~8. mecz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez kolejne dwadzieścia minut, tego jak Izuku usiłował mnie nauczyć trafiać do kosza. Na moich chyba dwadzieścia rzutów, trafiłem tylko pięć. Tymczasem on na swoich trzydzieści rzutów, nie trafił dwóch.

-No dobra, coś nie coś potrafisz...- Mruknął z uśmiechem podchodząc do mnie.- Spróbuj mnie wyminąć i dotrzeć do kosza może?

-Yhy.- Mruknąłem a on się ustawił.

Zacząłem biec, jednocześnie kozłując piłkę. Biegłem i próbowałem wyminąć zielonowłosego co całkiem zwinnie mi wychodziło.
Od razu zauważyłem, że mu się podobało to. Miał lekkie wyzwanie by odebrać mi piłkę a tymbardziej zatrzymać. Nie nadążał za mną.

Aż w końcu dotarłem pod kosz, spróbowałem oddać rzut, ale spudłowałem.

-No Kacchan...

-Co? Coś źle?

-Nie licząc rzutu, to było perfekcyjne. Chcę cię w drużynie!

-O, nie nie. Nie ma takiej opcji.- Prychnąłem.

-Oj tak, tak.

-Jeżeli weźmiesz mnie do drużyny to nawet się do mnie nie odzywaj.- Syknąłem na niego poirytowany.

-Dobrze.- Zachichotał.

Po kolejnych dziesięciu minutach treningu w którym usiłowałem trafić do kosza, nasz trener stwierdził, że mamy już wybierać drużyny. Mimo iż za dwanaście minut mamy przerwę, kurwa.

-Midoriya, Sero. Ustalcie pomiędzy sobą, który zacznie wybierać swoich zawodników.

Od ręki oboje zaczęli grać w papier, kamień, nożyce. Wykonali pięć rund w których dwie wygrał Izuku i trzy wygrał Sero.

-Hitoshi.- Powiedział bez zastanowienia czarnowłosy, któremu przypadł zaszczyt wykonania pierwszego wyboru.

-Kirishima.- Powiedział Izuku dziwiąc każdego.

Przecież Ejiro go nie cierpi...
Ale dobrze gra...

-Uraraka.

-Todoroki.

Zaczęli pokolei wybierać. Gdy składy mieli już praktycznie pełne, ostatni głos oddał Midoriya.

-Izuku. Kogo ostatniego wybierasz?- Zapytał go nauczyciel.

Wzrok zielonych tęczówek spoczął na mnie. Na jego usta wkradł się delikatny uśmieszek kpiny, jednak gdy zauważył moje wkurwienie swoje spojrzenie przeniósł na resztę osób czekających. Wybierali po osiem osób. Trzy osoby na ławce. Także z dwudziestu dwóch osób pozostały do wyboru jedynie siedem osób.

Kurwa niech wybierze każdego innego tylko nie mnie bo mu łeb rozkurwię.

-Ta... Wiem...- Mruknął cicho, obserwując każdego z zaintrygowaniem. W końcu jego wzrok spoczął na Shojim.

I gdy już myślałem, że to właśnie ten Alfa zostanie jego kompanem do gry, wypowiedział jedno słowo.

Jedno słowo, przez które me nadzieję znikły a zastąpiło je wkurwienie.

-Katsuki.

-Nosz kurwa.- Mruknąłem pod nosem zirytowany i idealnie zadzwonił dzwonek ratujący mnie przed nauczycielem.

Wszyscy zaczęli opuszczać pomieszczenie zadowoleni nadchodzącym starciem a także końcem jednej z dwóch lekcji.

-Chuj ci w dupe.- Warknąłem gdy piegowaty Alfa podszedł do mnie.

Stanął przede mną i bacznie obserwował.

-Jesteś odważny... ale inteligentny. Dlaczego więc jako jedyny w całym mieście mnie wyzywasz?

-Bo jesteś chujem.- Prychnąłem zadzierając wysoko głowę.- Lepsza najgorsza prawda niż najsłodsze kłamstwo.

-Czyli twoim zdaniem jestem chujem?

-Jesteś.

-Dlaczego tak twierdzisz? Bo wybrałem cię do drużyny?

-Bo nie dajesz mi spokoju jednocześnie twierdząc, że nikt nie może wiedzieć, że się znamy. Manipulujesz mną.- Wytknąłem mu ten zaistniały fakt, a on oblizał usta i przygryzł wargę.

Chwilę zastanowił się nad słowami które wypowiedziałem.
Jednak za długo myślał i nie chciało mi się już tak sterczeć.

-Jeżeli kiedykolwiek zmienisz swoje podejście do wkurwiania mnie, może zmienię swoje zdanie na Twój temat.

-Przynajmniej nie twierdzisz, że lecę na tanie panie.

-Na tanie kurwy? - Zapytałem rozbawiony.- Zapytam tej z ostatniej imprezy z którą się lizałeś.

-Co?

-Nom.- Mruknąłem odwracając się do niego plecami i odchodząc.

-O kim ty mówisz?- Zapytał podbiegając do mnie.

-Nie znam jej. Ale Zgaduję, że nie tylko na całowaniu pozostaliście.

-Już ci mówiłem chyba, że nie jestem swoim bratem.

-A ja ci mówiłem, że cię nie znam i tylko obserwuję.- Prychnąłem przyśpieszając.- A teraz wybacz, przerwa się zaraz kończy a ja muszę coś zrobić. W końcu przy ludziach się nie znamy.

Udałem się do łazienki. Moje serce nie wiedząc czemu, strasznie szybko biło a mi samemu było duszno.
Jego zapach nie znikał, mimo iż nie jestem w jego pobliżu. A głos tego osobnika jak echo dudnił mi w uszach.

-Co jest kurwa...- Szepnąłem.

Opłukałem twarz lodowatą wodą oraz uderzyłem się z otwartej dłoni w policzek.

-Ogarnij się Katsuki...

Gdy zacząłem opanowywać się, zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec przerwy.

Mam nadzieję, że posadzi mnie na rezerwie. Albo chociaż szybko i bezboleśnie złamię nogę czy coś.

-Dobra. Macie teraz po pięć minut by ustalić plan działania!- Zawołał Toshinori gdy akurat wstąpiłem na salę.

Podszedłem do grupki, gdzie stał Izuku, Kirishima, Todoroki, Fumikage, Iida, Ashido oraz Yuriko.

-Dobra plan jest taki.- Zaczął spokojnie nasz dowódca.- Kirishima razem z Fumikage oraz Yuriko idziecie na rezerwę. Kirishima z Todorokim mają dobrą precyzję do rzutów dalekich, więc wymienicie się w połowie starcia. Yuriko ty w połowie zamienisz się z Iidą. Sądzę, że razem z Ashido, dobrze będziecie rozpraszać przeciwników. Jednak to najbardziej przyda się w drugiej połowie by ich dobić... Iida razem ze mną będzie nadganiał w szybkości...

-A ja?- Mruknąłem zauważając, że zapomniał o mnie.

-Właśnie miałem do tego przechodzić. - Zaśmiał się cicho.- Perfekcyjnie wszystkich wyminiesz. W grupie przeciwnej jest Hitoshi. Jemu nie będzie się chciało grać. Jest dobry w blokowaniu, jednak nigdy mu się nie chce. Sero jest szybki i zwinny ale nie tak jak ty Katsuki. Uraraka ma dobry rzut, ale często wykorzystywana jest jako podpucha, sądzę iż zasiądzie na ławce. Do tego dochodzi jeszcze Hatsume która rozprasza w cholerę. Nie zwracajcie na nią uwagi. Ona będzie mało znacząca. Shindo ma dobrego cela, ale rzadko trafia z daleka...

-Dobra, przejdź do konkretów.- Westchnęła Yuriko słysząc te ględzenie.- Znów nie możesz przestać gadać.

-Ah... Wybaczcie.- Zaśmiał się cicho.- Kirishima, Yuriko i Fumikage idziecie na ławkę...

-Nie lepiej będzie jak ja pójdę na ławkę.- Zapytałem a on spojrzał na mnie z niezrozumieniem. -Jeżeli mówisz, że mogę sporo zdziałać, to nie lepiej będzie jak Kirishima od początku będzie grał i zbierał punkty, a ja wejdę w momencie gdy nadejdzie potrzeba zrobienia z nich debili?

-Nie. Z Kirishimą miejscami zamienię się ja. My nie dogadamy się razem na boisku.- Prychnął.- Ale masz rację. Ty pójdziesz na ławkę a Tokoyami na boisko.

-Koniec narad! Ustawić się!

Wszyscy zajęli miejsca. Gra się rozpoczęła razem z gwizdkiem nauczyciela. Pierwsza połowa minęła bardzo szybko i zażarcie. Nasza grupa wygrywała dwoma punktami, jednak nasze plany poszły się jebać bo już po kilku minutach po rozpoczęciu Izuku został mocno z faulowany. Kostkę miał całą opuchniętą, przez co już na starcie musiał usiąść na miejsce rezerwowych.

Ale aktualnie zaczyna się druga połowa. Ja razem z Tokoyamim zamieniamy się. Tak samo Yuriko weszła do gry a Ashido zeszła by odpocząć.
Rozpoczęliśmy drugą połowę. Cały mecz przeszedł nam nie najlepiej. Brakowało jeszcze jednego strzelca, albo kogoś kto chociaż miał cela. Ja sam obawiałem się przejmować piłkę, ale gdy już się trafiło że miałem tę pierdoloną piłkę to jak najszybciej komuś ją oddawałem.

-Katsuki! Ruszaj!- Zaczęła dopingować różowa a Kirishima podał mi piłkę.

Zacząłem dążyć z piłką jak najbliżej do kosza widząc, że w jego okolicach krąży biało-czerwony łeb. Biegłem prosto do celu wymijając wszystko i wszystkich zwinnie i zgrabnie, ale nie zauważyłem jednego. Ktoś podłożył mi nogę. Zatoczyłem się do przodu ale nie upadłem. Straciłem równowagę ale Udało mi się rzucić piłkę do Kirishimy ale nie wiem czy złapał, bo Uraraka wbiegła we mnie, tak iż padłem na posadzkę, uderzając głową o podłogę.

-Cholera- Usłyszałem syk. Potem gwizdek trenera.

Nie wstawałem. Miałem ciemno przed oczami i bałem się ruszyć. Chciałem chwilkę tylko poleżeć...

-Auć...- Jęknąłem cicho jedynie.

-Katsuki? Kacchan...- Poczułem jak ktoś chwyta mnie za barki i podnosi.- Śpisz?

-Boli...

-Spójrz na mnie.- Rozkazał a ja powoli uchyliłem powieki. Obraz miałem przymazany. Leżałem na udach zielonowłosego, a naszą dwójkę otaczało kilka osób i nauczyciel.

-Pielęgniarką zaraz będzie.

-Nic mi nie jest...- Mruknąłem chcąc się podnieść ale Alfa mi nie pozwolił.

-Nie wstawaj. Ostatnio też oberwałeś w głowę...

-Ngm...- Mruknąłem cicho a moje powieki zrobiły się ciężkie.

-Kacchan patrz na mnie. Nie zamykaj oczu... Kaccha...

-Nie śpię...- Odpowiedziałem po chwili.- Głośno...

Usilnie obserwowałem wszystko i wszystkich. Noja uwaga skupiła się na zielonowłosym, Kirishimie i Yuriko którzy stali najbliżej. Jednak trawiasta zieleń tęczówek Alfy za bardzo hipnotyzowała. Jego lekko zmartwione spojrzenie a jednocześnie usiłował udawać nieugiętego.

Urocze...

×××××

-Mghm...- Mruknąłem cicho przecierając oczy wierzchem dłoni.

-W końcu się obudziłeś stary!- Usłyszałem głos czerwonowłosego.

-Co się stało..?

Otworzyłem powoli oczy a po chwili zauważyłem cztery osoby na sali. Mojego Ojca, Ejiro, Yuriko oraz Denkiego.

Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Stali bądź siedzieli w pokoju sali szpitalnej, gdzie ja leżę do połowy zakryty cienką kołdrą.
Słońce raziło moje oczy, a suchość w gardle okropnie bolała.

-Nawabiłeś się wstrząsu mózgu. Delikatnego ale jednak.- Odpowiedział mi staruszek.- Same problemy z tobą...

-Ale co się stało?

-Jak graliśmy w kosza, Uraraka w ciebie wbiegła.- Zaczęła dziewczyna.

-Upadłeś i uderzyłeś się w głowę o podłogę.- Dodał Czerwony łeb.

-Co było dalej?

-Midoriya udzielił ci pierwszej pomocy.- Odpowiedział mi Omega.

Rzeczywiście, przypominam sobie jego zmartwiony wyraz twarzy.

-A gdzie on jest? Która jest godzina w ogóle?

-Jest osiemnasta. Spałeś pięć godzin.- Westchnął ojciec.

-Chcę pić...- Mruknąłem cicho.

-Już ci podaję.- Oznajmiła szatynka, jednak w tym samym momencie do pokoju wszedł zielonowłosy.

Delikatny uśmiech wpęzł na jego usta w momencie gdy zauważył, że nie śpię. Podszedł od razu do mojego łóżka i podał butelkę z wodą, którą uprzednio odkręcił.

-Dzięki...- Zrobiłem kilka łapczywych łyków.

-Nieszczęścia się do ciebie przyciągają, chyba co?

-Na to wychodzi...- Szepnąłem czując jak mi się cofa.

Od razu zerwałem się z łóżka i pobiegłem do łazienki połączonej z moim pokojem. Po drodze dwa razy prawię się przewróciłem, ale dotarłem na miejsce docelowe.

Poczułem jak ktoś stoi za mną, a po chwili także podtrzymuje moją grzywkę i głaszcze po plecach.

-Wdech i wydech Katsuki.- Rozkazał mi zielonowłosy a ja posłusznie wykonałem czynność.

Wyplułem jedynie źułć. Nie miałem czym wymiotować, ale odruch nie ustępował kilka ładnych minut.
W końcu zmęczony usiadłem obok toalety.

-Zaniosę cię do łóżka.- Oznajmił Alfa, podnosząc mnie niczym jak pannę młodą. Ja jednak nie protestowałem, a wręcz się w niego wtuliłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro