja. Ale ja mam większe podstawy.

-No tak. W końcu Fire jest facetem przez którego niejedna dziewczyna ma mokro w spodniach.

-Nawet nie chcę o tym myśleć.

-Wiesz co? Nie mam z tobą jeszcze selfie.

-A po co ci to do szczęścia?

-Chwile są ulotne, czyż nie?

-Pfff.

Zdołałem spojrzeć w stronę telefonu a on zaczął robić zdjęcia.

-No zobacz jakie świetne.

Pokazał mi fotografie.
Pierwsza, patrzę z politowaniem na niego gdy on się uśmiechał.
Na drugim zaczął szczerzyć zęby a ja pokazałem środkowy palec.
Na trzecim zasłoniłem twarz i tym razem on patrzył na mnie z politowaniem.

-Zadowolony?

-Tak. Wsadzę w album.

-Jaki kurwa album?

-Mam książkę z własnoręcznie wklejanymi zdjęciami i podpisami co się działo. Lubię wspominać takie chwile. Wiem, to jest głupie.

-W sumie nie jest głupie jakoś cholernie.- Mruknąłem.- Ale dziwne jak dla Alfy.

-Kuzynka jest Omegą. Na dziesiąte urodziny takie mi dała i od wtedy się zaczęło.

-Fajne hobby. Może pomysł ci podpierdole.

-A proszę bardzo!

-Ej... Czy tam stoi Urakurwa?

-He? Ty faktycznie, Ochaco... Nie było jej na egzaminach, prawda?

-No nie. Do szkoły wróci dopiero po przerwie świątecznej. Do tego momentu nie może wejść na teren szkoły. Co ona tu kurwa robi?

-Wygląda jakby nas obserwowała...

Może nasłał ją skurwysyn?
Może ona coś po prostu knuje?

-Ej Bakubro!

-C-co?!

-Poszła. Nie wiem, może na kogoś czekała.

-Może...

Może Kirishima ma rację.

-A wracając do rozmowy... To o czym gadaliśmy?

-Nie mam za chuja pojęcia. Zamyśliłem się i zgubiłem wątek.

-Dobra to zmieńmy temat. Przyjdziesz na moją imprezę sylwestrową? Stary proszę cię! Chce nowy rok spędzić z przyjaciółmi!

-Czyli połową miasta?

-No będzie w chuj ludzi, ale ja chcę spędzić akurat z wami. Proszę, proszę, proszę!!!- Zaczął wołać składając ręce i patrząc na mnie oczami szczenięcia.

-Nie wiem.

-Proszeee!!!

-Kurwa zastanowię się! Daj mi spokój z imprezami do cholery!

-Nie powiedziałeś nie! To już postęp!

-Ja pierdolę...

-Kogo pierdolisz Kacchan?- Usłyszałem za swoimi plecami głos Izuku. Odwróciłem się w jego stronę. A zamiast twarzy Deku, zobaczyłem bukiet drobnych, pudrowo-różowych kwiatków.- A to dla ciebie kochanie z okazji naszej pierwszej miesięcznicy.

-Dziękuję.- Mruknąłem przejmując kwiaty. Od razu wstałem z murku i pocałowałem w usta Alfę.

-Siema Fire!

-Witam Kirishima. Kacchan, jedziemy do ciebie?

-Nie. Tym razem do ciebie.

-Dobrze.- Zaśmiał się, obejmując mnie ramieniem.- Kirishima, gdzie mieszkasz?

-Obok Bakugo, a co?

-Podwieźć cię?

-Pewnie!- Zawołał wstając z murku i ruszając za nami.- Mogę usiąść z przodu?

-Nie pozwalaj sobie na za dużo.- Mruknął zielonowłosy.

Już pewnie pożałował tej decyzji.

-Z przodu zawsze ja siedzę.- Prychnąłem.

-Łeee.

-Nie marudź bo z buta będziesz szedł.

-No dobra.

A odnośnie tego dziwnego zachowania tej dziwki, to powiem mu jutro. Chcę spędzić dziś miło czas i puścić wszystko w niepamięć.

Wsiedliśmy do auta. Bukiet położyłem sobie na kolanach i odjechaliśmy.

-Jak ci poszły egzaminy?

-Sądzę, że dobrze. A tobie Kacchan?

-Byłem cholernie rozkojarzony ale myślę, że git.

-Mi też dobrze poszło, dzięki że pytacie przyjaciele.- Zawołał oburzony.

-Wiem Kiri, sam cię do nich przygotowywałem.

-A mnie to nie interesuje.- Prychnął Izu.

-Pfff.

-Wy to zawsze będziecie mieć do siebie problem.- Westchnąłem kręcąc z niedowierzaniem głową.

-Tak.- Odpowiedzieli jednocześnie.

-Jesteście kurwa nieznośni.- Warknąłem.

-To też wiemy.- Znów odpowiedzieli chórem.

-A weźcie się jebcie.

-Jebać to ja mogę się z Ashido.

-A ja z tobą.- Mruknął Deku.

-Nie doczekanie twoje.- Warknąłem odwracając głowę w stronę szyby auta.

-Mhm, wiem.

-Nie za ruchasz Midoriya.

-Nie zależy mi na przeleceniu Kacchana. Tak jakoś, nie tylko o to chodzi w związku moim zdaniem.- Westchnął Izuku.

Nie powiem, ciepło na sercu mi się zrobiło.

-Ejej! Mi też nie tylko o to chodzi. Tch, jakby tylko to było celem, to bym poszedł do burdelu, albo na imprezę. Wypraszam sobie.

-Dobrze, że się rozumiemy. Dojechaliśmy.

-Dzięki bro! Siema Bakubro! Siema Fire!

-Siema.

Kirishima wysiadł i ruszyliśmy dalej.

-A więc Kacchan, czemu chcesz jechać do mnie?

-Chcę miło spędzić z tobą czas.

-Zawsze tak spędzamy. Czyż nie?

-Mhm...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro